123RF
Śmiertelność z powodu nieleczonego zawału serca jest 10 razy większa niż na COVID-19
Autor: Monika Stelmach
Data: 07.06.2020
Źródło: European Heart Journal – Quality of Care and Clinical Outcomes, PAP,
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
W Europie ponad połowa pacjentów z zawałem serca nie zgłasza się do szpitala z obawy przed zakażeniem SARS-CoV-2 – wynika z badania Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC). A wśród osób z zawałem, które już zdecydowały się na leczenie, niemal połowa (48 proc.) przybywała z opóźnieniem i poza tzw. oknem terapeutycznym.
Badanie zostało przeprowadzone w połowie kwietnia wśród 3101 lekarzy lub pielęgniarek pracujących w szpitalach w 141 krajach świata. Większość z nich odnotowała, że przeciętnie o 50 proc. spadła liczba pacjentów zgłaszających się do szpitali z najcięższymi zawałami serca (tzw. zawał serca z uniesieniem odcinka ST), w porównaniu do okresu sprzed epidemii COVID-19.
Ponadto wśród osób z zawałem, które już zdecydowały się zgłosić do szpitala, niemal połowa (48 proc.) przybywała z opóźnieniem i poza tzw. oknem terapeutycznym, czyli poza optymalnym czasem, w którym terapia może odnieść największe korzyści. Tymczasem, opóźnienie w podjęciu leczenia interwencyjnego powoduje nieodwracalne uszkodzenie mięśnia sercowego i znacznie zwiększa ryzyko niewydolności serca i zgonu.
Inne badanie przeprowadzone wśród kardiologów interwencyjnych, których zadaniem jest udrożnienie zamkniętych tętnic u pacjentów z zawałem (najczęściej poprzez wykonanie angioplastyki tętnic wieńcowych), wykazało wzrost częstości groźnych dla życia powikłań u pacjentów z zawałem leczonych w czasie pandemii - o 28 proc.
W tym sondażu, przeprowadzonym w pierwszych dwóch tygodniach kwietnia przez Europejską Asocjację Interwencji Sercowo-Naczyniowych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (European Association of Percutaneous Cardiovascular Interventions – EAPCI), udział wzięło ponad 600 kardiologów interwencyjnych z 84 krajów. Niemal połowa z nich podkreślała, że przywrócenie przepływu krwi w tętnicy wieńcowej u pacjentów z zawałem było opóźnione z powodu strachu chorych przez COVID-19 i zbyt późnego zgłaszania się do szpitala.
- Opóźnienia, jakie obserwujemy w zgłaszaniu się pacjentów z zawałem do szpitala mają istotne szkodliwe konsekwencje. Pacjenci zgłaszający się z opóźnieniem często nie odnoszą już korzyści z terapii, która ma ratować życie. Osoby z objawami zawału serca nie powinny ociągać się, ale natychmiast zadzwonić na pogotowie. Tu liczy się każda minuta - skomentował prezydent-elekt EAPCI prof. Dariusz Dudek, przewodniczący Rady Instytutu Kardiologii UJ Collegium Medicum.
Prezydent Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Barbara Casadei zwróciła z kolei uwagę, że śmiertelność z powodu COVID-19 jest 10 razy mniejsza niż śmiertelność z powodu nieleczonego zawału serca. Szybkie wdrożenie terapii u osób z zawałem naprawdę jest skuteczne. Jej zdaniem jeśli odczuwamy ból i ucisk w klatce piersiowej lub inne objawy zawału serca, jak ból promieniujący do szyi, ramion, pleców, ból brzucha z nudnościami i wymiotami, osłabienie, zawroty głowy, duszność, które utrzymują się dłużej niż 15 minut, konieczne jest wezwanie karetki pogotowia.
Opublikowano je w piśmie „European Heart Journal – Quality of Care and Clinical Outcomes”.
Ponadto wśród osób z zawałem, które już zdecydowały się zgłosić do szpitala, niemal połowa (48 proc.) przybywała z opóźnieniem i poza tzw. oknem terapeutycznym, czyli poza optymalnym czasem, w którym terapia może odnieść największe korzyści. Tymczasem, opóźnienie w podjęciu leczenia interwencyjnego powoduje nieodwracalne uszkodzenie mięśnia sercowego i znacznie zwiększa ryzyko niewydolności serca i zgonu.
Inne badanie przeprowadzone wśród kardiologów interwencyjnych, których zadaniem jest udrożnienie zamkniętych tętnic u pacjentów z zawałem (najczęściej poprzez wykonanie angioplastyki tętnic wieńcowych), wykazało wzrost częstości groźnych dla życia powikłań u pacjentów z zawałem leczonych w czasie pandemii - o 28 proc.
W tym sondażu, przeprowadzonym w pierwszych dwóch tygodniach kwietnia przez Europejską Asocjację Interwencji Sercowo-Naczyniowych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (European Association of Percutaneous Cardiovascular Interventions – EAPCI), udział wzięło ponad 600 kardiologów interwencyjnych z 84 krajów. Niemal połowa z nich podkreślała, że przywrócenie przepływu krwi w tętnicy wieńcowej u pacjentów z zawałem było opóźnione z powodu strachu chorych przez COVID-19 i zbyt późnego zgłaszania się do szpitala.
- Opóźnienia, jakie obserwujemy w zgłaszaniu się pacjentów z zawałem do szpitala mają istotne szkodliwe konsekwencje. Pacjenci zgłaszający się z opóźnieniem często nie odnoszą już korzyści z terapii, która ma ratować życie. Osoby z objawami zawału serca nie powinny ociągać się, ale natychmiast zadzwonić na pogotowie. Tu liczy się każda minuta - skomentował prezydent-elekt EAPCI prof. Dariusz Dudek, przewodniczący Rady Instytutu Kardiologii UJ Collegium Medicum.
Prezydent Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Barbara Casadei zwróciła z kolei uwagę, że śmiertelność z powodu COVID-19 jest 10 razy mniejsza niż śmiertelność z powodu nieleczonego zawału serca. Szybkie wdrożenie terapii u osób z zawałem naprawdę jest skuteczne. Jej zdaniem jeśli odczuwamy ból i ucisk w klatce piersiowej lub inne objawy zawału serca, jak ból promieniujący do szyi, ramion, pleców, ból brzucha z nudnościami i wymiotami, osłabienie, zawroty głowy, duszność, które utrzymują się dłużej niż 15 minut, konieczne jest wezwanie karetki pogotowia.
Opublikowano je w piśmie „European Heart Journal – Quality of Care and Clinical Outcomes”.