Krystian Maj/KPRM
Szumowski: Od 1 czerwca będziemy przywracać normalną pracę w szpitalach jednoimiennych
Autor: Monika Stelmach
Data: 18.05.2020
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Zmiany w szpitalach jednoimiennych resort ma zamiar zacząć od miejsc, w których jest najmniej nowych zachorowań. – Nie oznacza to, że epidemia znika. Musimy być gotowi na drugą fale zakażeń jesienią – zaznacza minister zdrowia Łukasz Szumowski.
- Licząc liczbę wolnych łóżek w szpitalach jednoimiennych i oddziałach zakaźnych, dowiadujemy się, że na 11 tys. zabezpieczonych łóżek jest około 2,2 tys. pacjentów. To pokazuje, że coraz mniejsza jest groźba przepełnienia placówek. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że sukcesywnie będziemy przywracać normalną pracę w szpitalach jednoimiennych. Zaczniemy od miejsc, gdzie jest najmniej nowych zakażeń i najmniej pacjentów – mówi minister Szumowski i wylicza: - Na przykład w województwie lubelskim na 300 łóżek jest 17 pacjentów, w Lubuskiem na 200 łóżek jest dwóch pacjentów, w województwie warmińsko-mazurskim na niemal 170 łóżek jest 17 pacjentów, w Podlaskiem na 540 łóżek jest 17 chorych.
- To pokazuje, że można zacząć myśleć o tym, żeby te szpitale znowu zaczęły normalnie funkcjonować, już nie jako jednoimienne, nie jako zakaźne – wyjaśnia.
Minister zaznacza jednocześnie, że to nie oznacza likwidacji sieci szpitali jednoimiennych. Resort zamierza pozostawić oddziały zakaźne jako bufor, bo coraz częściej mówi się o drugiej fali zakażeń jesienią.
- Mamy przećwiczoną gigantyczną operację zorganizowania i stworzenie sieci szpitali zakaźnych w sytuacji pandemii. To wymagało ogromnego wysiłku od dyrektorów, od medyków, od personelu, od Narodowego Funduszu Zdrowia i wojewodów. Gdy przyjdzie sytuacja taka, że będziemy potrzebowali szpitali zakaźnych jednoimiennych, zawsze możemy je uruchomić – przyznaje Szumowski.
Proces przywracania w szpitalach jednoimiennych normalnej pracy rozpocznie się od 1 czerwca. Poprzedzą go konsultacje na poziomie każdego województwa: z wojewodami, z dyrektorami Narodowego Funduszu Zdrowia, z konsultantami wojewódzkimi oraz z personelem medycznym.
- Zmiany trzeba przeprowadzić indywidualnie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i nie zrobić jakiegoś błędu - uzasadnia Łukasz Szumowski.
Minister podkreśla jednak, że nie oznacza to ogłoszenie końca epidemii koronawirusa w Polsce.
- Koronawirus nie znika, być może mamy „dołek” w przebiegu tej epidemii. Wykorzystajmy to do pracy na rzecz pacjentów zupełnie innych niż COVID, którzy cały czas czekają na pomoc. W ostatnich tygodniach, w szpitalach można było realizować pojedyncze typy zabiegów. Obawa przed epidemią spowodowała, że znacznie mniej pacjentów przychodziło do lekarzy - mówił Szumowski.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- To pokazuje, że można zacząć myśleć o tym, żeby te szpitale znowu zaczęły normalnie funkcjonować, już nie jako jednoimienne, nie jako zakaźne – wyjaśnia.
Minister zaznacza jednocześnie, że to nie oznacza likwidacji sieci szpitali jednoimiennych. Resort zamierza pozostawić oddziały zakaźne jako bufor, bo coraz częściej mówi się o drugiej fali zakażeń jesienią.
- Mamy przećwiczoną gigantyczną operację zorganizowania i stworzenie sieci szpitali zakaźnych w sytuacji pandemii. To wymagało ogromnego wysiłku od dyrektorów, od medyków, od personelu, od Narodowego Funduszu Zdrowia i wojewodów. Gdy przyjdzie sytuacja taka, że będziemy potrzebowali szpitali zakaźnych jednoimiennych, zawsze możemy je uruchomić – przyznaje Szumowski.
Proces przywracania w szpitalach jednoimiennych normalnej pracy rozpocznie się od 1 czerwca. Poprzedzą go konsultacje na poziomie każdego województwa: z wojewodami, z dyrektorami Narodowego Funduszu Zdrowia, z konsultantami wojewódzkimi oraz z personelem medycznym.
- Zmiany trzeba przeprowadzić indywidualnie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i nie zrobić jakiegoś błędu - uzasadnia Łukasz Szumowski.
Minister podkreśla jednak, że nie oznacza to ogłoszenie końca epidemii koronawirusa w Polsce.
- Koronawirus nie znika, być może mamy „dołek” w przebiegu tej epidemii. Wykorzystajmy to do pracy na rzecz pacjentów zupełnie innych niż COVID, którzy cały czas czekają na pomoc. W ostatnich tygodniach, w szpitalach można było realizować pojedyncze typy zabiegów. Obawa przed epidemią spowodowała, że znacznie mniej pacjentów przychodziło do lekarzy - mówił Szumowski.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.