123RF
(Bez)kolejkowa ściema
Autor: Krystian Lurka
Data: 25.02.2020
Tagi: | Rafał Janiszewski |
– Rozmawiałem z lekarką pracującą w mojej przychodni. Powiedziała, że zrezygnuje z pracy, jeśli będziemy zapisywać więcej pacjentów. To jest dramat, lekarze odejdą „w prywatę” – informuje „Menedżera Zdrowia” szef jednej z przychodni AOS. Dlaczego zrezygnują? Z powodu zmian zaproponowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Szef przychodni krytykuje likwidowanie limitów do niektórych specjalistów. Twierdzi, że to ściema. – Przychodzi pacjent do przychodni i chce od razu zapisać się do endokrynologa. Słyszy, że dostęp jest nielimitowany. Uważa, że to dobra wiadomość i chwali resort. Nie zdaje sobie sprawy, że od tego nie przybędzie lekarzy – mówi. Podobne problemy zgłaszają inni szefowie przychodni.
Od 1 marca Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za wszystkich pierwszorazowych pacjentów u neurologów, kardiologów, ortopedów i endokrynologów, a od lipca 2020 r. będzie takie wizyty premiować finansowo. Wycena zwiększy się o 17 proc. Od stycznia 2021 r. planowana jest kolejna „podwyżka”, tym razem o 10 proc.
Szef jednej z przychodni AOS w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznaje, że lekarzy jest za mało, żeby z miejsca zacząć przyjmować więcej pacjentów, a ponadto wielu z nich myśli o rezygnacji z pracy na kontrakcie z funduszem, bo stawki są za małe. W prywatnym gabinecie otrzymają za poradę 100-300 zł. A NFZ płaci od 30 do 40 zł, więc podniesienie wyceny o kilkanaście lub nawet 30 proc. w kilku specjalnościach niewiele da.
– Lekarze odchodzą „w prywatę”, gdzie jest mnóstwo dobrych ofert pracy – mówi szef przychodni.
Sprawę komentuje właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym Rafał Janiszewski.
– Konsekwencją udzielenie pierwszego świadczenia w większości przypadków jest konieczność kontynuowania leczenia. I może się okazać, że znacznie większa niż dotychczas liczba pacjentów trafi do kolejek. W efekcie może się wydłużyć czas oczekiwania – ocenia ekspert zdrowotny Rafał Janiszewski.
Przeczytaj także: „Więcej lekarzy przyjmie bez limitów”, „Kto się na kasę skusi, ten się udusi” i „Specjalista od marca przyjmie bez kolejki”.
Szef jednej z przychodni AOS w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznaje, że lekarzy jest za mało, żeby z miejsca zacząć przyjmować więcej pacjentów, a ponadto wielu z nich myśli o rezygnacji z pracy na kontrakcie z funduszem, bo stawki są za małe. W prywatnym gabinecie otrzymają za poradę 100-300 zł. A NFZ płaci od 30 do 40 zł, więc podniesienie wyceny o kilkanaście lub nawet 30 proc. w kilku specjalnościach niewiele da.
– Lekarze odchodzą „w prywatę”, gdzie jest mnóstwo dobrych ofert pracy – mówi szef przychodni.
Sprawę komentuje właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym Rafał Janiszewski.
– Konsekwencją udzielenie pierwszego świadczenia w większości przypadków jest konieczność kontynuowania leczenia. I może się okazać, że znacznie większa niż dotychczas liczba pacjentów trafi do kolejek. W efekcie może się wydłużyć czas oczekiwania – ocenia ekspert zdrowotny Rafał Janiszewski.
Przeczytaj także: „Więcej lekarzy przyjmie bez limitów”, „Kto się na kasę skusi, ten się udusi” i „Specjalista od marca przyjmie bez kolejki”.