(Niedo)rzecznik

Udostępnij:
Najczęstszym podsumowaniem artykułów dotyczących sprawozdania Rzecznika Praw Pacjenta jest wątpliwość co do sensu utrzymywania tego urzędu w obecnej formie – pisze Konstanty Radziwiłł.
Media donoszą, że opublikowano właśnie sprawozdanie Rzecznika Praw Pacjentów (RPP) za 2014 r. W doniesieniach tych można przeczytać, że do urzędu RPP wpłynęło ponad 65 tys. spraw, z czego w 26 wypadkach rzecznik stwierdził „naruszenie zbiorowych praw pacjentów”, a w 381 interweniował w sprawach indywidualnych.

Jak można się dowiedzieć, jedną ze spraw zbiorowych było stwierdzenie faktu „ograniczania pacjentom prawa do dostępu do oryginałów dokumentacji medycznej”, czyli niemożność odebrania przez pacjentów (przez dwa dni!) swojej dokumentacji z zamkniętych przychodni podstawowej opieki zdrowotnej w pierwszych dniach stycznia, gdy lekarze Porozumienia Zielonogórskiego negocjowali z ministrem zdrowia.

Przy tej okazji warto zastanowić się nad tym, jakie w rzeczywistości problemy najbardziej naruszają konstytucyjne prawo Polaków do ochrony zdrowia w ogóle. A w szczególe do świadczeń zdrowotnych finansowanych z pieniędzy publicznych i czy zajmował się nimi rzecznik, którego zadaniami, zgodnie z ustawą, poza prowadzeniem postępowań w sprawach praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów, są m.in.:

opracowywanie i przedkładanie Radzie Ministrów projektów aktów prawnych dotyczących ochrony praw pacjenta;
 występowanie do właściwych organów z wnioskami o podjęcie inicjatywy ustawodawczej bądź o wydanie lub zmianę aktów prawnych w zakresie ochrony praw pacjenta;
 współpraca z organami władzy publicznej w celu zapewnienia pacjentom przestrzegania ich praw, w szczególności z ministrem właściwym do spraw zdrowia;
 przedstawianie właściwym organom władzy publicznej, organizacjom i instytucjom oraz samorządom zawodów medycznych ocen i wniosków zmierzających do zapewnienia skutecznej ochrony praw pacjenta;
 współpraca z organizacjami pozarządowymi, społecznymi i zawodowymi, do których celów statutowych należy ochrona praw pacjenta;
 analiza skarg pacjentów w celu określenia zagrożeń i obszarów w systemie ochrony zdrowia wymagających naprawy.

Najbardziej dosadnym (ale i najczęstszym) podsumowaniem artykułów dotyczących sprawozdania RPP, powtarzającym się jako komentarz na różnych portalach, jest (delikatnie rzecz ujmując) wątpliwość co do sensu utrzymywania tego urzędu w obecnej formie. W przeciwieństwie do Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO), wybieranego przez parlament w sposób, który zapewnia mu przynajmniej częściową niezależność od rządu, RPP zatrudnia i odwołuje premier na wniosek zespołu powołanego przez ministra zdrowia. Jest on zatem po prostu urzędnikiem administracji rządowej. W tej sytuacji trudno się spodziewać, że mógłby być obrońcą praw obywateli w razie zagrożenia ich przez działania rządu lub innych instytucji państwowych.

Nie negując konieczności istnienia urzędu, który przyjmowałby skargi obywateli na nieprawidłowości w udzielaniu świadczeń zdrowotnych, nie można jednak nie zauważyć, że największym problemem polskich pacjentów jest utrudniony (a często iluzoryczny) dostęp do świadczeń zdrowotnych teoretycznie gwarantowanych w publicznym systemie ochrony zdrowia, a dostępnych w praktyce po wielomiesięcznym (a czasem nawet wieloletnim) oczekiwaniu. To także niedobory kadr medycznych, nadmierna biurokracja powodująca ograniczenie czasu kontaktu pacjenta z lekarzem, brak niektórych leków w aptekach, utrudnienia w refundacji kosztów świadczeń udzielonych za granicą itp.

Czy RPP kiedykolwiek występował w którejkolwiek z tych spraw, czy kiedykolwiek w imieniu polskich pacjentów wystąpił do rządu o zwiększenie publicznych nakładów na ochronę zdrowia, co wydaje się problemem leżącym u podstaw większości trudności systemowych dotyczących zdrowia?

Pełny tekst felietonu Konstantego Radziwiłła ukazał się w najnowszym wydaniu „Menedżera Zdrowia”.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.