AOS, czyli… Absurdy Organizacji Systemu?

Udostępnij:
Nasiliły się kontrole, które utrudniają pracę i niczego nie wnoszą – twierdzi środowisko medyczne. To szukanie na siłę dziury w całym, aby pokazać, że kolejki nie są problemem systemowym, a winna jest zła organizacja podmiotów.
Prób reformowania AOS resort podejmował już kilka. Polegały one na zmianach systemu kodowania – twierdzi ekspert.
Zmiany, które miały rzekomo zreformować i uprościć system, jedynie go komplikują i są bardziej zmianami terminologicznymi, niż rzeczywistymi, bo np. zdjęcie paznokcia dziesięć lat temu określał kod 86.03, a teraz został… zreformowany do Z27. A zdjęcie paznokcia to zdjęcie paznokcia i należy je tylko wycenić i zapłacić.
A oto, w jaki sposób wyglądają zasady szkolenia w zakresie prowadzenia kolejek narzucone ambulatoriom przez fundusz. Przede wszystkim pacjent nie ma prawa wyboru konkretnego lekarza w danej poradni, powinien się zapisać na pierwszy wolny termin (np. w ginekologii – kobieta lekarz albo mężczyzna lekarz). Nie ma wyboru godziny wizyty, musi to być pierwszy wolny termin, nikogo nie interesuje, że pacjent pracuje – musi wziąć na ten dzień wolne. Jeśli chce zrezygnować, to ma obowiązek powiadomić poradnię, w której został zapisany na listę oczekujących. No i nie ma prawa zapisać się na listę oczekujących do tego samego zakresu u różnych świadczeniodawców.
NFZ teraz twierdzi, że zasady te obowiązują, ale naprawdę wygląda to tak, że pacjenci, którzy chcą zapisać się na terminy inne, niż pierwszy wolny, należy zapisać z zaznaczeniem, że jest to żądanie pacjenta i nie wykazywać tego w liście oczekujących. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – bo zepsuje to statystykę.
Kolejnym absurdem skrupulatnie opracowanym przez Ministra Zdrowia po nieudanych próbach zmian kodowania świadczeń jest wprowadzenie kontrolowania systemu kolejek. Takie kontrole nasiliły się po zeszłorocznym grudniowym ogłoszeniu reformy AOS. Miało to pomóc w skracaniu kolejek, efekt jest jednak zgoła inny, bo poradnie muszą przekazywać informację o kolejkach nie tylko raz w miesiącu, ale co dwa tygodnie obliczać, wykazywać i przeliczać kolejki. Do tego dodatkowo ministerstwo przesyła protokoły kontrolne do poszczególnych poradni, które – aby je poprawnie wypełnić – musiałyby analizować każdą historię choroby, a może ich być w danej placówce… kilka tysięcy. Lekarze pytają, kto ma to zrobić i kiedy. Eksperci twierdzą, że nieznacznie poprawi to jedynie statystyki.
- Czy coś to zmieni, że statystycznie pacjent zamiast stać w kolejce 180 dni, będzie stać 160 dni? Pacjent będzie czekał tyle samo, ile czekał dotychczas – wyjaśnia ekspert. - Dla każdego jest jasne, że jeśli kontraktowane są wizyty czy porady, to trzeba zakontraktować więcej wizyt – dodaje.
Absurdalnym jest także rozdzielenie poradni zabiegowych na części zabiegową i ogólną. Spowodowało to jedynie zmniejszenie dostępu do świadczeń zabiegowych w których wykonywano zabiegi dotychczas. Przykładem mogą być poradnie ginekologiczne, gdzie mało jest wykonywanych porad zabiegowych - zmniejszy się dostęp do porad ogólnych, gdyż część środków zarezerwowano właśnie na zabiegi.
Nieuchronnie zbliża się obiecywana „cudowna wiosna”, a propozycji, które miały się pojawić już dużo wcześniej, z zapewnieniem, że „za kilka tygodni przedstawię pierwsze projekty”, wciąż nie ma. Może pojawią się w formie sprawozdań i protokołów pokontrolnych, z kolejnym zapewnieniem, że już za kilka dni, za dni parę...
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.