Absurdy MZ i NFZ leczenia za granicą

Udostępnij:
Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia ogranicza pacjentom możliwość leczenia za granicą. Tylko na zabiegi jednodniowe można wyjechać bez zgody, w innych przypadkach trzeba udowodnić, że czas oczekiwania na leczenie w Polsce jest znacznie dłuższy niż za granicą a leczenie jest niezbędne.
W praktyce oznacza to, że pacjent chcący skorzystać z leczenia zagranicznego w przypadku konieczności na przykład poważnej operacji, na którą w Polsce czeka się bardzo długo musi i tak wpisać się do krajowej kolejki oczekujących. Dopiero kiedy NFZ stwierdzi, że zabieg jest pilniej potrzebny niż oferowane w Polsce możliwości może wydać zgodę na wyjazd i tym samym zwrot kosztów takiego leczenia. Taką interpretację przepisów ustawy transgranicznej potwierdza Krzysztof Bąk, rzecznik resortu zdrowia, który w odpowiedzi na pytania Dziennika Gazety Prawnej informuje:

– Nie jest możliwe porównanie dopuszczalnego czasu oczekiwania z przewidywanym czasem oczekiwania na dane świadczenie w kraju – podkreśla Krzysztof Bąk. – Przesłanką wydania zgody jest ustalenie, że czas oczekiwania pacjenta na określone świadczenie w kraju przekracza ten czas, który można uznać za akceptowalny w ocenie lekarza. Można tego dokonać tylko na podstawie informacji od konkretnego świadczeniodawcy, u którego pacjent znajduje się na liście oczekujących – dodaje Bąk.

W praktyce oznacza to duże utrudnienia dla pacjentów, którzy często nie mają możliwości zapisania się do kolejki u krajowego świadczeniodawcy właśnie z uwagi na brak terminów. Trudności potęguje także to, że na wniosku o zgodę na wyjazd musi się podpisać lekarz pracujący w placówce posiadającej i realizującej kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tymczasem jak alarmuje Piotr Piotrowski, założyciel Fundacji 1 czerwca. Medycy odmawiają wypełniania dokumentów, a niektórzy stwierdzają wprost, że muszą pilnować, aby pieniądze będące w kasie NFZ nie wypływały za granicę, ponieważ boją się późniejszych reperkusji ze strony NFZ. Piotrowski cytowany przez Dziennik Gazetę Prawną zauważa, że resort powinien wydać regulację określającą sposób i kryteria dopuszczalnego czasu oczekiwania na świadczenia zdrowotne. To mogłoby ukrócić uznaniowość Narodowego Funduszu Zdrowia, ale takiego rozporządzenia póki co nie ma.

Prawnicy podpowiadają, że jedyną możliwością dla chorych jest podjęcie mimo wszystko decyzji o wyjeździe na leczenie za granicę, tyle, że potem trzeba będzie udowodnić najpewniej przed sądem, że szybka operacja ratowała życie. O refundacji decyduje bowiem Narodowy Fundusz Zdrowia i bez rozstrzygnięcia sądowego to on ocenia, czy dany zabieg był świadczeniem ratującym życie, czy też nie. Zdaniem niektórych prawników ustanowienie takich biurokratycznych przeszkód w dostępie do leczenia zagranicznego może mieć swoje konsekwencje na szczeblu rządowym, bo Komisja Europejska może uznać, że Polska niewłaściwie implementuje dyrektywę transgraniczną, której celem było ułatwienie dostępu do leczenia ponad granicami, a nie jego utrudnienie.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.