Anna Grodzka o płci mózgu

Udostępnij:
Korekta płci wywołuje reakcje otoczenia. Ale za to, czy będą w duchu ksenofobii i moralnego potępienia, czy chrześcijańskiej miłości bliźniego, odpowiada też Kościół. „Gazeta Wyborcza” publikuje rozmowę z Anną Grodzką, posłanką niezależną, jedyną na świecie parlamentarzystką transpłciową
Skrót rozmowy:

EWA SIEDLECKA: W tym tygodniu Senat zajmie się ustawą o uzgodnieniu płci. Kościół uznaje ją za przejaw ideologii gender, niszczenie rodziny i więzi społecznych. A przecież uzgodnienie płci przeprowadza się w Polsce od ponad 40 lat. Co ta ustawa zmienia?

ANNA GRODZKA: Osoba transpłciowa dostanie to, czego najbardziej potrzebuje: przestanie być osobą transpłciową. Przestanie się wyróżniać, być odmieńcem. Zacznie żyć w zgodzie ze sobą, z własną tożsamością. W dokumentach nie będzie śladu po uzgodnieniu płci, ponieważ ustawa nakłada na urzędy i pracodawców obowiązek zmiany danych w rozmaitych świadectwach - np. szkolnych, świadectwach pracy, dyplomach. Dostanie nowy akt urodzenia, a stary - ze wzmianką o uzgodnieniu płci - będzie dostępny tylko w sytuacjach wyjątkowych.

I - co najważniejsze - procedurę przed sądem przeprowadzać się będzie w trybie nieprocesowym, bez konieczności pozywania własnych rodziców, co jest często rodzinnym dramatem.

Czy to znaczy, że obniżono wymagania dla stwierdzenia przez sąd, że ktoś jest osobą transpłciową?

- Nie. Potrzebne będą orzeczenia dwóch specjalistów po specjalistycznych badaniach. Jeśli sąd uzna, że to nie wystarcza, może powołać własnych biegłych. Takie sprawy mają trafiać do jednego sądu w Polsce: Sądu Okręgowego w Łodzi, więc będą sędziowie wyspecjalizowani w orzekaniu o takich sprawach.

Abp Henryk Hoser w rozmowie z KAI uznał ustawę za kompromitację państwa. "Przyjęcie płci kulturowej czy psychicznej jest groźnym zjawiskiem antropologicznym, ponieważ rozbija pojęcie jedności osoby ludzkiej i wprowadza elementy rozszczepienne, czyli schizoidalne".

- Płeć kulturowa i psychiczna to dwie różne sprawy. Pierwsza to pojęcie socjologiczne oznaczające role społeczne płci. Płeć psychologiczna dotyczy tożsamości, a nie roli.

Arcybiskup pomylił skutek z przyczyną. To nie uzgodnienie płci "rozbija pojęcie jedności osoby ludzkiej i wprowadza elementy rozszczepienne". "Elementy rozszczepienne" wprowadza brak uzgodnienia, tkwienie w sytuacji, gdy płeć odczuwana jest inna niż widoczna dla otoczenia.

Arcybiskup neguje istnienie tanspłciowości. Mówi: płeć jest jedna, "genetyczna, zakodowana w każdej komórce organizmu ludzkiego".

- Rzeczywiście: płeć jest zapisana w genach. Ale to, co jest w genach, to tylko plan, który nie musi być w stu procentach zrealizowany. Można mieć w genach otyłość i nie być otyłym. Wchodzą w grę inne czynniki. Jak chodzi o tożsamość płciową - rozwój mózgu w okresie płodowym. Naukowcy ustalili, że między 6. a 12. tygodniem życia płodowego w podwzgórzu, w ciele modzelowatym, kształtuje się jądro odpowiedzialne za psychiczne poczucie płci. Wystarczy, że nastąpi błąd wpływu czynności hormonalnej matki na rozwój płodu, by ta świadomość ukształtowała się inaczej niż genotyp.

Dlatego mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że o płci decyduje biologia. Bo mózg i proces jego kształtowania się - to też biologia. Osoby transpłciowe rodzą się jako transpłciowe.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.