Centra urazowe zamiast zysków przynoszą straty

Udostępnij:
Specjalistyczne placówki zadłużają się, przyjmując pacjentów z wypadków. Dyrektorzy powołali stowarzyszenie i chcą doprowadzić do zmiany zasad finansowania ich leczenia.
-Eksperci alarmują, że centra urazowe, które miały być ważnym ogniwem systemu ratownictwa medycznego, nie spełniają tej funkcji. W całym kraju powstało ich 13. Jako specjalistyczne placówki działają od kwietnia 2011 r. Powinny leczyć tylko najtrudniejsze przypadki: chorych, którzy ulegli wypadkom komunikacyjnym i mają obrażenia jednocześnie wielu narządów. W rzeczywistości dublują się ze szpitalnymi oddziałami ratunkowymi - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Jak podkreśla prof. Juliusz Jakubaszko, ekspert w dziedzinie medycyny ratunkowej, do centrów trafiają wszyscy chorzy z wypadków, a nawet pacjenci ze złamaniem jednej kości, którzy mogliby być leczeni w szpitalu powiatowym.

– Z drugiej strony zdarza się, że chory z wypadku, który ma wiele obrażeń, jest przewożony do najbliższego szpitala zamiast do specjalistycznego centrum, bo nie ma synchronizacji między nim a ratownikami medycznymi w karetce – podkreśla Juliusz Jakubaszko.

Przyczyna chaosu – zdaniem wielu ekspertów – tkwi w niedoskonałych przepisach. Resort zdrowia przyjął zbyt wyśrubowane kryteria kwalifikowania pacjentów do leczenia w takim centrum. Chory oprócz wielu urazów musi mieć jeszcze różne towarzyszące zaburzenia, np. odpowiednio niskie ciśnienie krwi oraz tętno.

– Wystarczy, że podczas transportu pacjenta w karetce te parametry choremu się poprawią, a już powinniśmy odesłać go do innej placówki, czego oczywiście nie robimy – podkreśla Dariusz Timler, wicedyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Kopernika w Łodzi.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.