Centrum Zdrowia Dziecka składa doniesienie do prokuratury przeciw dr Bachańskiemu, Radziewicz-Winnicki odpowiada lekarzowi

Udostępnij:
Dyrekcja Centrum Zdrowia Dziecka słynącego z nowatorskich terapii i jednego z najlepszych instytutów w kraju złożyła doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez dr Marka Bachańskiego, który stosował u dzieci z padaczką lekooporną marihuanę leczniczą z dobrym skutkiem.
O działaniach dyrekcji poinformowała TVN 24. Instytut kilka tygodni temu przerwał prowadzoną przez lekarza eksperymentalną terapię leczenia dzieci medyczną marihuaną. Wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że terapia jest nielegalna, mimo, ze sam wiceminister zdrowia Sławomir Neumann w radiu kilka dni wcześniej tłumaczył, że nielegalna nie jest, choć należy dopełnić wymogu zgłoszenia jej do komisji bioetycznej. Ministerstwo po awanturze w mediach także wydało komunikat sugerujący, że leczenie medyczna marihuaną jest w Polsce możliwe przy spełnieniu określonych warunków.

Tymczasem, jak podaje TVN 24, dr Bachańskiego oskarżono o popełnienie dwóch przestępstw. Pierwsze z nich miałoby polegać na narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu małoletnich pacjentów CZD z lekooporną padaczką, poprzez prowadzenie nielegalnego eksperymentu medycznego, polegającego na stosowaniu w ich terapii preparatów pochodnych kanabinoidów (medycznej marihuany - red.).

Drugi z zarzutów dotyczy prowadzenia badań klinicznych bez uzyskania świadomej zgody uczestnika badania lub jego przedstawiciela ustawowego i prowadzenia badania wbrew przepisom ustawy Prawo Farmaceutyczne.

Dr Bachański w liście otwartym do ministra zdrowia odpiera ataki swoich przełożonych i tłumaczy, że od początku wiedzieli o stosowanym przez niego leczeniu i nie zgłaszali doń żadnych uwag. Nie interesowali się także zbytnio prowadzonym leczeniem dopóki media nie poinformowały o nowatorskiej terapii marihuaną zmniejszającej ataki padaczkowe nawet o 90 procent. Dr Bachański otrzymał zakaz wystąpień publicznych, sprawa została skierowana do rzecznika odpowiedzialności zawodowej a terapia dzieci przerwana bez względu na prośby i błagania zdesperowanych rodziców.

Bachański zapewnia, że jest gotów stanąć przed komisją bioetyczną, zaznacza jednak, że jego zdaniem "badanie powinno być dobrze uzasadnione merytorycznie i naukowo" i tym samym przeprowadzane na liczniejszej grupie pacjentów. Jak dodaje, proponował przeprowadzenie badań na grupie 70-80 osób, jednak nie otrzymał na to zgody przełożonych.

Doniesienie zostało złożone do prokuratury 7 sierpnia.

Dr Marek Balicki poproszony o komentarz powiedział:

- O żadnym przestępstwie nie może być mowy, ponieważ lekarz pomagał, a nie szkodził, a przestępstwo jest tylko wówczas, gdy działa się na czyjąś szkodę. Nie może być też mowy o złamaniu ustawy o zawodzie lekarza, ponieważ dochodzi do niej w sytuacji prowadzenia praktyki bez prawa wykonywania zawodu a dr Bachański ma prawo wykonywania zawodu lekarza.

Po południu wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki wydał komunikat, w którym na wstępie stwierdza, że list dr Bachańskiego zawiera "szereg nieprawdziwych informacji".

Wiceminister pisze, że Komisja Bioetyczna CZD dała zielone światło na stosowanie pochodnych marihuany w terapii padaczki i terapia jest kontynuowana, choć wcześniej argumentuje, że eksperci podnoszą, że nie ma jednoznacznych i niepodważalnych dowodów na to, że terapia pochodnymi konopi indyjskich jest skuteczna i bezpieczna w długoterminowym stosowaniu i potrzebne są dalsze badania.

Wiceminister zapewnia także, że dr Bachański po urlopie może wrócić do pracy, choć informuje, że CZD po kontroli wewnętrznej złożyło na lekarza doniesienie do prokuratury.

Winnicki stwierdza także, że Bachański mija się z prawdą w odniesieniu do prośby o zgodę dyrekcji CZD na objęcie badaniami przez niego prowadzonymi większej liczby dzieci, ponieważ, według wiceministra nigdy się o to nie zwracał. Wiceminister stwierdza, że "uznano, że podjęta przez lekarza terapia eksperymentalna była nielegalna i prowadzona z narażeniem dzieci na niebezpieczeństwo, ponieważ nie było protokołu leczenia, nie zapewniono w sposób systematyczny kontroli stanu zdrowia dzieci, nie było regularnego harmonogramu wizyt kontrolnych, nie prowadzono monitorowania stężenia leku we krwi dziecka, nie analizowano "w sposób metodologicznie poprawny" potencjalnych skutków ubocznych ani poprawy stanu zdrowia".

Czyli znowu wymogi biurokratyczne biorą górę nad praktyką i rzeczywistymi efektami.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.