Naczelna Izba Lekarska

Chcemy polepszenia jakości w ochronie zdrowia, ale...

Udostępnij:
– Popieramy poprawianie jakości opieki zdrowotnej, ale nowa, poselska ustawa reguluje tylko fragmentarycznie te zagadnienia. Trudno rozmawiać o jakości bez odniesienia do tego, co dzieje się w systemie. Regulacje prawne nie powinny prowadzić do tworzenia kolejnych biurokratycznych obowiązków obciążających personel i placówki – mówi w „Menedżerze Zdrowia” prezes NRL Łukasz Jankowski.
Procedowany jest poselski projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta – już bez zapisów dotyczących systemu no fault. Sejmowe głosowanie w tej sprawie odbędzie się 16 czerwca.

Jak samorząd lekarski ocenia ten dokument?

– Na szczęście nie ma w nim zapisów, które nazywaliśmy fault fault, czyli wypaczające idee systemu bez orzekania o winie – podkreśla prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.

Czy usunięcie tego zapisu – w porównaniu z poprzednimi przepisami o jakości – prezes Jankowski uznaje za element strategii ministerstwa – podpuszczenia i przekupienia lekarzy?

– Rozmawiając o strategiach, sugeruje się, że toczy się gra. Być może tak jest, ale nawet jeśli, my wcale nie chcemy w niej uczestniczyć. Pozostając przy porównaniu ze sportem i grą – jeśli już przedstawiciele resortu wciągają nas w jakąś grę, my – jako środowisko lekarskie – jesteśmy raczej bramkarzem, którego zadaniem jest zablokowanie potencjalnie fatalnych w skutkach wrzutek legislacyjnych czy błędnych założeń i planów decydentów. Mamy świadomość, że jeśli ktoś ostatecznie może w tej rozgrywce przegrać, są to przede wszystkim pacjenci – warto o tym pamiętać. Powtórzę znaną prawdę – uderzając w bezpieczeństwo lekarza, zawsze uderza się w bezpieczeństwo pacjenta. Tak to działa w systemie. My jesteśmy lekarzami i chcemy leczyć w godnych warunkach, chcemy pacjenta wyleczyć, a decydenci mają nam to umożliwiać i ułatwiać. Jeśli mają opracowaną strategię, jak doprowadzić do tego celu, deklarujemy wsparcie – mówi Łukasz Jankowski w „Menedżerze Zdrowia”.

– To oczywiste, że popieramy inicjatywy zmierzające do poprawy jakości opieki zdrowotnej. Nowa ustawa reguluje jednak tylko fragmentarycznie te zagadnienia. Trudno rozmawiać o jakości bez odniesienia do tego, co dzieje się w systemie. Zgłaszane już w połowie roku problemy finansowe placówek, będące skutkiem niedofinansowania całego systemu i wcześniejszych decyzji, demolowanie jakości kształcenia medycznego, dopuszczanie do pracy przy łóżku pacjenta lekarzy z zagranicy bez udokumentowanej znajomości języka polskiego, obniżanie standardów niemal na każdym kroku. Nie mówię już nawet o jakości legislacji. Z jednej strony szumne zapowiedzi, że ustawa wprowadzi jakość, a z drugiej posunięcia tę jakość dewastujące. Trudno to zrozumieć inaczej niż przez pryzmat uprawiania polityki w kontekście systemu ochrony zdrowia. Konsekwencje takiego postępowania mogą być opłakane – ocenia ekspert, informując, że „prezydium NRL wydało stanowisko w sprawie projektu ustawy, w którym zgłoszono swoje uwagi”.

Przypomnijmy – prezydium wydało stanowisko 25 maja.

– Jako samorząd lekarski zdecydowanie popieramy inicjatywy zmierzające do poprawy jakości opieki zdrowotnej w Polsce. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że zakres regulacji przewidziany w projekcie opiniowanej ustawy, dotyczący autoryzacji niektórych podmiotów leczniczych, akredytacji i wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem, wskazuje, że jest to tylko fragmentaryczne uregulowanie zagadnienia jakości opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta. Twierdzimy, że przewidziane w tej ustawie instytucje nie przełożą się na poprawę jakości opieki zdrowotnej, jeśli nie będzie im towarzyszyć odpowiednia regulacja prawna zdecydowanie poprawiająca poziom bezpieczeństwa pracy personelu medycznego, regulująca w sposób właściwy kształcenie kadr medycznych bez obniżania poziomu zdobywanych w ramach kształcenia kwalifikacji, konieczne jest także stałe poprawianie procesu podnoszenia kwalifikacji zawodowych oraz wprowadzenie znaczącego udziału niezależnych ekspertów i towarzystw naukowych w procesie tworzenia zaleceń i wytycznych dotyczących procesu leczniczego – podkreślają przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej, dodając, że „regulacje prawne dotyczące jakości w ochronie zdrowia nie powinny prowadzić do tworzenia kolejnych biurokratycznych obowiązków obciążających personel medyczny i placówki medyczne, bez istotnego wpływu na rzeczywistą jakość i bezpieczeństwo”.

– Zastrzeżenia mamy do tego, że tak ważna dla systemu opieki zdrowotnej i dla pacjentów ustawa jest procedowana jako projekt poselski, który nie przeszedł wcześniej pełnej ścieżki konsultacji publicznych z udziałem partnerów społecznych i wszystkich interesariuszy systemu – zwracają uwagę, wyliczając uwagi.

Po pierwsze, w art. 4 ust. 2 przewiduje się, że wskaźniki jakości opieki zdrowotnej – wskaźnik kliniczny, zarządczy i konsumencki – określi minister właściwy do spraw zdrowia w drodze rozporządzenia. Już w delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia należałoby dodać, że minister wyda rozporządzenie określające te wskaźniki po zasięgnięciu opinii Naczelnej Rady Lekarskiej oraz właściwych organów pozostałych samorządów zawodów medycznych. Udział samorządów zrzeszających przedstawicieli medycznych zawodów zaufania publicznego w opracowywaniu wskaźników jakości opieki medycznej wydaje się wręcz nieodzowny w procesie prawidłowego ustalania mierników jakości świadczonej pomocy medycznej.

Po drugie, w art. 5 ust. 3 projektu ustawy przewiduje się, że prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, określając szczegółowe warunki rozliczania świadczeń opieki zdrowotnej, ustala współczynniki korygujące związane z uzyskaniem przez podmiot określonej wartości realizacji wskaźników jakości opieki zdrowotnej. Zdaniem prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej ten zapis powinien mieć wyłącznie oddziaływanie motywujące do promowania wysokiej jakości, a nie sankcyjne, dlatego nie może prowadzić do karania podmiotu za nieosiągnięcie odpowiedniej wartości wskaźników jakości. Należy zatem doprecyzować w art. 5 ust. 3 ustawy, że prezes NFZ może ustalać w tym trybie jedynie współczynniki korygujące o wartości większej niż 1,0. Samorząd lekarski nie zgadza się bowiem na to, aby poprzez ustalenie wskaźników jakości prezes NFZ uzyskiwał uprawnienie do obniżenia wartości wynagrodzenia za wykonane świadczenie zdrowotne. Prowadziłoby to do wykonywania świadczeń zdrowotnych nawet poniżej kosztów ponoszonych przez placówkę medyczną.

Po trzecie, w zakresie przewidzianej w projekcie ustawy autoryzacji, która będzie udzielana przez prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko, że niewłaściwe jest powierzenie jednej instytucji roli płatnika i autoryzacji. Istnieje tutaj potencjalny konflikt interesów związany z przyznawaniem autoryzacji podmiotom wykonującym działalność leczniczą przez prezesa NFZ (czyli organ reprezentujący płatnika). W rezultacie projektowane przepisy służyć mogą stworzeniu narzędzi do odgórnego sterowania szpitalami. Niezależnie od powyższej uwagi ogólnej samorząd lekarski zgłasza poniższe uwagi dodatkowe do przepisów określających zasady uzyskiwania autoryzacji.

Po czwarte, w art. 6, który dotyczy obowiązkowej autoryzacji, projektodawca zdaje się uwzględniać uwagi zgłaszane przez Naczelną Radę Lekarską w trakcie niedawnych prac legislacyjnych nad rządowym projektem ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, w których przewidywano, że autoryzację musiał uzyskiwać każdy podmiot wykonujący działalność leczniczą, który chciał mieć z Narodowym Funduszem Zdrowia umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Było to nadmiernie uciążliwe i praktycznie niemożliwe do wykonania. Obecnie projektodawca przewiduje autoryzację jedynie dla podmiotów wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne na podstawie umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w ramach profili systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej.

Po piąte, w art. 9 ust. 1 projektu ustawy przewiduje się, że autoryzację wydaje, odmawia wydania oraz cofa prezes Narodowego Funduszu Zdrowia w drodze decyzji administracyjnej. Należy zwrócić uwagę, że NFZ nie jest organem administracji publicznej, nie sprawuje władztwa publicznoprawnego, dlatego ze względów systemowych nie powinien być wyposażony w prawo wydawania decyzji administracyjnych. Nie przewidziano w ustawie także trybu składania odwołania od tej decyzji i zapewne będzie to rodziło pewne wątpliwości na etapie stosowania ustawy.

Po szóste, w art. 9 ust. 4 przewiduje się, że prezes Narodowego Funduszu Zdrowia będzie określał harmonogram składania wniosków o autoryzację, uwzględniając zakresy świadczeń, liczbę podmiotów udzielających tych świadczeń na terenie działania poszczególnych oddziałów wojewódzkich funduszu oraz termin obowiązywania umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w tych zakresach, a także biorąc pod uwagę konieczność zapewnienia dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej. Zdaniem prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej podmioty objęte obowiązkiem autoryzacji powinny mieć zagwarantowany czas na przygotowanie się do takiej procedury, zatem ustawa powinna przewidywać, że prezes NFZ ogłasza harmonogram co najmniej na sześć miesięcy przed terminem składania wniosków o autoryzację. Do art. 9 ust. 4 projektu ustawy należy więc dodać zdanie o brzmieniu „Harmonogram określa się tak, aby termin na złożenie wniosku o autoryzację wynosił co najmniej 6 miesięcy od daty ogłoszenia harmonogramu”.

Po siódme, wątpliwości są także do art. 14 projektowanej ustawy, który stanowi, że podmiot, któremu odmówiono autoryzacji lub cofnięto autoryzację, zostaje pozbawiony możliwości ponownego ubiegania się o nią w okresie roku, co w przypadku szpitali opierających swoją działalność na świadczeniach finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia oznaczać będzie utratę zdolności do wykonywania działalności leczniczej i odpływ kadr medycznych, a dla pacjentów ograniczenie dostępności do świadczeń.

Po ósme, odnośnie do przewidzianej w projekcie procedury akredytacyjnej prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej wskazuje, że brak jest w projekcie ustawy jednoznacznego wskazania, jakie konkretne korzyści dla podmiotu leczniczego ubiegającego się o akredytację będzie niosło za sobą uzyskanie akredytacji. Informacji takich nie zawiera również uzasadnienie dołączone do projektu ustawy. Należy na to zwrócić uwagę, ponieważ uzyskanie akredytacji wiąże się z obowiązkiem uiszczenia relatywnie wysokiej opłaty – w wysokości do piętnastokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (art. 40 ust. 2 projektu ustawy).

Po dziewiąte, w art. 37 ust. 1 projektu ustawy przewiduje się, że minister właściwy do spraw zdrowia udziela albo odmawia udzielenia akredytacji po uzyskaniu rekomendacji Rady Akredytacyjnej. Takie brzmienie przepisu oznacza, że jej opinia nie jest wiążąca dla ministra. Przepis nie określa natomiast, w jakich przypadkach minister zdrowia jest uprawniony, aby podjąć decyzję odmienną niż rekomendowana przez radę, co należy uznać za wadę przyjętego rozwiązania.

Po dziesiąte, w zakresie projektowanych zmian w ustawie z 28 kwietnia 2011 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia za zasadne uznaje się zmianę art. 19 ust. 1b poprzez poszerzenie kręgu podmiotów, które mogą wnioskować o utworzenie rejestru medycznego, o medyczne towarzystwa naukowe.

Po jedenaste, zastrzeżenia budzi brzmienie art. 61 projektu ustawy, który przewiduje, że „Podmiot wykonujący działalność leczniczą jest obowiązany do utworzenia wewnętrznego systemu do 30 czerwca 2024 r.” – mogłoby to sugerować, że obowiązek utworzenia wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem dotyczy każdego podmiotu wykonującego działalność leczniczą, gdy tymczasem art. 18 ust. 1 projektu ustawy wyraźnie przewiduje, że obowiązek ten dotyczy tylko podmiotów wykonujących działalność leczniczą w ramach umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zawartej z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wobec tego – dla uściślenia – art. 61 ustawy powinien mieć brzmienie: „Podmiot wykonujący działalność leczniczą, o którym mowa w art. 18 ustawy, jest obowiązany do utworzenia wewnętrznego systemu do 30 czerwca 2024 r.”.

– Podsumowując stanowisko NRL w jednym zdaniu – regulacje prawne dotyczące jakości w ochronie zdrowia nie powinny prowadzić do tworzenia kolejnych biurokratycznych obowiązków obciążających personel medyczny i placówki medyczne, bez istotnego wpływu na rzeczywistą jakość i bezpieczeństwo – twierdzi Łukasz Jankowski.

Przeczytaj także: „Sejmowe głosowanie nad przepisami o jakości”, „Niekończąca się historia przepisów o (nie)jakości” i „Nowe przepisy o jakości w Sejmie”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.