Chusta w ciele pacjentki. Kto za to odpowie?

Udostępnij:
Lekarze z Tomaszowa Lubelskiego pozostawili chustę chirurgiczną w ciele pacjentki poddawanej operacji. Za to miała odpowiadać instrumentariuszka, a szanowany lekarz stwierdza, że podczas zabiegu miał inne zadania niż liczenie opatrunków i chust.
Feralna operacja guza macicy miała miejsce w lipcu 2008 roku. Przebiegła prawidłowo i chora po dwóch tygodniach została wypisana do domu, ale po pewnym czasie zaczęła skarżyć się na dolegliwości bólowe w okolicach żołądka. Po kilku diagnozach w badaniu USG wykazano w okolicach jelita grubego zbitą strukturę wielkości zaciśniętej pięści. Pacjentka trzy lata po zabiegu ginekologicznym została poddana ponownej operacji tym razem w szpitalu w Zamościu. Guzem okazała się zwinięta w kłębek chusta chirurgiczna.

Sprawa trafiła do prokuratury w odległym o 100 km Janowie Lubelskim na biurko jednego z najbardziej doświadczonych śledczych. Zapytani o zdanie biegli nie mieli wątpliwości, że lekarz ponosi odpowiedzialność za przeprowadzoną operację w Tomaszowie Lubelskim. Jednak prokurator oskarżył jedynie instrumentariuszkę. Gazeta Wyborcza domniemuje, że stało się tak dlatego, że chirurg przeprowadzający faktycznie zabieg jest mężem sędzi. Według prokuratora zasada wzajemnego zaufania między członkami zespołu przeprowadzającego operację zwalnia lekarza z ponownego sprawdzania działań innych osób, a instrumentariuszka ma za zadanie jedynie liczenie wydanych narzędzi chirurgicznych i materiałów opatrunkowych.

Przewodniczący Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie przypomniał, że za całość przebiegu operacji odpowiedzialny jest lekarz. Chirurg, który wykonywał zabieg usunięcia guza macicy nie poniósł z tytułu pozostawienia chusty żadnych konsekwencji, instrumentariuszka poprosiła przełożonych, aby zwolniono ją z obowiązku uczestniczenia w operacjach. Pielęgniarki anonimowo popierają instrumentariuszkę i mówią o jawnej niesprawiedliwości, że tylko ona została oskarżona. Zwracają uwagę, że zawsze w podobnych sprawach za błąd odpowiadał lekarz, który jest zresztą ubezpieczony z tego tytułu, podczas gdy instrumentariuszka – nie.

Za narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do pięciu lat więzienia. Przegrany proces karny oznacza zwykle utratę pracy, a potem proces cywilny o zadośćuczynienie, który pacjent wytacza szpitalowi.

Instrumentariuszka za radą znajomych wynajęła adwokata. Po jego piśmie prokuratura stwierdziła, że sprawą należy zając się jeszcze raz. W efekcie opinii biegłych, którzy jednoznacznie wskazali, że główną odpowiedzialność za pozostawienie chusty w ciele pacjenta ponosi ordynator, który wykonywał najistotniejsze etapy operacji i był odpowiedzialny za sposób jej przeprowadzenia (...). „ Jako ordynator powinien stworzyć zasady minimalizujące ryzyko pozostawienia ciała obcego w ciele pacjenta", prokurator oskarżył też drugiego lekarza i ponownie instrumentariuszkę.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.