Czy jest na to kara? Znachor kładzie do grobu swoich pacjentów onkologicznych

Udostępnij:
Z ustaleń reporterów programu "Uwaga!" TVN wynika, że ponad 80 procent osób, które były klientami pseudozdrowtnych ośrodków przedsiębiorcy spod Nowego Sącza, już nie żyje. Namawiał swoich „pacjentów” do leczenia amigdaliną.
Biznesmen "leczył" (poprawniej byłoby stwierdzić, że truł) swoich pacjentów amigdaliną, specyfikiem rzeczywiście stosowanym w dawnej onkologii, ale już dawno ostawionym i uznanym za nieskuteczny.

- XIX-wieczna koncepcja zakładała, że cyjanowodór jest wchłaniany jako toksyna wybiórczo przez komórki nowotworowe. Jest to oczywiście nieprawdą, dlatego że chłoną to wszystkie komórki. To jest przeciwko chorym i, według mnie, jest to przestępstwo na poziomie przestępstwa, które powinno być ścigane z mocy prawa – uważa prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik, onkolog.

Jak podaje Amerykański Narodowy Instytut Raka, rzetelnie przebadał amigdalinę na dużej grupie pacjentów. Efekty badań były druzgocące dla tej substancji.

- Wyniki były całkowicie negatywne. U około 90 proc. osób w trakcie leczenia obserwowano pogorszenie się stanu chorych, objawy niepożądane. Amigdalina, mimo że udowodniono, że to nie ma sensu, żyje nadal przez te kilkadziesiąt lat swoim życiem – dodaje prof. dr hab. n. med. Jacek Jassem, onkolog, radiolog.

-Jak się okazuje, potencjalni pacjenci są namawiani przez inżyniera mechanika do porzucenia chemioterapii. Nawet w sytuacji, gdy chodzi o dziecko – relacjonuje TVN.

Reporterzy programu "Uwaga!" przeprowadzili prowokację dziennikarską, nagrywając spotkanie z mężczyzną. Umówili się na spotkanie, mówiąc, że szukają pomocy dla 12-letniego chłopca chorującego na nowotwór kości. - Musimy pamiętać, że szpital nie popuści. Trzeba odwlekać chemię. Terapia trwa trzy tygodnie. To jest ta pierwsza faza u nas. Potem wraca się do domu i zaczyna się druga faza, która trwa co najmniej trzy miesiące. Przy zmianach w kościach to trzeba założyć, że to będzie przynajmniej dziewięć miesięcy trwało. Nawet do dwóch lat może być. I ta chemia będzie nam tu przeszkadzała - mówił Ryszard K. reporterce TVN, która pytała o terapię dla 12-letniego dziecka. - Chemioterapia osłabia efekty tej terapii. Przecież chemioterapia nie leczy. Chemioterapia powoduje rozwój choroby nowotworowej – tłumaczył.

W tym właśnie wieku był Boguś, który trafił do ośrodka prowadzonego przez inżyniera mechanika Ryszarda K. Rodzice chłopca nie zaufali nauce. Chłopiec nie żyje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.