Czy pacjent onkologiczny umrze na grypę? Kto ma go prowadzić w chorobie?

Udostępnij:
Lekarze rodzinni nie zawsze wiedzą, jak postępować z pacjentem po chorobie nowotworowej. W rezultacie chory trafia w pętlę: jest odsyłany przez lekarzy rodzinnych i innych specjalności - do onkologa, który stwierdza, że terapia jego dolegliwości może odbywać się poza ośrodkiem specjalistycznym. Pacjent trafia do błędnego koła kolejek do specjalistów i choć pokonał raka, ale może umrzeć na zwykłe przeziębienie.
Pacjent onkologiczny, który powinien być objęty specjalną troską, tak naprawdę ma gorszy i trudniejszy dostęp do świadczeń niż pacjent zwykły - tak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Społecznej Fundacji „Ludzie dla ludzi” i AXA Życie.

– Pacjent onkologiczny jest niejako naznaczony. Ktoś, kto przeszedł chorobę onkologiczną, jest i zawsze będzie w systemie traktowany jako pacjent onkologiczny. W związku z tym mamy do czynienia z tzw. spychologią, czyli odsyłaniem pacjenta z miejsca do miejsca – wyjaśnia dr Dariusz Godlewski, dyrektor Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów OPEN w Poznaniu, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria. – Oczywiście jest to rzecz naganna. Być może jednym z powodów jest to, że pacjent wymaga nieco większej liczby badań kontrolnych, nieco szerszej wiedzy lekarza.

Badanie wykazało, że pacjenci przeżyli prawdziwy koszmar systemowy. Pacjent po przebytym nowotworze wymaga szczególnej troski ze strony lekarza rodzinnego, a ten z kolei wie, że jest to ryzyko, więc czasami zdarza się, że chory z grypą, nadciśnieniem, czy innym "zwykłym schorzeniem" jest odsyłany do onkologa. Onkolog jednak nie może zajmować się wszystkim schorzeniami pacjentów ponowotworowych, nawet jeśli są one wynikiem przebytego raka.

Podobnie cierpią pacjenci z rakiem, gdy zdarzy się inna choroba. Stanisław z Warszawy, chory na raka płuc z przerzutami cierpiał także na polineuropatię. Gdy zaczął boleć go bark był odsyłany od specjalisty do specjalisty, a każdy z nich kierował go do onkologa. Onkolog - z powrotem do specjalistów. Ta wędrówka trwała niecałe dwa miesiące, Stanisława nadal bolał bark, ale nowotwór rozwijał się w bardzo szybkim czasie. W rezultacie nie uzyskał pomocy w walce z bólem, a przez tę przypadłość nie był też właściwie prowadzony onkologicznie. Pacjent zmarł.

Problem prowadzenia pacjenta onkologicznego nadal pozostaje.

– Trudno jednoznacznie powiedzieć, kto powinien pełnić rolę przewodnika pacjenta po zaleczeniu onkologicznym, bo z jednej strony placówki onkologiczne odcinają się od takich chorych. Uważają, że oni są już wyleczeni. Z drugiej strony nie można tego zrzucać na barki lekarza rodzinnego, bo on nie jest do tego odpowiednio przygotowany: zarówno jeśli chodzi o poziom wiedzy, jak i zakres kompetencji. Na przykład nie może kierować na niektóre badania diagnostyczne, które w przypadku monitorowania stanu zdrowia pacjenta po leczeniu onkologicznym są niezbędne. Jest tutaj pewna luka w organizacji systemu opieki zdrowotnej – mówi mediom dr Dariusz Godlewski.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że ta gehenna pacjentów onkologicznych skończy się, gdy wejdzie pakiet onkologiczny, lekarze rodzinni będą po szkoleniach i będą mieli stały kontakt z onkologami.

- Pakiet onkologiczny obejmie całą ścieżkę od POZ do szpitala i z powrotem - mówi Piotr Warczyński, wiceminister zdrowia. - Więc kiedy leczenie będzie skuteczne, pacjent wróci do swojego lekarza rodzinnego - dodaje.

Onkolodzy także wierzą, że pakietowy eksperyment się powiedzie.

- Potrzebna jest bardzo intensywna edukacja. Dlatego MZ stworzyło koncepcję systemu szkoleń dla lekarzy POZ. W tej chwili Instytut Onkologii przygotowuje specjalny program szkoleń dostosowany do potrzeb lekarzy POZ. Uważam, że gdy praktycy będą rozmawiali z praktykami, to wypracujemy optymalny system opieki nad pacjentem onkologicznym - mówi prof. Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. - Nikt nie będzie wymagał od lekarzy rodzinnych wykonywania bardzo skomplikowanych i kosztownych badań, podstawą jest optymalnie zbierany wywiad, umiejętne badanie przedmiotowe i prosta, ale szybka diagnostyka. Dodatkowo łatwy i szybki kontakt lekarzy POZ z onkologami zdecydowanie ułatwi opiekę nad chorymi onkologicznymi i osobami z podejrzeniem choroby nowotworowej - dodaje.

Wciąż jednak nie wiadomo do końca, jak zakończą się te szkolenia, a lekarze rodzinni nadal mają wątpliwości.

- Jest cała pula oczekiwań i niejasności, o których rozmawiamy z ministerstwem - mówi Bożena Janicka, prezes PPOZ. - Oczekujemy też od onkologów, że przekażą nim przekażą nam pacjenta onkologicznego, to dokładnie określą potrzeby wynikające z przebytej przez niego choroby. Teraz tego brakuje i lekarze rodzinni są często bezradni, bo nie znają odpowiedniej drogi, dlatego musimy wiedzieć, jak będzie wyglądał przepływ informacji w trakcie i po leczeniu onkologicznym. Tu musi być ścisła współpraca między onkologami a POZ. Na razie brakuje koordynacji leczenia, zaplanowanego nadzoru nad takim pacjentem i standaryzacji świadczeń.

Co roku wykrywa się nowotwór u ponad 145 tys. Polaków, z czego 52 tys. przeżywa. Doświadczenia pacjentów, którzy brali udział we wspomnianym badaniu pokazują, że nawet wygrana z chorobą nie oznacza końca walki. Jeśli pacjenta chorego na raka nie zabiła choroba, to skutecznie pomagał w jego unicestwieniu system. Czy ten dramat rozwiąże wprowadzenie pakietu onkologicznego tego jeszcze nie wiemy.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.