Czy wojewodowie przejmą kontrolę nad dyspozytorniami medycznymi?

Udostępnij:
Czy dyspozytornie medyczne oraz centra powiadamiania ratunkowego powinny podlegać wojewodom? I czy odebrane zostaną dotychczasowym dystrybutorom? To możliwe, zabiega o to środowisko związane z ratownictwem medycznym.
- Wielkim blokującym zmiany w ratownictwie medycznym jest resort zdrowia – zarzuca ministerstwu Andrzej Kopta, szef Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych – Ministerstwa spraw wewnętrznych, administracji i cyfryzacji oraz MON są otwarte na współpracę ze środowiskiem ratowników medycznych, która nie przynosi jednak efektów, ponieważ nie chce zmian ministerstwo zdrowia. To smutne, bo na świecie są dostępne koncepcje funkcjonowania służb ratowniczych, tylko w Polsce się one zmieniają i nie ma wyznaczonego kierunku integracji służb.

Kopta i jego organizacja przedstawiła koncepcja organizacji służby ratowniczej w Polsce. Co zrobić, aby służby działały lepiej? -Skoordynować pracę ratownictwa medycznego, policji oraz straży pożarnej - odpowiadają ratownicy. A to zburzyłoby obecny sposób zorganizowania dyspozytorni medycznych, które podlegają właścicielom licznych instytucji i firm prowadzących pogotowia ratunkowe. To być może ułatwia koordynowanie małych akcji ratowniczych prowadzonych na skalę powiatu – ale utrudnia koordynowanie większych, do których zaangażować trzeba siły z całego województwa, czy kilku powiatów jednocześnie.

Tymczasem na świecie już tak się dzieje. Zgodnie z koncepcją WHO rządy powinny zapewnić skuteczną koordynację redukującą opóźnienia w dysponowaniu służb do stanów nagłego zagrożenia zdrowotnego i umożliwić natychmiastową wymianę informacji pomiędzy służbami w takich sytuacjach. Dodatkowo WHO kładzie nacisk na rozwój „medical first responders” czyli dysponowanie w określonych sytuacjach do poszkodowanego lub wzywającego pomocy najbliżej znajdująca się służby, bądź właściwie przeszkolonej osoby. Przykładowo w nagłym zatrzymaniu krążenia, jedynie radykalne skrócenie czasu dojazdu znacznie poprawia przeżywalność.

W Polsce co prawda funkcjonuje numer 112, ale w wielu województwach nie działa on doskonale wydłużając czas dojazdu do potrzebującego. Dyspozytorzy medyczni powinni mieć możliwość natychmiastowego dysponowania innych służb do zdarzeń medycznych na mocy określonych porozumień, tymczasem takiego rozwiązania nie ma. Wyjazdy innych służb do wzywających pomocy odbywają się, ale nie jest to w żadne sposób skoordynowane. A jest co koordynować, bo samych wyjazdów zespołów ratownictwa medycznego było 2 429 419 i ta liczba z roku na rok wyraźnie wzrasta. Strażacy także wyjeżdżają z defibrylatorami do poszkodowanych. W 2013 roku było około ponad tysiąca takich wyjazdów. Do tego należy doliczyć interwencje innych służb podległych: GOPR, TOPR, WOPR oraz ratowników medycznych zatrudnionych w wojsku.

- W kwestii organizacji ratownictwa medycznego inicjatywa powinna następować po stronie ministerstwa zdrowia, ale tak się nie dzieje – mówi Andrzej Kopta. –Koncepcja tzw. kaskadowego modelu odpowiedzi oraz zacieśniania współpracy służb jest już stosowana w innych krajkach i się sprawdza. Dlaczego nie może w Polsce?

I dodaje: jednym z możliwych rozwiązań jest powierzenie prowadzania dyspozytorni medycznych wojewodom. -Nie stawiamy sprawy kategorycznie, ale skoro koordynowane mają być na szczeblu regionu działania służb podległych różnym resortom takie rozwiązanie wydaje się być najbardziej naturalne – mówi Kopta.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.