Czym różni się medycyna wiejska od miejskiej

Udostępnij:
Ważą się losy lubelskiego Instytutu Medycyny Wsi. Czy ma on rację bytu? Czym różni się medycyna miejska od wiejskiej? Powstał projekt połączenia instytutu z lubelskim Uniwersytetem Medycznym. Instytut się broni. Spór zaognił się, gdy okazało się, że kandydatem na szefa IMW jest prof. Alfred Owoc.
Instytut Medycyny Wsi został utworzony w 1951. Do jego celów należy między innymi „prowadzenie badań naukowych, prac badawczo-rozwojowych, wdrożeniowych i usługowych” oraz „prowadzenie działalności w zakresie opracowywania, oceny, wdrażania i komercjalizacji nowych technologii, w tym technologii medycznych”. Instytut daje pracę ok. 230 osobom, około stu specjalistom z różnych dziedzin: lekarzom medycyny, weterynarii, biologom, toksykologom, chemikom, fizykom, psychologom, socjologom, informatykom oraz przedstawicielom innych profesji.

- To za dużo, by utrzymywać go jako odrębną strukturę. Za mało, by działać w pełni profesjonalnie we wszystkich wyznaczonych przez siebie zakresach, to struktura niefunkcjonalna – mówią krytycy instytutu. I proponują połączenie z lubelskim Uniwersytetem Medycznym. – Dlatego powstał pomysł oceny potrzeby włączenia Instytutu Medycyny Wsi do UM w Lublinie – mówił Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia. – Efektem jego pracy wcale nie musi być wniosek o włączenie - zastrzegał.

Ministerstwo zobligowało instytuty o trudnej sytuacji materialnej do przedstawienia programów naprawczych. Jednym z nich ma być Instytut Medycyny Wsi. Co miesiąc placówki mają także składać sprawozdanie do ministerstwa z podejmowanych działań. Argumenty za połączeniem są silne: kadra naukowa instytutu korzystać by mogła z pomocy administracyjnej, wykorzystywać „informatyków oraz przedstawicieli innych profesji” dostępnych na Uniwersytecie Medycznym, a więc bez konieczności zatrudniania ich w ramach odrębnej struktury.

- I jest jeszcze jeden ważny argument, natury naukowej – dodaje Maciej Murkowski, ekspert rynku zdrowia. –Dzisiejsza nauka wymaga interdyscyplinarnego podejścia. Mamy do czynienia z efektem skali, większe szanse na sukces w nauce mają podmioty duże, zatrudniające specjalistów z wielu dziedzin. Trzeba zastanowić się, czy rzeczywiście istnieje potrzeba dublowania takich badań dla wsi – dodaje.

- Poza tym nie większej różnicy miedzy medycyną „wiejską” i "miejską" – dodaje Andrzej Kozierkiewicz, inny z ekspertów ochrony zdrowia. – Jeśli są, to na przykład w epidemiologii, bo nie leczeniu, np. nowotworów. Ale badaniami na ten temat zajmują się już inne instytuty, które biorą pod uwagę istniejące różnice w epidemiologii.

Spór więc toczy się na płaszczyźnie merytorycznej, ekonomicznej – a od niedawna politycznej. Nie tylko dlatego, że instytut może liczyć na poparcie (umiarkowane) PSL. Ale i dlatego, że kandydatem na opuszczone przez Andrzeja Wojtyłę stanowisko szefa instytutu został Alfred Owoc, były poseł SLD, usunięty z partii dziesięć lat temu za udział w sejmowej aferze z głosowaniem na cztery ręce (nie on głosował za kolegę, ale nie przeszkodził temu, że głosowano za niego).

Kandydatem został miedzy dlatego, że obiecywał podjęcie walki o utrzymanie instytutu. - Połączenie byłoby błędem, który zubożyłby lubelskie środowisko naukowe. Instytut już jest perełką, a może być jeszcze większą perłą –mówił niedawno w wywiadzie dla „Dziennika Wschodniego”.

Trudno oczywiście mieć niekończące się pretensje do profesora za udział w wydarzeniach sprzed 10 lat - poseł poniósł już przecież konsekwencje. Ale jego kandydatura nie wzbudziła entuzjazmu w Ministerstwie Zdrowia. Czy pozostanie to bez wpływu na dalsze losy instytutu?
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.