Długi szpitali: skandal na Lubelszczyźnie. Osiem razy więcej długu niż w Zielonogórskim
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 10.05.2017
Źródło: BL
Przyjrzeliśmy się szpitalnym długom, a konkretnie temu jak radzą sobie z nimi samorządy. Od województwa, do województwa: różnice ogromne. Są województwa, gdzie o długi się zupełnie nie dba. Ale i takie, które radzą sobie z nimi przyzwoicie.
- Do najważniejszych przyczyn długu wypada zaliczyć: ogólnie zbyt niski poziom finansowania służby zdrowia, limity świadczeń, nierentowność i nierównomierność wyceny procedur medycznych – pisze Dariusz Wasilewski, autor raportu Fundacji Republikańskiej.
To prawda, to są czynniki obiektywne. Ale są samorządy, które z tymi czynnikami radzą sobie fatalnie, nie dbając o stan zadłużenia. Są takie, które radzą sobie całkiem dobrze. Stąd i skala długu. Gdy przeliczymy go na liczbę mieszkańców okazałoby się, że statystyczny mieszkaniec województwa lubelskiego na spłatę szpitalnych długów musiałby wydać 480 zł, a województwa lubuskiego (dawniej zielonogórskiego) – 62 zł. To aż osiem razy mniej!
Przygotowaliśmy odpowiednie zestawienie. Poniżej: ile na spłatę długów musiałby wydać mieszkaniec konkretnego województwa (dane w złotych).
1. Lubelskie, 480,
2. Kujawsko-Pomorskie, 449,
3. Podkarpackie, 371,
4. Mazowieckie, 322,
5. Świętokrzyskie, 316,
6. Podlaskie, 311,
7. Małopolskie, 284,
8. Śląskie, 295,
9. Łódzkie, 253,
10. Dolnośląskie, 246,
11. Zachodniopomorskie, 232,
12. Wielkopolskie, 205,
13.Warmińsko-Mazurskie, 142,
14. Opolskie, 127,
15. Pomorskie, 86,
16. Lubuskie, 62.
(Dane za Ministerstwo Zdrowia - dynamika zobowiązań ogółem samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w podziale na województwa; GUS).
Co jest przyczyną aż takich różnic? - Jedną z nich jest na pewno umiejętność korzystania z programów oddłużeniowych i innych instrumentów prawnych, które stwarzały w poprzednich latach kolejne rządy – mówi Maciej Biardzki, ekspert ochrony zdrowia. – Były samorządy i szpitale, które starały się wykorzystać każdą pojawiającą się w tej kwestii okazję, a były i takie, które o to nie dbały – dodaje.
Na inną przyczynę wskazuje inny ekspert Krzysztof Kuszewski. – Cóż, w praktyce w Polsce szpitale po prostu nie mogą zbankrutować. Nie ma więc skutecznej kary za zbyt duże zadłużenie – mówi. – Stąd niektórzy dyrektorzy postępują trochę na zasadzie hulaj dusza, piekła nie ma – dodaje.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
To prawda, to są czynniki obiektywne. Ale są samorządy, które z tymi czynnikami radzą sobie fatalnie, nie dbając o stan zadłużenia. Są takie, które radzą sobie całkiem dobrze. Stąd i skala długu. Gdy przeliczymy go na liczbę mieszkańców okazałoby się, że statystyczny mieszkaniec województwa lubelskiego na spłatę szpitalnych długów musiałby wydać 480 zł, a województwa lubuskiego (dawniej zielonogórskiego) – 62 zł. To aż osiem razy mniej!
Przygotowaliśmy odpowiednie zestawienie. Poniżej: ile na spłatę długów musiałby wydać mieszkaniec konkretnego województwa (dane w złotych).
1. Lubelskie, 480,
2. Kujawsko-Pomorskie, 449,
3. Podkarpackie, 371,
4. Mazowieckie, 322,
5. Świętokrzyskie, 316,
6. Podlaskie, 311,
7. Małopolskie, 284,
8. Śląskie, 295,
9. Łódzkie, 253,
10. Dolnośląskie, 246,
11. Zachodniopomorskie, 232,
12. Wielkopolskie, 205,
13.Warmińsko-Mazurskie, 142,
14. Opolskie, 127,
15. Pomorskie, 86,
16. Lubuskie, 62.
(Dane za Ministerstwo Zdrowia - dynamika zobowiązań ogółem samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w podziale na województwa; GUS).
Co jest przyczyną aż takich różnic? - Jedną z nich jest na pewno umiejętność korzystania z programów oddłużeniowych i innych instrumentów prawnych, które stwarzały w poprzednich latach kolejne rządy – mówi Maciej Biardzki, ekspert ochrony zdrowia. – Były samorządy i szpitale, które starały się wykorzystać każdą pojawiającą się w tej kwestii okazję, a były i takie, które o to nie dbały – dodaje.
Na inną przyczynę wskazuje inny ekspert Krzysztof Kuszewski. – Cóż, w praktyce w Polsce szpitale po prostu nie mogą zbankrutować. Nie ma więc skutecznej kary za zbyt duże zadłużenie – mówi. – Stąd niektórzy dyrektorzy postępują trochę na zasadzie hulaj dusza, piekła nie ma – dodaje.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski