Dr n. med. Dąbrowiecki: Podjęzykowa immunoterapia alergenowa wygodna i skuteczna w leczeniu alergicznego nieżytu nosa
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 01.04.2020
Źródło: Kurier Medyczny/Małgorzata Kaferska
Tagi: | Piotr Dąbrowiecki |
Co trzeci pacjent podstawowej opieki zdrowotnej to alergik. – Lekarze pierwszego kontaktu zbyt często zwlekają z kierowaniem pacjentów do alergologa, z kolei alergolodzy zbyt rzadko stosują u chorych z alergicznym nieżytem nosa immunoterapię – twierdzi dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, alergolog z Wojskowego Instytutu Medycznego, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Alergiczny nieżyt nosa można pomylić z przeziębieniem, zwłaszcza jeśli występuje po raz pierwszy lub trudno go skojarzyć z działaniem jakiegoś konkretnego alergenu, np. kurzu domowego. Objawy są podobne – katar, kichanie, gorsze samopoczucie, czasami łzawienie i zaczerwienienie spojówek oczu. Ale to nie wirusy są ich przyczyną, tylko nieprawidłowa odpowiedź immunologiczna organizmu na zetknięcie z alergenem. Jak pokazały już kilka lat temu badania ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce) prowadzone przez Zakład Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z inicjatywy ministra zdrowia, prawie połowa Polaków ma dodatnie testy alergiczne. Około jednej trzeciej społeczeństwa to objawowi alergicy. Oznacza to, że co trzeci pacjent zgłaszający się do POZ z objawami „przeziębienia” powinien otrzymać leki przeciwalergiczne i skierowanie do specjalisty alergologa. – Oczywiście alergik też może się przeziębić, też może mieć grypę, ale taka infekcja trwa u niego dłużej i daje więcej powikłań. Często to alergia powoduje, że organizm gorzej radzi sobie z infekcją, dlatego tak ważna jest właściwa diagnoza i leczenie. Z tym problemem walczy w Polsce ponad 12 mln osób – mówi dr Dąbrowiecki.
Leczenie bez efektu
Alergiczny nieżyt nosa można podzielić na dwa rodzaje: sezonowy (epizodyczny) i przewlekły. Pierwszy łatwiej rozpoznać, ponieważ pojawia się w określonych okolicznościach – np. zawsze wiosną w okresie pylenia brzozy lub w czerwcu, kiedy pylą trawy. Przewlekły nieżyt nosa może sprawiać problemy diagnostyczne, jego objawy nie są ostre i trudniej skojarzyć, co je nasila. Chory z obrzękiem małżowin nosowych może nawet nie zauważać, że ma katar, ponieważ wydzielina spływa po tylnej ścianie gardła. Pacjenci mogą skarżyć się na zaburzenia koncentracji utrudniające pracę czy naukę, kłopoty ze snem, zmęczenie, suchość w ustach, chrapanie, a nawet podwyższoną temperaturę ciała.
– Kiedy lekarz widzi, że objawy kataralne nie mijają po standardowym leczeniu, czyli po zastosowaniu leków udrażniających nos czy leków przeciwzapalnych, powinien rozważyć diagnostykę alergologiczną i wypisać skierowanie do specjalisty. Alergolog będzie wiedział, jak dalej pokierować leczeniem pacjenta – mówi dr Dąbrowiecki.
Ekspert zwraca również uwagę na zasadność przeprowadzania przez lekarzy pierwszego kontaktu wywiadu lekarskiego w kierunku alergii. Najczęstszą przyczyną kataru po zwykłych infekcjach wirusowych jest właśnie alergia. Jeżeli dodatkowo pacjentowi towarzyszą inne choroby alergiczne, np. atopowe zapalenie skóry, to wiemy już wystarczająco dużo, żeby rozpocząć diagnostykę alergologiczną – wyjaśnia. – Zdarza się, że pacjenci przyjmują pięć, sześć różnych antybiotyków w roku, a katar i kaszel jak były, tak są. Lekarz wypisuje silne leki, jeśli podejrzewa zapalenie zatok. I często to jest zapalenie zatok, tyle że alergiczne. To oznacza, że alergen wywołuje obrzęk małżowin nosowych, powstanie nadmiaru wydzieliny, zamknięcie się ujścia zatok i rozwój zapalenia w zamkniętej zatoce – podkreśla dr Dąbrowiecki.
Sięgnąć do przyczyny
Standardem leczenia alergicznego nieżytu nosa jest stosowanie preparatów przeciwhistaminowych i donosowych glikokortykosteroidów. Szybko łagodzą one uciążliwe objawy i przynoszą pacjentowi ulgę, ale po ich odstawieniu dolegliwości nawracają. Długoterminowe korzyści kliniczne zapewnia immunoterapia alergenowa (AIT). Jest ona jedynym przyczynowym leczeniem chorób alergicznych, w tym alergicznego nieżytu nosa, i działa poprzez modyfikację odpowiedzi immunologicznej na alergen, który ją wywołuje. – Jest to jedyna metoda, która łączy w sobie terapię i profilaktykę, czyli leczy z objawów tu i teraz oraz zabezpiecza przed ich wystąpieniem w przyszłości – mówi dr Dąbrowiecki.
Dostępne są dwa rodzaje immunoterapii – iniekcyjna, w formie podawanych podskórnie zastrzyków, oraz podjęzykowa, w tabletkach lub kroplach. W przypadku terapii iniekcyjnej przyjmuje się wzrastające dawki alergenu co 7–14 dni, a potem dawkę podtrzymującą co 4–6 tygodni. W przypadku metody podjęzykowej pierwszą dawkę pacjent przyjmuje u lekarza, a kolejne już sam w domu, jednak musi je stosować codziennie. Zdaniem ekspertów mezaletami immunoterapii podjęzykowej, oprócz wysokiej skuteczności, są jej nieinwazyjność i wygoda stosowania. Dzięki niej pacjent może uniknąć niedogodności związanych z odczulaniem w zastrzykach: comiesięcznych wizyt u alergologa, często odległych dojazdów, kolejek, zwolnień lekarskich i konieczności pozostawania pod nadzorem po szczepieniu.
– Klasyczna, iniekcyjna metoda immunoterapii jest refundowana, podjęzykowa niestety nie. Dzisiaj pacjenci częściej wybierają metodę iniekcyjną, ponieważ jest tańsza. Gdyby natomiast obie metody były refundowane, trudno powiedzieć, którą z nich wybieraliby chętniej. Nie każdy jest zwolennikiem codziennego przyjmowania leków, nie każdy też toleruje zastrzyki. Pacjent powinien mieć wybór, w zależności od swojego trybu życia i preferencji – uważa dr Dąbrowiecki.
Zbyt rzadko się odczulamy
Specjalista zwraca uwagę, że w Polsce pacjenci zbyt rzadko poddawani są immunoterapii alergenowej. – Dlaczego duża część alergologów nie stosuje immunoterapii alergenowej? Czy powodem jest fakt, że w przypadku klasycznej iniekcyjnej procedury pacjent musiałby regularnie pojawiać się w gabinecie lekarza? Tego nie wiem – przyznaje dr Dąbrowiecki. Wiadomo natomiast, że WHO zaleca, aby immunoterapię alergenową rozważyć u wszystkich pacjentów z alergicznym nieżytem nosa lub astmą, u których stwierdzono uczulenie na istotne alergeny wywołujące objawy tych schorzeń i którzy nie mają przeciwwskazań do odczulania. Do odczulania kwalifikują się chorzy, u których objawy pokrywają się z wynikami testów. – Mamy w tej chwili doskonałe metody diagnostyki molekularnej, mamy testy, dzięki którym możemy precyzyjnie zaplanować leczenie. Możemy przewidywać, który pacjent lepiej odpowie na immunoterapię – wylicza dr Dąbrowiecki. I przekonuje: – Immunoterapia odwraca całą kaskadę zdarzeń niepożądanych, czyli doprowadza do tego, że pojawia się tolerancja immunologiczna na alergen, który wywołuje chorobę. Czasami może być to banalna choroba, a czasami brzemienna w skutki ciężka astma alergiczna. Ale początek jest wtedy, kiedy pacjent przychodzi po raz kolejny z katarem, a my to bagatelizujemy.
Tekst opublikowano w „Kurierze Medycznym” 1/2020.
Leczenie bez efektu
Alergiczny nieżyt nosa można podzielić na dwa rodzaje: sezonowy (epizodyczny) i przewlekły. Pierwszy łatwiej rozpoznać, ponieważ pojawia się w określonych okolicznościach – np. zawsze wiosną w okresie pylenia brzozy lub w czerwcu, kiedy pylą trawy. Przewlekły nieżyt nosa może sprawiać problemy diagnostyczne, jego objawy nie są ostre i trudniej skojarzyć, co je nasila. Chory z obrzękiem małżowin nosowych może nawet nie zauważać, że ma katar, ponieważ wydzielina spływa po tylnej ścianie gardła. Pacjenci mogą skarżyć się na zaburzenia koncentracji utrudniające pracę czy naukę, kłopoty ze snem, zmęczenie, suchość w ustach, chrapanie, a nawet podwyższoną temperaturę ciała.
– Kiedy lekarz widzi, że objawy kataralne nie mijają po standardowym leczeniu, czyli po zastosowaniu leków udrażniających nos czy leków przeciwzapalnych, powinien rozważyć diagnostykę alergologiczną i wypisać skierowanie do specjalisty. Alergolog będzie wiedział, jak dalej pokierować leczeniem pacjenta – mówi dr Dąbrowiecki.
Ekspert zwraca również uwagę na zasadność przeprowadzania przez lekarzy pierwszego kontaktu wywiadu lekarskiego w kierunku alergii. Najczęstszą przyczyną kataru po zwykłych infekcjach wirusowych jest właśnie alergia. Jeżeli dodatkowo pacjentowi towarzyszą inne choroby alergiczne, np. atopowe zapalenie skóry, to wiemy już wystarczająco dużo, żeby rozpocząć diagnostykę alergologiczną – wyjaśnia. – Zdarza się, że pacjenci przyjmują pięć, sześć różnych antybiotyków w roku, a katar i kaszel jak były, tak są. Lekarz wypisuje silne leki, jeśli podejrzewa zapalenie zatok. I często to jest zapalenie zatok, tyle że alergiczne. To oznacza, że alergen wywołuje obrzęk małżowin nosowych, powstanie nadmiaru wydzieliny, zamknięcie się ujścia zatok i rozwój zapalenia w zamkniętej zatoce – podkreśla dr Dąbrowiecki.
Sięgnąć do przyczyny
Standardem leczenia alergicznego nieżytu nosa jest stosowanie preparatów przeciwhistaminowych i donosowych glikokortykosteroidów. Szybko łagodzą one uciążliwe objawy i przynoszą pacjentowi ulgę, ale po ich odstawieniu dolegliwości nawracają. Długoterminowe korzyści kliniczne zapewnia immunoterapia alergenowa (AIT). Jest ona jedynym przyczynowym leczeniem chorób alergicznych, w tym alergicznego nieżytu nosa, i działa poprzez modyfikację odpowiedzi immunologicznej na alergen, który ją wywołuje. – Jest to jedyna metoda, która łączy w sobie terapię i profilaktykę, czyli leczy z objawów tu i teraz oraz zabezpiecza przed ich wystąpieniem w przyszłości – mówi dr Dąbrowiecki.
Dostępne są dwa rodzaje immunoterapii – iniekcyjna, w formie podawanych podskórnie zastrzyków, oraz podjęzykowa, w tabletkach lub kroplach. W przypadku terapii iniekcyjnej przyjmuje się wzrastające dawki alergenu co 7–14 dni, a potem dawkę podtrzymującą co 4–6 tygodni. W przypadku metody podjęzykowej pierwszą dawkę pacjent przyjmuje u lekarza, a kolejne już sam w domu, jednak musi je stosować codziennie. Zdaniem ekspertów mezaletami immunoterapii podjęzykowej, oprócz wysokiej skuteczności, są jej nieinwazyjność i wygoda stosowania. Dzięki niej pacjent może uniknąć niedogodności związanych z odczulaniem w zastrzykach: comiesięcznych wizyt u alergologa, często odległych dojazdów, kolejek, zwolnień lekarskich i konieczności pozostawania pod nadzorem po szczepieniu.
– Klasyczna, iniekcyjna metoda immunoterapii jest refundowana, podjęzykowa niestety nie. Dzisiaj pacjenci częściej wybierają metodę iniekcyjną, ponieważ jest tańsza. Gdyby natomiast obie metody były refundowane, trudno powiedzieć, którą z nich wybieraliby chętniej. Nie każdy jest zwolennikiem codziennego przyjmowania leków, nie każdy też toleruje zastrzyki. Pacjent powinien mieć wybór, w zależności od swojego trybu życia i preferencji – uważa dr Dąbrowiecki.
Zbyt rzadko się odczulamy
Specjalista zwraca uwagę, że w Polsce pacjenci zbyt rzadko poddawani są immunoterapii alergenowej. – Dlaczego duża część alergologów nie stosuje immunoterapii alergenowej? Czy powodem jest fakt, że w przypadku klasycznej iniekcyjnej procedury pacjent musiałby regularnie pojawiać się w gabinecie lekarza? Tego nie wiem – przyznaje dr Dąbrowiecki. Wiadomo natomiast, że WHO zaleca, aby immunoterapię alergenową rozważyć u wszystkich pacjentów z alergicznym nieżytem nosa lub astmą, u których stwierdzono uczulenie na istotne alergeny wywołujące objawy tych schorzeń i którzy nie mają przeciwwskazań do odczulania. Do odczulania kwalifikują się chorzy, u których objawy pokrywają się z wynikami testów. – Mamy w tej chwili doskonałe metody diagnostyki molekularnej, mamy testy, dzięki którym możemy precyzyjnie zaplanować leczenie. Możemy przewidywać, który pacjent lepiej odpowie na immunoterapię – wylicza dr Dąbrowiecki. I przekonuje: – Immunoterapia odwraca całą kaskadę zdarzeń niepożądanych, czyli doprowadza do tego, że pojawia się tolerancja immunologiczna na alergen, który wywołuje chorobę. Czasami może być to banalna choroba, a czasami brzemienna w skutki ciężka astma alergiczna. Ale początek jest wtedy, kiedy pacjent przychodzi po raz kolejny z katarem, a my to bagatelizujemy.
Tekst opublikowano w „Kurierze Medycznym” 1/2020.