Dziesięć procent, czyli zemsta za styczniowe protesty lekarzy rodzinnych

Udostępnij:
Szykuje się kolejna awantura tym razem z udziałem NFZ i lekarzy rodzinnych. Chodzi o noty korygujące, które fundusz wystawia lekarzom, którzy nie pracowali 2 i 5 stycznia wzywając ich do zwrotu pieniędzy z kontraktów. Lekarze uważają, że jest to działanie bezprawne i chcą szukać sprawiedliwości w sądzie.
Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął wysyłanie not korygujących pod koniec marca. Dzieje się tak we wszystkich województwach, w których przez dwa dni stycznia gabinety lekarzy rodzinnych były zamknięte wskutek protestu przeciw warunkom umów na 2015 rok. Porozumienie Zielonogórskie podaje, że zamkniętych wtedy było około 20 procent gabinetów we wszystkich województwach. W sumie praktyk POZ jest około 6,5 tys. Według szacunków Porozumienia Zielonogórskiego 2 i 5 stycznia nie pracowało około 1,5 tys. gabinetów. NFZ podaje, że oddziały, które nie wysyłały not do lekarzy rodzinnych to: kujawsko-pomorski, świętokrzyski, wielkopolski, zachodniopomorski.

- Rzeczywiście wysyłamy do lekarzy rodzinnych noty korygujące faktury tych świadczeniodawców, którzy w dniach 2 i 5 stycznia 2015 r., z przyczyn zależnych od siebie, nie udzielali świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej. Należy to traktować jako zwrot nienależnie otrzymanych środków finansowych za dwa dni, w których świadczeniodawcy nie udzielali pacjentom świadczeń. – potwierdza Sylwia Wądrzyk-Bularz z biura prasowego NFZ. Informacje te potwierdzają także oddziały: śląski, dolnośląski, podlaski, małopolski.

Umowy z lekarzami rodzinnymi zostały podpisane dopiero 7 stycznia, ale według lekarzy stało się tak na zasadzie kontynuacji kontraktów z 2014 roku, czyli dwa dni protestów są nimi objęte. NFZ najwidoczniej jest innego zdania, ponieważ żąda zwrotu pieniędzy w wysokości 10 procent styczniowych kontraktów. W skali kraju może chodzić nawet o około 100 mln zł.

- Zdajemy sobie sprawę, że za te dwa dni przestoju NFZ jakieś pieniądze nam potrąci, ale nie zgadzamy się, ze ma to być 10 procent wartości styczniowych kontraktów – mówi Jacek Krajewski, szef Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Myślimy, ze można to inaczej oszacować tym bardziej, że ci pacjenci nie przyjęci w dwóch dniach stycznia zgłaszali się później i świadczenia zostały im udzielone. W umowach nie jest także powiedziane, że naszą pracę musimy wykonywać w konkretnych dniach, a część lekarzy podnosi, że nawet jeśli nie przyjmowali pacjentów, to realizowali inne punkty umowy kontraktowej na przykład wypisywanie skierowań do uzdrowisk. Jeśli NFZ potrąci nam pieniądze w wysokości o jakiej mówi jako związek nie wystąpimy do sądu, ale NFZ musi się liczyć z pozwami indywidualnymi, bo każdy, kto poczuje się niesłusznie ukarany ma takie prawo – dodaje.

Ostrzej o działaniach Narodowego Funduszu Zdrowia wypowiada się Andrzej Zapaśnik, wiceprzewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, który uważa, że działania NFZ to nic innego jak próba ukarania lekarzy za styczniowe protesty zresztą na polecenie samego ministra zdrowia.

- Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął wysyłanie wezwań do zwrotu pieniędzy za zamknięte gabinety 2 i 5 stycznia 20 marca 2015 roku – mówi Andrzej Zapaśnik.– Jest to działanie bezprawne, ponieważ Fundusz nie może dokonać potrącenia środków w czasie obowiązywania umowy z nami, a podpisane kontrakty 7 stycznia 2015 roku stanowią kontynuację zeszłorocznych. Jeśli więc Fundusz dokona zapowiadanych potrąceń to wystąpimy do sądu.

- Działanie NFZ traktujemy jako próbę ukarania nas za styczniowe protesty na polecenie ministra zdrowia, który z jednej strony deklaruje porozumienie, a z drugiej strony widzimy właśnie brak takiej woli. Traktujemy te działania jako element nieprzypadkowych szykan ze strony urzędów państwowych, zainicjowanych przez ministra Arłukowicza – mówi Andrzej Zapaśnik. I podaje przykłady:

- Przykładowo Rzecznik praw pacjenta występuje do nas z upomnieniami w których wyraża stanowisko, że pacjent powinien mieć prawo natychmiastowego dostępu do dokumentacji medycznej, również w przypadku zamknięcia przychodnia na 1-2 dni, a zapewnienie kontaktu pocztowego lub emailowego i przekazanie tą drogą dokumentacji w możliwe najkrótszym terminie to zdaniem rzecznika za mało. A UOKiK zarzuca nam praktyki monopolistyczne i grozi konsekwencjami finansowymi w razie powtórzenie protestu w tej formie. Natomiast nikt z urzędników i polityków zdaje się nie zauważać monopolu i represyjności aparatu państwowego i samego Ministra, który z pominięciem podstawowych zasad dialogu społecznego i z wykorzystaniem brutalnej kampanii medialnej starał się narzucić nam umowy w zakresie POZ, które ewidentnie naruszały nasze poczucie bezpieczeństwa i pozwalały Ministrowi dowolnie je zmieniać w trakcie ich trwania, bez pytania się nas o zdanie - dodaje.

NFZ tłumaczy swoje postepowanie stosownym zarządzeniem prezesa. „(…) W przypadku, gdy świadczeniodawca realizujący świadczenia w dniu 31 grudnia 2014 r., z przyczyn zależnych od siebie, nie przystąpi do umowy i udzielania świadczeń od dnia 1 stycznia 2015 r., dyrektor oddziału Funduszu upoważniony jest do proporcjonalnego pomniejszenia należności za dany okres sprawozdawczy o wartość wynikającą z liczby dni nieobjętych umową. (…)” – pisze NFZ.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.