Eksminister groźny dla zdrowia i życia pacjentów

Udostępnij:
Sprytnie to urządzili: lekarze zatrudnieni w instytucjach związanych z nadzorem nad ochroną zdrowia oraz finansowaniem świadczeń medycznych nie tracą prawa do wykonywania zawodu lekarza, nawet gdy latami nie prowadzą żadnej praktyki. Czy tak powinno być i czym grozi przerwa w udzielaniu świadczeń zdrowotnych - zapytaliśmy ekspertów.
Konstanty Radziwiłł, sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej.
- Ten przepis został wprowadzony stosunkowo niedawno i jak samorząd przeciw niemu protestowaliśmy bardzo ostro. To politycy ustanowili ten przepis, aby ułatwiał im powrót do zawodu. Pojawia się pytanie o bezpieczeństwo pacjenta jeśli kiedy wieloletni urzędnik znowu zaczyna wykonywać na przykład operacje. To nie jest właściwe. Tym bardziej, że w przypadku innych osób przy powrocie do wykonywania zawodu okres szkolenia trwa nawet rok. Urzędnicy są poza tym obowiązkiem i uważam, że przepis jest kuriozalny. Bezpieczeństwo pacjentów zależy od doświadczenia, czyli tego co nazywamy praktyką. Wiedza i umiejętności szybko się dezaktualizują. Nawet po wakacjach musimy wdrażać się na nowo do obowiązków, a co dopiero po przerwie, która trwa kilka lat. Jestem jednak dość pesymistyczny jeśli chodzi o zmianę tego przepisu, bo dotyczy on posłów, prezesów, wiceministrów i ministrów.

Marek Balicki, były minister zdrowia, lekarz psychiatra.
Nie widzę tu problemu, ponieważ osoby zajmujące funkcje publiczne mają wyższy poziom odpowiedzialności i świadomość konsekwencji własnego postępowania. Problem pojawiłby się wówczas, gdyby do izb lekarskich zaczęły napływać skargi na błędy popełniane przez lekarzy, którzy powrócili do zawodu ze stanowisk urzędniczych. Myślę jednak, że to byłyby przypadki jednostkowe, albo nawet w ogóle nie rejestrowane. Oczywiście trudno jest wrócić do zawodu, bo lekarz jest w ogóle trudną profesją, ale nie z drugiej strony lekarz, który wykonuje zawód bez żadnej przerwy może popaść w rutynę, co także nie jest dobre.

Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL.
Ten przepis kompromituje lekarzy-urzędników, bo zawsze jeśli coś ma być łatwiej rodzi się pytanie o to, czy gdyby były jakieś wymagania, można byłoby im podołać. I odpowiedź nasuwa się sama – że nie. Bez szwanku nie można wrócić po długiej przerwie do zawodu lekarza. Inaczej sytuacja wygląda, jeśli lekarz-urzędnik ma w dalszym ciągu kontakt z profesją za sprawą dyżurów lekarskich. Wiedzę medyczną trzeba aktualizować. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że co chcą wrócić po przerwie zadbają o samokształcenia, szkolenia. Są przypadki powrotów zakończonych sukcesem, ale wtedy, kiedy przerwa wynosiła pół roku, rok. Ale generalnie mała ilość lekarzy, którzy odchodzą do administracji wraca do zawodu. A jeśli się na to decydują powinien być egzamin sprawdzający ich kompetencje.

Prof. Wojciech Gaszyński, anestezjolog, Szpital Barlickiego w Łodzi.
Prawo wskazuje, że lekarzem jest przede wszystkim ten, kto udziela świadczeń zdrowotnych, ale także po nowelizacji przepisów w 2007 roku za lekarza uznaje tego, kto ma zatrudnienie związane z finansowaniem świadczeń zdrowotnych ze środków publicznych, a więc w praktyce ministra zdrowia, wiceministrów, prezesa i wiceprezesów NFZ. Niemożliwe jest pogodzenie funkcji ministra zdrowia z praktyką lekarską. Ale z drugiej strony prawo nakłada na lekarza, czyli także urzędnika obowiązek samokształcenia i uzyskiwania 200 punktów edukacyjnych w ciągu 4 lat. To izby lekarskie powinny sprawdzać, czy faktycznie samokształcenie następowało, bo jeśli nie mają prawo do zabrania prawa wykonywania zawodu nawet osobom publicznym. Po 5 latach przerwy w wykonywaniu zawodu taka osoba powinna wykazać się punktami edukacyjnymi. Przerwa w wykonywaniu zawodu zagraża pacjentom szczególnie w przypadku chirurga, który traci umiejętności zabiegowe, jeśli nie praktykuje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.