Endoprotezy: rozporządzenie Arłukowicza jak bomba z opóźnionym zapłonem
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 20.06.2016
Źródło: BL, Gazeta Wyborcza
Trzy czwarte oddziałów wszczepiających endoprotezy może po 1 lipca zostać bez kontraktów. Powód? Rozporządzenie ministra Arłukowicza zadziałało jak bomba z opóźnionym zapłonem. Wydano je półtora roku temu i przez ten czas nikt, łącznie z nową ekipą rządzącą, nie połapał się jakie będzie miało skutki.
- 1 lipca wchodzą w życie przepisy dotyczące warunków przyznawania kontraktów na ortopedii. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał jesienią 2014 r. ówczesny minister Bartosz Arłukowicz. Przez ponad półtora roku nikt się nie zorientował, że zaostrzone wymogi grożą ortopedyczną katastrofą – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Chodzi o to, że zgodnie z nowymi przepisami ten, kto chce otrzymać kontrakt na wszczepianie endoprotez, musi spełnić wśród wielu innych także warunki dotyczące liczby wykonanych wcześniej zabiegów. Minimum to co najmniej 75 planowych operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego na rok, 50 planowych protez stawu kolanowego oraz 30 tzw. rewizji, czyli powtórnych operacji u chorych, u których doszło do powikłań.
Jak podaje gazeta dopiero teraz policzono, że na ponad 300 oddziałów ortopedycznych w całym kraju ministerialne warunki spełnia tylko około 70. Jeśli nic się nie zmieni, na terenie województwa łódzkiego z 23 szpitali wszczepiających endoprotezy ostaną się ledwie cztery, na Dolnym Śląsku z 24 - tylko sześć. A w województwie śląskim, gdzie endoprotezy wszczepia się w 43 szpitalach, nowe warunki spełniają tylko cztery.
NFZ ma pomysł: przymknie oko i da kontrakty także tym, którzy spełniają tylko jeden z warunków. Na wymianę kolana kontrakty dostaną ci, którzy spełniają minimum dla endoprotez kolanowych, a na wymianę biodra - ci, co wszczepili co najmniej 75 protez biodrowych rocznie.
- Kto wymyślił tak wyśrubowane warunki – docieka gazeta. Podejrzenie pada na konsultantów z wielkich szpitali, którzy chcieli, by to ich placówki dostały kontrakty. Ci zaprzeczają. - Nie wiem, kto to wymyślił, ale napisałem do Ministerstwa Zdrowia, że powinny być zmienione - zarzeka się prof. Bogdan Koczy, śląski konsultant wojewódzki w ortopedii, a jednocześnie dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
Według danych NFZ w kolejkach do operacji wszczepiania endoprotezy w kraju zapisanych jest 210 tys. chorych. Ilu po zmianach straci miejsce w kolejce? Na to pytanie centrala NFZ nie odpowiedziała, bo jeszcze nie wie.
Gdyby rozporządzenie weszło w życie, dziesiątki tysięcy pacjentów czekających latami na zabieg z dnia na dzień zostałoby na lodzie. Jak zaznaczają specjaliści oznaczałoby to dla nich trwałe kalectwo. - Nie spodziewaliśmy się, że wymagania będą aż tak wyśrubowane. Nasze starania, by je złagodzić, na razie nic nie dały - mówi prof. Marek Synder, konsultant wojewódzki w Łódzkiem.
Najprawdopodobniej skończy się jednak na strachu. Resort zapewnia, że złagodzi wymogi jeszcze przed 1 lipca. - Nowy projekt rozporządzenia jest w konsultacjach wewnętrznych - informuje biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia.
Chodzi o to, że zgodnie z nowymi przepisami ten, kto chce otrzymać kontrakt na wszczepianie endoprotez, musi spełnić wśród wielu innych także warunki dotyczące liczby wykonanych wcześniej zabiegów. Minimum to co najmniej 75 planowych operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego na rok, 50 planowych protez stawu kolanowego oraz 30 tzw. rewizji, czyli powtórnych operacji u chorych, u których doszło do powikłań.
Jak podaje gazeta dopiero teraz policzono, że na ponad 300 oddziałów ortopedycznych w całym kraju ministerialne warunki spełnia tylko około 70. Jeśli nic się nie zmieni, na terenie województwa łódzkiego z 23 szpitali wszczepiających endoprotezy ostaną się ledwie cztery, na Dolnym Śląsku z 24 - tylko sześć. A w województwie śląskim, gdzie endoprotezy wszczepia się w 43 szpitalach, nowe warunki spełniają tylko cztery.
NFZ ma pomysł: przymknie oko i da kontrakty także tym, którzy spełniają tylko jeden z warunków. Na wymianę kolana kontrakty dostaną ci, którzy spełniają minimum dla endoprotez kolanowych, a na wymianę biodra - ci, co wszczepili co najmniej 75 protez biodrowych rocznie.
- Kto wymyślił tak wyśrubowane warunki – docieka gazeta. Podejrzenie pada na konsultantów z wielkich szpitali, którzy chcieli, by to ich placówki dostały kontrakty. Ci zaprzeczają. - Nie wiem, kto to wymyślił, ale napisałem do Ministerstwa Zdrowia, że powinny być zmienione - zarzeka się prof. Bogdan Koczy, śląski konsultant wojewódzki w ortopedii, a jednocześnie dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.
Według danych NFZ w kolejkach do operacji wszczepiania endoprotezy w kraju zapisanych jest 210 tys. chorych. Ilu po zmianach straci miejsce w kolejce? Na to pytanie centrala NFZ nie odpowiedziała, bo jeszcze nie wie.
Gdyby rozporządzenie weszło w życie, dziesiątki tysięcy pacjentów czekających latami na zabieg z dnia na dzień zostałoby na lodzie. Jak zaznaczają specjaliści oznaczałoby to dla nich trwałe kalectwo. - Nie spodziewaliśmy się, że wymagania będą aż tak wyśrubowane. Nasze starania, by je złagodzić, na razie nic nie dały - mówi prof. Marek Synder, konsultant wojewódzki w Łódzkiem.
Najprawdopodobniej skończy się jednak na strachu. Resort zapewnia, że złagodzi wymogi jeszcze przed 1 lipca. - Nowy projekt rozporządzenia jest w konsultacjach wewnętrznych - informuje biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia.