Pixabay
Fabryka obuwia
Autor: Krystian Lurka
Data: 16.10.2019
Tagi: | Mariusz Jędrzejczak |
- Nie, szpitale to nie fabryki obuwia. Podczas procesu ich weryfikacji pod kątem społecznej użyteczności, przed ewentualnych zlikwidowaniem lub zawieszeniem, należy brać pod uwagę więcej kryteriów niż tylko ich wydolność ekonomiczną, często od placówki niezupełnie zależną - pisze Mariusz Jędrzejczak, były dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zgierzu, w "Menedżerze Zdrowia".
Komentarz Mariusza Jędrzejczaka:
- Jest kilka powodów, dla których zamykanie i zawieszenia działalności oddziałów szpitali nie powinno być zaskoczeniem, przynajmniej dla specjalistów z branży. Pierwszy to oczywiście postępujący deficyt kadrowy, wzmocniony zasadami wynagradzania lekarzy specjalistów ograniczającymi ich mobilność zawodową, oraz trudne do spełnienia finansowo i osobowo normy zatrudnienia pielęgniarek. Drugi to dramatyczne niedoszacowanie wielu procedur i niepłacenie za nadwykonania, co przełożyło się na złą kondycję finansową szpitali, szczególnie tych z mniejszych ośrodków. Trzeci, średnie obłożenie łóżek w polskich szpitalach wynosi zaledwie około 66 proc.
Czy zatem można powiedzieć, że skoro proces był przewidywalny - i wydaje się konieczny, bo łóżek w Polsce jest za dużo - to jest on pod kontrolą i nie ma problemu? Nie, mamy bowiem do czynienia ze zjawiskiem w dużej mierze niekontrolowanym, u którego podstaw leżą głównie przesłanki ekonomiczne.
Brak pieniędzy lub kadr, albo brak pieniędzy na zwiększenie zatrudnienia determinują podejmowane decyzje.
W konsekwencji często likwidowane są oddziały z największymi problemami finansowymi, co nie znaczy, że zbędne z punktu widzenia potrzeb lokalnych społeczności. Konsekwentnie uważam, że konieczny proces weryfikacji liczby placówek szpitalnych - a tym samym łóżek hospitalizacyjnych - powinien się odbywać w sposób zaplanowany, na podstawie jasnych kryteriów. To często powtarzany truizm, ale szpitale mają do odegrania ważną rolę niż fabryki obuwia. Zatem podczas procesu ich weryfikacji pod kątem społecznej użyteczności należy brać pod uwagę więcej kryteriów niż tylko ich wydolność ekonomiczną, często od placówki niezupełnie zależną.
Od problemu nie da się uciec, zdają sobie już z tego sprawę zarówno urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, samorządowcy, jak i dyrektorzy szpitali. Pora na przygotowanie na ten fakt społeczeństwa oraz narzędzi do „cywilizowanego” przeprowadzenia koniecznych zmian.
Przeczytaj także: "O oddziałach zamkniętych nie mówimy", "Programy (nie)naprawcze szpitali", "Po omacku" i "Nie udźwignie, taki to ciężar".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Jest kilka powodów, dla których zamykanie i zawieszenia działalności oddziałów szpitali nie powinno być zaskoczeniem, przynajmniej dla specjalistów z branży. Pierwszy to oczywiście postępujący deficyt kadrowy, wzmocniony zasadami wynagradzania lekarzy specjalistów ograniczającymi ich mobilność zawodową, oraz trudne do spełnienia finansowo i osobowo normy zatrudnienia pielęgniarek. Drugi to dramatyczne niedoszacowanie wielu procedur i niepłacenie za nadwykonania, co przełożyło się na złą kondycję finansową szpitali, szczególnie tych z mniejszych ośrodków. Trzeci, średnie obłożenie łóżek w polskich szpitalach wynosi zaledwie około 66 proc.
Czy zatem można powiedzieć, że skoro proces był przewidywalny - i wydaje się konieczny, bo łóżek w Polsce jest za dużo - to jest on pod kontrolą i nie ma problemu? Nie, mamy bowiem do czynienia ze zjawiskiem w dużej mierze niekontrolowanym, u którego podstaw leżą głównie przesłanki ekonomiczne.
Brak pieniędzy lub kadr, albo brak pieniędzy na zwiększenie zatrudnienia determinują podejmowane decyzje.
W konsekwencji często likwidowane są oddziały z największymi problemami finansowymi, co nie znaczy, że zbędne z punktu widzenia potrzeb lokalnych społeczności. Konsekwentnie uważam, że konieczny proces weryfikacji liczby placówek szpitalnych - a tym samym łóżek hospitalizacyjnych - powinien się odbywać w sposób zaplanowany, na podstawie jasnych kryteriów. To często powtarzany truizm, ale szpitale mają do odegrania ważną rolę niż fabryki obuwia. Zatem podczas procesu ich weryfikacji pod kątem społecznej użyteczności należy brać pod uwagę więcej kryteriów niż tylko ich wydolność ekonomiczną, często od placówki niezupełnie zależną.
Od problemu nie da się uciec, zdają sobie już z tego sprawę zarówno urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, samorządowcy, jak i dyrektorzy szpitali. Pora na przygotowanie na ten fakt społeczeństwa oraz narzędzi do „cywilizowanego” przeprowadzenia koniecznych zmian.
Przeczytaj także: "O oddziałach zamkniętych nie mówimy", "Programy (nie)naprawcze szpitali", "Po omacku" i "Nie udźwignie, taki to ciężar".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.