Fentanyl uzależnia natychmiast
Tagi: | Jagoda Władoń-Wilecka, fentanyl, opioidy, lek, leki, uzależnienie, nałóg |
– Substancje psychoaktywne, zwłaszcza te z grupy opioidów, „odcinają” na chwilę od negatywnych emocji, ale uzależniają nawet po jednym, dwóch zażyciach, a skończenie z nałogem wymaga ogromnej i długotrwałej pracy nad sobą – mówi psychoterapeutka Jagoda Władoń-Wilecka.
Ostatnio potwierdzono cztery przypadki śmierci po fentanylu, syntetycznym opioidzie, który staje się coraz powszechniej stosowany w Polsce. Nie w anestezjologii, nie do leczenia bólu – do czego jest przeznaczony – ale wśród użytkowników substancji psychoaktywnych. Co się wydarzyło, że ten bardzo silny lek staje się w Polsce coraz popularniejszym narkotykiem?
– Fentanyl jest faktycznie obecny w Polsce, ale nie jest on dominującą substancją ani największym problemem naszej sceny narkotykowej. Stał się jednak tematem numer jeden w mediach i w tym sensie jest to temat gorący. Narkotykowe trendy „rozlewają się” po świecie i tak jest również z tym syntetycznym opioidem. Aktualnie jednak skala tego problemu jest w Europie nieporównywalnie mniejsza niż w USA, gdzie koncerny farmakologiczne wypromowały fentanyl i inne syntetyczne opioidy, między innymi oxycodon i oxycontin, jako panaceum na wszelkie bóle. Dostępność, system dystrybucji i reklamy spowodowały tam w pewnym momencie modę na ich stosowanie.
A jak wygląda sytuacja w Polsce?
– Nie należy bagatelizować potwierdzonych przypadków używania syntetycznych opioidów w Polsce, tym bardziej zgonów nimi spowodowanych. Jednak nie są to wciąż substancje psychoaktywne najbardziej rozpowszechnione.
Co dominuje?
– To katynony, a wśród nich mefedron i jego pochodne. Jest również wiele innych nowych zjawisk i substancji, o których trzeba mówić, a przede wszystkim skutecznie zapobiegać ich rozpowszechnianiu i pomagać osobom ich używającym.
Poza fentanylem nowym trendem w dystrybucji syntetycznych opioidów w Polsce są nitazeny. To również syntetyczne opioidy należące do innej grupy tych substancji, ale równie niebezpieczne. Zanotowano przypadek sprzedaży nitazenu w postaci tabletek oksykodonu, czyli silnego leku przeciwbólowego zawierającego fentanyl. Nieznana w działaniu substancja przy braku tolerancji na nią może doprowadzić do realnego zagrożenia życia.
Z naszych doświadczeń w pracy terapeutycznej wynika, że głównym modelem używania substancji psychoaktywnych w Polsce jest politksykomania, czyli używanie wielu różnych substancji psychoaktywnych w różnych konfiguracjach dla osiągnięcia określonych stanów. Najpopularniejsze są wspomniane substancje z grupy katynonów i metkatynonów – zwłaszcza mefedron, a także syntetyczne kannabinoidy oraz nadal amfetamina czy metamfetamina, MDMA, wciąż też marihuana i kokaina.
Ministerstwo Zdrowia zdecydowało jednak, że będzie codziennie monitorować recepty na leki psychotropowe i narkotyczne, w tym fentanyl, bo w obrocie jest coraz więcej takich recept.
– System wymaga uszczelnienia, dotychczasowy monitoring sposobu wystawiania e-recept na takie środki był nieskuteczny. Słusznie wprowadzono zaostrzenia, nie rozwiążą one jednak całości problemu, ponieważ są również inne ścieżki pozyskiwania fentanylu.
Kto i jak je pozyskuje?
– Obok indywidualnych prób ich zdobycia poprzez kradzieże z placówek medycznych czy aptek działalność prowadzą zorganizowane grupy przestępcze, które odzyskują fentanyl między innymi ze zużytych materiałów medycznych i wprowadzają je do nielegalnego obrotu przez internet lub sprzedaż bezpośrednią, jak w Żurominie, gdzie fentanyl doprowadził do śmierci wielu młodych osób. I to nie tylko w ostatnich latach. Spowodował tam serię śmierci młodych ludzi już w 2018 r.
Jakimi jeszcze drogami rozprowadza się fentanyl?
– W różnych krajach Europy dystrybuowany jest on tak, jak inne narkotyki w postaci tabletek, proszku, płynu, substancji wziewnej, ale jego śladowe ilości były wykrywane w innych narkotykach, a także w liquidach do e-papierosów z nielegalnych sieci dystrybucji.
Podstawowym składnikiem liquidów do wapowania jest nikotyna, groźna substncja psychoaktywna, której nie wolno bagatelizować. Są tam także glikole propylenowe i chemiczne substancje zapachowe odpowiedzialne za określone aromaty, w tym niebezpieczna wanilina, butanodion i wiele innych, a poza tym domieszki substancji, które mogą wzmocnić mechanizm uzależnienia albo negatywnie wpływać na organizm. Tak właśnie może działać w e-papierosach fentanyl czy nitazen lub inne silnie uzależniające substancje. Sprawiają one, że uzależnienie rozwija się jeszcze szybciej, a potrzeba sięgania po ten produkt jest coraz silniejsza. Na razie to zjawiska epizodyczne, które powinny być jednak sygnałem ostrzegawczym dającym asumpt do podejmowania racjonalnych działań w obszarze przeciwdziałania uzależnieniom.
Fentanyl jest około stu razy mocniejszy od morfiny, kilkadziesiąt razy mocniejszy od heroiny. Jak przebiega uzależnienie tak silną substancją?
– Im mocniejsza substancja, tym szybciej pojawia się uzależnienie psychiczne, a w przypadku opioidów także fizyczne. Pojawiają się tzw. głody narkotykowe, czyli zespoły abstynencyjne, które ze względu na swój przebieg wymuszają użycie za wszelką cenę kolejnej dawki.
W wielu krajach pojawiły się na czarnym rynku pochodne fentanylu, które są od niego zdecydowanie silniejsze, np. sufentanyl czy karfentanyl, ok. dziesięć tysięcy razy silniejszy w działaniu od morfiny.
Wystarczy zażyć go raz, żeby umrzeć?
– W przypadku każdej substancji psychoaktywnej jest takie ryzyko, to kwestia dawki i indywidualnej tolerancji na dany narkotyk, a także towarzyszących temu czynników. Dealerzy są zainteresowani uzależnieniem od siebie i środków, które oferują potencjalnym klientom, bo to dla nich gwarancja zysku. Sprzedają ilości, które mają uzależnić, a nie zabić od razu. Ale ryzyko zgonu jest tym wyższe, im silniejsza substancja i niższa tolerancja na substancję.
Jak szybko syntetyczne opioidy uzależniają?
– Czasem nawet po jednym, dwóch zażyciach. Zależy to od stanu, jakiego poszukuje użytkownik tych substancji. Jeśli uzyskuje on oczekiwany efekt, na pewno sięgnie po tę substancję kolejny raz, a potem będzie już musiał po nią sięgać.
Nie powinniśmy o tak poważnym problemie społecznym, jakim jest uzależnienie i nowe substancje psychoaktywne, mówić w tonie sensacji, możemy nakręcić niepotrzebną spiralę zainteresowania nimi. Zwłaszcza media odgrywają tu odpowiedzialną społecznie rolę.
Niedawno weszłam na jedno z forów internetowych poświęconych substancjom psychoaktywnym. Naliczyłam ponad 200 postów młodych ludzi z pytaniami o to, gdzie kupić fentanyl i jak go używać. Wychodzili z założenia, że skoro media tyle miejsca poświęcają tej substancji, to musi ona dostarczać bardzo mocnych doznań. I oni chcą to przeżyć. Musimy zatem bardzo odpowiedzialnie informować o poziomie zagrożenia – adekwatnie do jego skali, racjonalnie, tak, by przeciwdziałać temu zjawisku, a nie, mimowolnie, kreować modę na tę czy inną substancję.
Czy pokazanie w telewizji człowieka, który po zażyciu fentanylu wygląda jak zombie, i podanie informacji, że jego zażycie doprowadzić może do śmierci, jest kreowaniem mody na fentanyl?
– Dla osób, które mają już jakieś doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi i szukają nowych doznań, może to być zachęcające. Zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy szczególnie poszukują ryzykownych doświadczeń. Żyjemy w niespokojnych czasach, im więcej czynników stresujących, tym bardziej chcemy uśmierzać lęk przed życiem.
Substancje psychoaktywne, zwłaszcza te spowalniające – z grupy opioidów, są „lekiem” na ból egzystencji. Odcinają na chwilę od negatywnych emocji, niwelują lęk, dają poczucie błogostanu. Młodzi, którzy takich stanów poszukują, z doświadczeniem traumy, którzy czują się z różnych przyczyn źle we własnej skórze, są na to podatni. Wtedy obrazki, o jakich pani wspomniała, nie robią na nich wrażenia. Liczy się to, by się odciąć od tego, co realne i co bolesne.
Jakie jest pani doświadczenie jako terapeutki z wyprowadzaniem ludzi z uzależnienia od tak silnych substancji? Czy to jest możliwe?
– Oczywiście, że jest możliwe. Od ponad 40 lat ja i moi koledzy w Stowarzyszeniu MONAR pracujemy z osobami głęboko uzależnionymi od substancji psychoaktywnych, a wśród naszych byłych pacjentów są tysiące osób, które wyszły z uzależnienia i żyją wolne od nałogu, spełniając się osobiście i zawodowo. To jest nasz największy sukces.
Zanim jednak powiem więcej o terapii, muszę podkreślić, że skoro problem z fentanylem i innymi syntetycznymi opioidami rośnie, to my, jako państwo, musimy być na to dobrze przygotowani. Należy wprowadzić wiele pragmatycznych, sprawdzonych rozwiązań systemowych, działać interdyscyplinarnie, by przeciwdziałać narastaniu tego zjawiska i by skutecznie obniżać zagrożenie zdrowia i życia młodych ludzi.
Co to znaczy?
– Bardzo ważne jest – obok prewencji, profilaktyki i terapii – byśmy stosowali rozwiązania z zakresu redukcji szkód, w tym przypadku byłoby to zwiększenie dostępność naloksonu.
Nalokson to lek stanowiący swoistą odtrutkę, jest w stanie odwrócić skutki przedawkowania fentanylu lub innych opioidów, zwłaszcza zatrzymać zapaść oddechową, która jest najczęstszą przyczyną zgonów przy przedawkowaniu opioidów.
Nalokson jest trudno dostępny, stosowany na receptę – a powinien być w każdej karetce, dostęp powinni mieć do niego użytkownicy opioidów. Mam nadzieję, że urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia znają temat i wprowadzą stosowne rozwiązania w tym zakresie.
W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i niektórych krajach Europy znany jest program „Take home naloxone” (z anglielskiego „Weź nalokson do domu”). Wprowadzono go, by zmniejszyć zagrożenie życia osób używających opioidów, wiele z nich umierających z powodu przedawkowania opioidów jest osamotnionych w chwili śmierci i nie otrzymuje pomocy. Programy łączące edukację w zakresie ryzyka przedawkowania oraz stosowania naloksonu, który w postaci np. aerozolu donosowego jest udostępniany osobom uzależnionym od opioidów.
To pierwsza pomoc medyczna. A co z psychoterapią pacjentów uzależnionych od fentanylu i innych opioidów?
– Leczenie uzależnienia nie koncentruje się na rodzaju używanej substancji, lecz na wyprowadzaniu z mechanizmów uzależnienia. Możliwe jest całkowite wyprowadzenie z uzależnienia od najcięższych nawet substancji psychoaktywnych.
W Polsce mamy dobrze rozwinięty system leczenia uzależnień na wszystkich piętrach oddziaływań terapeutycznych, efektem czego jest ogromna rzesza ludzi wyleczonych, szczęśliwych, realizujących się w życiu prywatnym i zawodowym. Jednak wyjście z uzależnienia to proces wymagający ogromnej, długotrwałej pracy nad sobą.
Jak przebiega?
– Leczenie uzależnienia może odbywać się ambulatoryjnie w poradni leczenia uzależnień. Na tym etapie istotna jest właściwa diagnoza, określająca rodzaj i stopień uzależnienia oraz potrzeby pacjenta w zakresie dalszej terapii. W zależności od niej dalsze leczenie może być kontynuowane ambulatoryjnie bądź stacjonarnie, w ośrodku leczenia uzależnień o określonym profilu i czasie trwania terapii.
Na co dzień kieruję właśnie tak sprofilowanym ośrodkiem stacjonarnym MONAR w Wyszkowie. Przyjmujemy w nim także pacjentów z tzw. podwójną diagnozą, co oznacza uzależnienie i towarzyszącą mu chorobę psychiczną. Niestety to coraz częste połączenie rozpoznań i coraz większa jest liczba pacjentów w tej grupie. Nowe substancje psychoaktywne, zwłaszcza wymieniane już katynony, metkatynony, syntetyczne kannabinoidy i oczywiście syntetyczne opioidy generują lub aktywują problemy natury psychicznej.
Jak długo czeka się na darmowe leczenie?
– Dostępność leczenia uzależnień w Polsce w porównaniu z innymi krajami jest stosunkowo duża. Obecnie oczekiwanie na miejsce w ośrodku stacjonarnym trwa około dwóch miesięcy, ale w przypadku osób z podwójną diagnozą trzeba czekać nawet roku. Ośrodków przygotowanych na pracę z tymi pacjentami jest niestety ciągle za mało, a zapotrzebowanie w tym zakresie stale rośnie. Rok oczekiwania na miejsce to bardzo długo, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi – w tym czasie wszystko może się zdarzyć.
Coraz większe problemy ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży przemawiają za tym, by dostępność do tego typu terapii był ułatwiony. Zwłaszcza że wielu z nich sięga po narkotyki, traktując to jako samoleczenie, sposób złagodzenia problemów psychicznych. Prowadzi to do fatalnych skutków. Moi dorośli młodzi pacjenci to przede wszystkim te osoby, które w dzieciństwie doświadczały kryzysu psychicznego i nie otrzymały w porę pomocy.
Rozmawiała Anita Karwowska.
Przeczytaj także: „Fentanyl zabija – zróbmy coś z tym” i „Opioidofobia – nie stygmatyzujmy pacjentów”.