Adam Golec/Agencja Wyborcza.pl

Opioidofobia – nie stygmatyzujmy pacjentów

Udostępnij:

W ostatnich tygodniach opublikowano wiele artykułów poświęconych fentanylowi – jednemu z opioidów, którego stosowanie poza wskazaniami medycznymi stało się poważnym problemem w USA. Czy podobnie jest w Polsce? Jak przekonuje dr hab. Jarosław Woroń, te publikacje zawierają dużo przekłamań i nieprawdy.

  • Nikt nie zaprzecza, że są tacy, którzy fentanylu nadużywają, ale liczba pacjentów odnoszących korzyści z jego stosowania jest po wielokroć większa
  • Nie można uderzać w tych, którzy terapeutycznie korzystają z fentanylu, stygmatyzować ich. Te osoby doświadczają bólu, który wymaga stosowania opioidów – uważa dr hab. Jarosław Woroń
  • W Polsce mamy do czynienia z opioidofobią – pacjent obawia się, że leki opioidowe będzie stosował wtedy, kiedy będzie kończyć się życie. Nie będzie zastanawiać się nad tym ktoś, kto jest uzależniony
  • To, że uzależnienie od fentanylu liczy się w dniach, jest całkowitą nieprawdą. Przekłamaniem jest to, że jest on najsilniejszym lekiem przeciwbólowym – są silniejsze.
  • Nie można stawiać na równi stosowania fentanylu w poszukiwaniu „innych stanów świadomości” i zażywania go zgodnie ze wskazaniami medycznymi. Można byłoby stwierdzić, że samochód jest niebezpieczny, bo też… zabija

Mitologia
Zdaniem dr. hab. Jarosława Woronia, kierownika Zakładu Farmakologiii Klinicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz członka Zarządu Polskiego Towarzystwa Badania Bólu, w leczeniu bólu mitów jest wiele. Jako przykład podaje artykuł w „Newsweeku” pod tytułem „Nowa plaga wśród seniorów. Babcia Marty opioidami mogłaby obdzielić kilku narkomanów”, w którym autor przekonuje, że wypisywane są tysiące recept na leki opioidowe seniorom, którzy chcą coś na ból, nie mając pojęcia, w co się pakują.

– Te publikacje były nastawione na „efekt medialny”. Mówiły o dramatycznym uzależnieniu, tragediach, które kończą się śmiercią. Oczywiście są osoby, które fentanylu nadużywają. Nikt temu nie zaprzecza. Tyle że liczba pacjentów, którzy odnoszą korzyści ze stosowania fentanylu, jest po wielokroć większa. Nie można uderzać w tych, którzy terapeutycznie korzystają z tego leku, stygmatyzować ich. Te osoby doświadczają bólu, który wymaga stosowania opioidów. Mają zupełnie inny sposób percepcji informacji, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, i zaczynają się zastanawiać, czy dobrze robią, przyjmując ten lek – przekonuje dr hab. Jarosław Woroń.

– W artykule „Seniorzy na haju” pomylono pojęcia – preskrypcję leków opioidowych dla pacjentów, którzy rzeczywiście ich potrzebują, z patologiami rodzinnymi, kiedy te leki przyjmują później wnukowie i wnuczki osób starszych. To nie jest rzeczywisty obraz – ocenia ekspert.

Jak przekonuje, w Polsce mamy do czynienia z opioidofobią – pacjent obawia się, że leki opioidowe będzie stosował wtedy, kiedy będzie kończyć się życie. Nietrudno znaleźć opinię, szczególnie w środowiskach wiejskich, że włączenie morfiny oznacza, że koniec jest bliski.

Samochód też zabija
Zdaniem eksperta informacja, że uzależnienie od fentanylu liczy się w dniach, jest całkowitą nieprawdą.

– Jeżeli ktoś go przyjmuje nie w celu terapeutycznym, to trzeba pamiętać, że już nawet pierwsza dawka może być śmiertelna. Przekłamaniem jest również to, że fentanyl jest najsilniejszym lekiem przeciwbólowym – są silniejsze. Nieprawdą jest też, że ma bardzo silne działanie narkotyczne. Trzeba pamiętać, że stosując analgetyki opioidowe, ten sam receptor powoduje działanie przeciwbólowe i euforyzujące. Wszyscy wyprodukowaliśmy już swoje endogenne peptydy opiatopodobne. Czy ktoś się boi, że się od nich uzależni? Nie. Dlaczego? Bo organizm wyprodukował ich tylko tyle, ile potrzebował, i ani grama więcej – mówi dr hab. Woroń.

Ekspert, odpowiadając na pytanie, czy fentanyl jest rzeczywiście tak bardzo uzależniający, potwierdza zagrożenie.

– Tak, jest uzależniający, ale mówimy o dwóch różnych rzeczach. O sytuacji, w której ktoś poszukuje „innych stanów świadomości”, kiedy nie ma wskazania do stosowania tego leku, i mówimy o sytuacji, w której ktoś inny ma wskazania do stosowania tego leku na ból będący naturalnym antagonistą przyjemności – tłumaczy.

– Nie można tych sytuacji utożsamiać i stawiać na równi. Przecież można stwierdzić, że na przykład samochód jest bardzo niebezpieczny, bo… zabija. Jeździmy samochodami i przekazu, aby z nich nie korzystać, nie ma. Oczywiście, jeżeli ktoś nadużywa fentanylu, to mamy zupełnie inną sytuację. Substancji, które są nadużywane, jest mnóstwo, łącznie z lekami wydawanymi bez recepty – typu kodeina, chlorowodorek benzydaminy i wiele innych – podkreśla dr hab. Jarosław Woroń.

– Musimy zachować w tym wszystkim proporcję. Trzeba też pamiętać, że w Polsce mamy tak naprawdę opioidofobię. Pacjenci zastanawiają się, czy stosować opioidy, ze względu na ich uzależniający charakter. Nie będzie zastanawiać się nad tym ktoś uzależniony, ale przede wszystkim pacjent, który bierze fentanyl, jego rodzina i bliscy – dodaje.

Nie ma stuprocentowo bezpiecznych leków
Jak przekonuje ekspert, nie ma leków, które są całkowicie bezpieczne. Wszystkie trzeba stosować według wskazań. Jako przykład fobii związanej z nieodpowiedzialnymi działaniami mediów podaje szczepionkę przeciwko COVID-19.

– Polsce położono szczepienia przeciwko COVID-19 po tym, jak jeden dureń zaczął publicznie przekonywać, że chce szczepionki na COVID-19 całkowicie bezpiecznej. Nie ma takiej. Nie istnieje. Zawsze jest jakieś ryzyko. Absolutnie jednak nie wolno mieszać podstawowych pojęć, czyli pozamedycznego stosowania nie tylko fentanylu, ale i wielu innych leków zgodnie ze wskazaniami medycznymi i stosowania leków bez tych wskazań, nawet jeśli odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia z czymś, co jest bezpieczne. Tak, jest to bezpieczne, ale właśnie pod warunkiem, że będzie właściwie stosowane – mówi dr hab. Jarosław Woroń.

Remedium na cale zło
Jak przekonuje, każdy lekarz w poradni leczenia bólu wie, że miareczkowanie, czyli dobieranie dawki do natężenia bólu – stosowanie minimalnej efektywnej dawki terapeutycznej – to remedium na całe zło.

– Nie wyłączymy w żadnej grupie tak zwanego czarnego, nieprawidłowego stosowania leków. Nie można jednak absolutnie w pacjentach wzbudzać przekonania, że to są leki, które mogą zrobić krzywdę. Trzeba pamiętać, że ból jest naturalnym antagonistą przyjemności. Jeżeli będziemy mieć prawidłową dawkę leku przeciwbólowego, to nie obawiajmy się uzależnienia. Ono zaczyna się wtedy, kiedy stosujemy dawki leku dobrane z przysłowiowego kapelusza – podkreśla ekspert.

Jak wskazuje dr hab. Woroń, najgorszym elementem leczenia bólu jest farmakoterapia u kresu życia pacjenta. Dlaczego? Ponieważ pacjent zmienia się wtedy o wiele szybciej niż w intensywnej terapii.

– Umieranie jest aktywnym procesem, w którym dochodzi do zaburzenia bardzo wielu elementów związanych z procesami farmakokinetycznymi podawanych leków i wymaga zrozumienia tego specyficznego stanu i umiejętności. Każde postępowanie przeciwbólowe musi być indywidualizowane. Terapia bólu jest terapią wielowątkową, wielowymiarową – po to, aby pacjentowi poprawić jakość życia. Musimy pamiętać, że jatrogenia w leczeniu bólu tę jakość życia odbiera – zaznacza.

Ufaj i kontroluj
Czy w Polsce mamy dobry system nadzoru nad opioidami?

Ich stosowanie poza wskazaniami medycznymi jest niebezpieczne i może prowadzić do wielu tragedii. Wielokrotnie eksperci wskazywali, że tzw. receptomaty mogą być źródłem pozyskiwania leków poza wskazaniami.

– Jako Polskie Towarzystwo Leczenia Bólu w kwestii receptomatów wydaliśmy już dwa stanowiska. Receptomat będzie zawsze zjawiskiem patologicznym, ponieważ nie pyta pacjenta o wszystkie jego schorzenia. Przypomnę, że tzw. defragmentacja wielochorobowości zawsze doprowadza do błędu, ponieważ pacjent musi być oceniany całościowo. Nie można prowadzić „farmakoterapii jednego objawu” – przekonuje ekspert.

Jak mówi dr hab. Woroń, system kontroli mamy, ale co miałoby oznaczać, że jest on dobry?

– Nie ma takiego systemu, którego nie da się obejść. Mamy dzisiaj bardzo zaawansowane systemy elektroniczne, zapewniające bezpieczeństwo, ale nie są one stuprocentowo niezawodne. Można powiedzieć, że wracamy do źródeł – zaufanie jest dobre, ale kontrola jeszcze lepsza – podkreśla.

– Powraca stara zasada: ufam, więc sprawdzam. Natomiast wracając do fentanylu, korzyść z jego stosowania u pacjentów z bólem przekracza jakiekolwiek ryzyko tego, że takiego leku należałoby się pozbyć. Pozostaje też pytanie, co ktoś chce osiągnąć za pomocą takiej jak obecnie kampanii wokół fentanylu. To rzeczywiście jest produkt niebezpieczny, ale tylko wtedy, kiedy będzie niewłaściwie stosowany. Gdy będziemy niewłaściwie korzystać z suszarki do włosów, może nas porazić prąd, a mikserem możemy sobie wybić oko. Takie absurdy można mnożyć bez końca – podsumowuje dr hab. Jarosław Woroń.

Menedzer Zdrowia twitter

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.