Informatyzacja ochrony zdrowia w Polsce – potrzebna, ale dlaczego kosztem leczenia?

Udostępnij:
Mówiąc o informatyzacji ochrony zdrowia w Polsce powinno się mieć na względzie nie tylko ostatnio wprowadzane e-rewolucyjne rozwiązania techniczne. Przede wszystkim – powinno się znaleźć miejsce dla polskiego świadczeniobiorcy, ale też świadczeniodawcy - stanowisko Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Tymczasem, implementowane chaotycznie i bez okresu testowego – polskie systemy informatyczne, oprócz pochłaniania gigantycznych środków finansowych, które mogłyby pójść na leczenie, jak dotąd nie przyniosły wymiernych korzyści. Nie zmniejszają kolejek do lekarzy czy też nie zwiększają liczby leków refundowanych lub możliwości dodatkowego diagnozowania
i leczenia w POZ. Na ten właśnie temat rozmawiali dzisiaj, tj. 10 września br. lekarze rodzinni z PPOZ z przedstawicielami mediów podczas cyklicznie organizowanych spotkań prasowych.

Narodowy Fundusz Zdrowia, jak również Ministerstwo Zdrowia, rząd oraz władze samorządowe podjęli się realizacji od dawna oczekiwanych projektów w ochronie zdrowia. Zapewnienie wydolności systemu opieki zdrowotnej to obecnie jedno z najważniejszych zadań w tym sektorze. Miała być realizowana min. decentralizacja NFZ, zmiany organizacyjne i finansowe w ochronie zdrowia, które poprawiłyby dostępność i jakość leczenia. Niestety te zapowiedzi pozostały tylko na papierze. Realizowane są inne. Tylko czy służą one zdrowiu? "Problem w tym, że nadal instytucje i urzędy odpowiedzialne za sektor zdrowia - a przede wszystkim rząd - nie realizują żadnych programów naprawczych w ochronie zdrowia, poza medialnie promowanymi e-rewolucjami. Nie ma nacisku na podnoszenie jakości świadczeń zdrowotnych, prowadzenie racjonalnej i przemyślanej polityki wydłużającej lata życia polskim pacjentom. Ciągle słyszymy tylko o kryzysie, o braku środków na ochronę zdrowia - a tym czasem bez trudu są realizowane projekty wysokokosztowe, jak chociażby eWUŚ czy ZIP powielane przez NFZ za Ministerstwem Zdrowia. Nie przekładają one się dzisiaj w żaden sposób na polepszenie opieki zdrowotnej Polakom.“ - mówi doktor Bożena Janicka prezes PPOZ
PPOZ, od samego początku korzystania z platformy eWUŚ, zgłaszało uwagi, co do poprawności danych tam gromadzonych. Od tamtego czasu nie wiele się zmieniło, a wręcz dane po prowadzonych kilkumiesięcznych weryfikacjach nieubezpieczonych bądź nieuprawnionych Polakach zamiast maleć, znowu zaczęły rosnąć [z 7% przed wakacjami do 7,5% we wrześniu]. Nie przygotowany do wdrożenia system oparty o błędne dane z Centralnego Wykazu Ubezpieczonych skutkuje dzisiaj brakiem podpisu pod planem finansowym NFZ przedstawionym ministrowi finansów.
„eWUŚ stał się problemem również dla samej Centrali NFZ, bo obecny plan finansowy – przygotowywany przez płatnika publicznego na rok 2014 – nie może pominąć danych widocznych na platformie. Zapewne nikt nie spodziewał się aż takich braków na taką skalę. Jednak, niezależnie od błędów systemu informatycznego, budżet państwa musi zapłacić około 1 miliard złotych więcej!” – dodaje doktor Iwona May z PPOZ
„Nadal prezes NFZ buduje tezy na podstawie nieprawdziwych danych gromadzonych w e-WUŚ. To, że dziecko świeci się na czerwono w systemie eWUŚ nie oznacza ani tego, że jest nieubezpieczone ani tego, że jest nieuprawnione. Ono nie zostało zgłoszone. Ma to jedynie znaczenie dla NFZ. Za świadczenia dziecku prawidłowo zgłoszonemu przez rodzica płaci NFZ. Jeżeli dziecka nie zgłosił rodzic, płaci NFZ-towi budżet Państwa. Suma summarum: dane w eWUŚ są dla nas nieprawdziwe, ale dla NFZ już tak. Upieranie się przy tym NFZ-owi się opłaca. Najpierw z tego tytułu karano niesłusznie tylko lekarzy. Teraz tak samo karze się budżet państwa. W obu przypadkach niesłusznie. Problem nie w tym czy płacić za uprawnionych czy też nie. Co do tego nie ma kontrowersji. Problem w tym, że NFZ robi to w oparciu o fałszywe dane i nie jest w stanie tego faktu naprawić, np. pacjent przebywający na zwolnieniu lekarskim przez kilka miesięcy jest uprawniony do świadczeń zdrowotnych oraz do świadczeń społecznych. Otrzymuje więc zasiłek chorobowy z ZUS a od lekarza POZ, świadczenia zdrowotne, za które nie płaci. Lekarz POZ kredytuje mu niejako te świadczenia, bo w przyszłym miesiącu zrefunduje mu to NFZ. W czasie choroby ten pacjent uprawniony jest do świadczeń nie dlatego, że go zgłosił do CWU pracodawca. Jego powinien zgłosić ZUS na okres na jaki zostało wystawione zwolnienie lekarskie np.L4. Kolejne zwolnienie to kolejne zgłoszenie do CWU. Tak się jednak nie dzieje, więc ten pacjent jest i będzie zawsze podświetlony w eWUŚ na czerwono. Za „czerwonych” prezes NFZ nie będzie płacić i to nie dlatego, że oni nie są uprawnieni.”– dodaje doktor Andrzej Masiakowski strateg PPOZ.
„Niestety nie podpisanie planu finansowego NFZ na przyszły rok przez ministra Roztowskiego jest dla nas zupełnie zrozumiałe - nie można podpisywać dokumentu, który utworzony został na podstawie fałszywych danych. My byśmy takiego także nie podpisali i w przyszłości nie podpiszemy także żadnego dokumentu, który na podstawie tych samych danych będzie utworzony” – puentuje doktor Janicka

Resort zdrowia na rok 2014 zapowiada dalszą informatyzację, czyli kolejne e-programy w ochronie zdrowia, takie jak: e-skierowanie, e-recepta, e-zwolnienie, elektroniczna dokumentacja. Czy to jest realne? Wdrożenie nowości może w przyszłości będzie spełniało pokładane nadzieje na przejrzystą, ale i bezpieczną informację dla pacjenta, świadczeniodawy oraz resortu zdrowia i płatnika. Na razie zainteresowanie pacjentów wspomnianymi nowościami jest jednak niewielkie z jednego, ale zasad- niczego powodu – one nie wpływają na polepszenie jakości i dostępu do leczenia. Nie zmniejszają kolejek do szpitala czy specjalisty, nie zwiększają liczby leków refundowanych czy możliwości dodatkowego diagnozowania
i leczenia w POZ, nie dają seniorom dodatkowych świadczeń. A tego właśnie dzisiaj potrzebują Polacy.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.