Kasa za nadwykonania: czy przepadnie wraz z całym NFZ
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 13.09.2016
Źródło: BL
Nie będzie NFZ, nie będzie zatem do kogo zgłosić się po pieniądze za nadwykonania. Szpitalom mogą przejść ogromne pieniądze koło nosa. Prawnicy przekonują: jak najszybciej zakładajcie sprawy sądowe.
W tej chwili sprawa jest prosta, kwota za nadwykonania łatwa do okazania, a adresat roszczenia oczywisty: NFZ. Z chwilą likwidacji tej instytucji sprawa się skomplikuje. Obowiązki i zadania funduszu przejmie po części 16 wojewodów, po części Ministerstwo Zdrowia. Trudno będzie jednoznacznie wskazać, kto ponosi odpowiedzialność za zapłatę nadwykonań. Prawnicy ostrzegają: podobne wątpliwości związane z reformą administracyjną sady usiłują rozstrzygnąć po dziś dzień – mimo, że od dnia reformy upłynęło… 17 lat.
Stąd ich rada: sprawy zakładajcie jak najszybciej. Co gdy nie? Dyrektor nie uniknie zarzutów, że nie zadbał należycie o interesy szpitala i podjął działań na rzecz odzyskania ewidentnych należności. Czeka nas zatem fala pozwów. Czy nasz system ją wytrzyma? O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Katarzyna Fortak-Karasińska, partner w Kancelarii "Fortak & Karasiński":
- Zapowiadana likwidacja NFZ skutkować będzie koniecznością prawnego uregulowania następcy prawnego płatnika. Ustawodawca zapewne wskaże podmiot, który zapewni ciągłość finansowania świadczeń i tym samym zapewni pacjentom nieprzerwany dostęp do nich. Dla świadczeniodawców, którzy wykonali świadczenia zdrowotne ponad limit wskazany w umowie z NFZ, najważniejsze będzie jednak to - do kogo będą mogli skierować swoje roszczenia o niewypłacone z tytułu tzw. nadwykonań środki finansowe. Kwoty nadwykonań osiągają pułapy wielu milionów dla każdego szpitala.
W tym miejscu warto wspomnieć, iż ustalenie sukcesora praw i obowiązków bywa często problematyczne. Dla przykładu warto przytoczyć reformę administracyjną z 1999 – sposób unormowania kwestii następców organów podlegających likwidacji do tej pory jest źródłem wielu wątpliwości prawnych.
Szpital chcąc zapewnić prawne bezpieczeństwo dochodzonych od NFZ roszczeń finansowych winien jak najszybciej skierować sprawę o zaległe należności do sądu. W obliczu likwidacji NFZ, posiadanie sprawy sądowej w toku o wskazaną konkretnie kwotę wydaje się lepszym rozwiązaniem niż poszukiwanie podmiotu, który mógłby przyjąć odpowiedzialność za niezapłacone w przeszłości świadczenia.
Niewykluczone, że na dzień likwidacji, NFZ będzie chciał zminimalizować niepokryte zobowiązania. Z całą pewnością pierwszeństwo winny mieć wówczas te roszczenia, które już znalazły się w sądzie.
Janusz Atłachowicz, ekspert ochrony zdrowia
- Gdyby uczciwie rozliczyć nadwykonanie, gdyby szpitale uzyskały za nie zapłatę, okazałoby się, że skala ich zadłużenia jest znacznie mniejsza niż podawane w obecnych statystykach. W tej chwili nawet nie mamy dokładnych danych wskazujących ile fundusz zalega szpitalom z powodu nadwykonań. Składanie pozwów do jeden z możliwych sposobów, szansa na załatwienie sprawy. Z korzyścią i dla szpitali, a więc i dla funkcjonowania całej służby zdrowia.
Czy system to wytrzyma? Nie obawiałbym się o to. To prawda, że żaden bank nie wytrzymałby, gdyby wszyscy właściciele kont jednocześnie zgłosili się po wypłaty. Ale w tej sytuacji takiego zagrożenia nie ma. Samo zgłoszenie roszczeń w sądzie nie nie jest równoznaczne z koniecznością ich natychmiastowej spłaty. Czy to fundusz, czy powstające w jego miejsce inne instytucje zachowają więc możliwości negocjacji kwot i terminów. Możliwe zatem, że spróbują w ten sposób załatwić sprawę i podejmą działania, których dotychczas, ze szkodą dla szpitali nie podejmowane.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Stąd ich rada: sprawy zakładajcie jak najszybciej. Co gdy nie? Dyrektor nie uniknie zarzutów, że nie zadbał należycie o interesy szpitala i podjął działań na rzecz odzyskania ewidentnych należności. Czeka nas zatem fala pozwów. Czy nasz system ją wytrzyma? O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Katarzyna Fortak-Karasińska, partner w Kancelarii "Fortak & Karasiński":
- Zapowiadana likwidacja NFZ skutkować będzie koniecznością prawnego uregulowania następcy prawnego płatnika. Ustawodawca zapewne wskaże podmiot, który zapewni ciągłość finansowania świadczeń i tym samym zapewni pacjentom nieprzerwany dostęp do nich. Dla świadczeniodawców, którzy wykonali świadczenia zdrowotne ponad limit wskazany w umowie z NFZ, najważniejsze będzie jednak to - do kogo będą mogli skierować swoje roszczenia o niewypłacone z tytułu tzw. nadwykonań środki finansowe. Kwoty nadwykonań osiągają pułapy wielu milionów dla każdego szpitala.
W tym miejscu warto wspomnieć, iż ustalenie sukcesora praw i obowiązków bywa często problematyczne. Dla przykładu warto przytoczyć reformę administracyjną z 1999 – sposób unormowania kwestii następców organów podlegających likwidacji do tej pory jest źródłem wielu wątpliwości prawnych.
Szpital chcąc zapewnić prawne bezpieczeństwo dochodzonych od NFZ roszczeń finansowych winien jak najszybciej skierować sprawę o zaległe należności do sądu. W obliczu likwidacji NFZ, posiadanie sprawy sądowej w toku o wskazaną konkretnie kwotę wydaje się lepszym rozwiązaniem niż poszukiwanie podmiotu, który mógłby przyjąć odpowiedzialność za niezapłacone w przeszłości świadczenia.
Niewykluczone, że na dzień likwidacji, NFZ będzie chciał zminimalizować niepokryte zobowiązania. Z całą pewnością pierwszeństwo winny mieć wówczas te roszczenia, które już znalazły się w sądzie.
Janusz Atłachowicz, ekspert ochrony zdrowia
- Gdyby uczciwie rozliczyć nadwykonanie, gdyby szpitale uzyskały za nie zapłatę, okazałoby się, że skala ich zadłużenia jest znacznie mniejsza niż podawane w obecnych statystykach. W tej chwili nawet nie mamy dokładnych danych wskazujących ile fundusz zalega szpitalom z powodu nadwykonań. Składanie pozwów do jeden z możliwych sposobów, szansa na załatwienie sprawy. Z korzyścią i dla szpitali, a więc i dla funkcjonowania całej służby zdrowia.
Czy system to wytrzyma? Nie obawiałbym się o to. To prawda, że żaden bank nie wytrzymałby, gdyby wszyscy właściciele kont jednocześnie zgłosili się po wypłaty. Ale w tej sytuacji takiego zagrożenia nie ma. Samo zgłoszenie roszczeń w sądzie nie nie jest równoznaczne z koniecznością ich natychmiastowej spłaty. Czy to fundusz, czy powstające w jego miejsce inne instytucje zachowają więc możliwości negocjacji kwot i terminów. Możliwe zatem, że spróbują w ten sposób załatwić sprawę i podejmą działania, których dotychczas, ze szkodą dla szpitali nie podejmowane.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski