Kodeks Przejrzystości jak czeski film: nikt nic nie wie

Udostępnij:
Infarma od kilkunastu miesięcy zapowiada wprowadzenie Kodeksu Przejrzystości. Na dobre ma zacząć obowiązywać od stycznia 2016. W środę zorganizowała warsztaty, które miały rozwiać wątpliwości na temat szczegółów jego funkcjonowania. Czy wątpliwości zostały rozwiane? Przeciwnie. Jest ich więcej niż było.
Co to jest Kodeks Przejrzystości? Krótko mówiąc – rejestrem korzyści, które przedstawiciele zawodów medycznych osiągają na skutek kontaktów z firmami farmaceutycznymi. Dane te byłyby upubliczniane, także na stronach internetowych.

-Kodeks bardzo precyzyjnie wymienia wszystkie rodzaje współpracy, których wymiar finansowy zostanie udostępniony – mówił w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” Pawłem Sztwiertnia, dyrektor Infarmy. -Będą to koszty poniesione w związku z wydarzeniami, takimi jak konferencje, kongresy, sympozja, czy spotkania promocyjne, w tym koszty opłat rejestracyjnych oraz podróży i zakwaterowania. Opublikowane zostaną również informacje o wynagrodzeniach z tytułu usług świadczonych na rzecz sygnatariusza Kodeksu – dodawał.

OK. Tyle, że diabeł tkwi w szczegółach. Kto ma zbierać te dane i jakim trybem? Wiadomo, że upubliczniane będą dane osobowe przedstawicieli zawodów medycznych, to w raporcie znajdzie się imię, nazwisko, miejsce prowadzenia praktyki, wysokość wynagrodzenia i świadczeń oraz tytuł ich uzyskania. Tylko jak rozumieć słowa „tytuł uzyskania”. Co to znaczy „beneficjent środków finansowych” i czym się różni od „beneficjenta świadczeń”?

Po odpowiedzi na te i podobne pytania na środowe szkolenie Infarmy zjechali się przedstawiciele branży z całej Polski. Tyle, że tych odpowiedzi nie uzyskali. A w zamian usłyszeli wyjaśnienia, że co prawda Kodeks jest jeden, ale jest dokumentem ogólnym, a firmy – członkowie Infarmy mają dużą swobodę w precyzowaniu jego zapisów. A więc jak co kraj to obyczaj – tak co firma to wzór dokumentu i sposób zbierania danych.

Kodeks Przejrzystości to inicjatywa ogólnoeuropejska, a jego polskie zapisy w praktyce nie różnią się od zapisów przyjętych w całej Unii. I to budzi zgrozę. Bo czym jest prawo europejskie bez krajowych przepisów i zasad implementacji – przekonaliśmy się choćby przy okazji wprowadzania dyrektywy transgranicznej. Bałagan, brak jasnych reguł, rozstrzyganie spornych spraw w sądach…

Po środowych warsztatach w Infarmie trzeba się obawiać, że to samo może nas czekać w wypadku szlachetnej, skądinąd, inicjatywy Kodeksu Przejrzystości.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.