Koniec sztuczek przy kontraktowaniu (przynajmniej niektórych)

Udostępnij:
Sąd nakazał uwzględnianie przy kontraktowaniu wyników rankingu opracowywanego przez NFZ. To zmiana, bo dotychczas ranking powstawał, ale NFZ mógł nie brać go pod uwagę na zasadzie „tośmy pogadali, a teraz zrobimy tak jak urzędnik postanowi”.
Analiza Marty Bogusiak:
- Wartość kontraktu przyznanego poszczególnym świadczeniodawcom w wyniku postępowania konkursowego przed NFZ, powinna być proporcjonalna do zajmowanych przez nich pozycji w rankingu końcowym – tak orzekł w najnowszym wyroku z dnia 10 sierpnia 2018 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, rozpoznając skargę na decyzję dyrektora jednego z oddziałów wojewódzkich NFZ.

Choć zasada - im lepsza oferta i wyższa pozycja w rankingu, tym więcej środków finansowych na realizację świadczeń - powinna być oczywista, to jak wskazuje praktyka, oddziałom wojewódzkim funduszu zdarza się ręcznie sterować przyznawaniem środków finansowych w konkursach, a rankingi końcowe traktować nie jako wyznacznik sposobu podziału pieniędzy, lecz raczej jako czystą formalność.

Przekonał się o tym jeden ze świadczeniodawców, który pomimo przedstawienia najlepszej oferty i uzyskania pierwszej pozycji w rankingu, otrzymał znacznie mniej środków finansowych aniżeli oferenci zajmujący kolejne miejsca. Przyznany mu kontrakt był znacznie mniejszy nie tylko od tego, na jaki opiewała jego oferta, ale też prawie o 20% niższy aniżeli kontrakty przyznane oferentom zajmującym kolejno 2 i 3 pozycję w rankingu. NFZ tłumaczył taki podział środków różnicami w populacji, jaka zamieszkuje tereny gmin na obszarze których oferenci posiadają swoje placówki oraz bliską odległością skarżącego od innych, dużych ośrodków miejskich, do których mogą udać się pacjenci i uzyskać świadczenie.

Przesłanie jakie wynika z komentowanego wyroku jest proste: konkurs ma na celu wyłonić najlepszych świadczeniodawców a fundusz ma obowiązek zakupić świadczenia u najlepszych z nich. Gdyby było inaczej i pozycja w rankingu nie przedstawiałaby żadnego znaczenia dla kwoty kontraktu, to ustawodawca nie miałby potrzeby ustalania w rozporządzeniu kryteriów rankingujących, dodatkowo ocenianych, tylko poprzestałby na warunkach koniecznych i każdy kto je spełni mógłby negocjować dowolnie z NFZ kwotę kontraktu.

Tymczasem ustawodawca nie tylko wskazał na dodatkowe elementy oceny oferty (kryteria rankingujące) ale też określił wagę poszczególnych z nich na wypadek, gdyby dwóch lub więcej oferentów uzyskało tę samą liczbę punktów. W takiej sytuacji kryterium różnicującym oferty jest ocena uzyskana w kolejności według następujących kryteriów: jakość, kompleksowość, dostępność, ciągłość oraz cena. I choć zasada ta odnosi się do sytuacji uzyskania jednakowej łącznej oceny oferty przez co najmniej dwóch oferentów, to można z niej wywieść – co swoim wyrokiem przyznał sąd administracyjny - także zasadę, że środki finansowe powinny być przyznawane w pierwszej kolejności tym podmiotom, które uzyskały wyższą wartość punktową oferty, w szczególności w kolejności według następujących kryteriów: jakość, kompleksowość, dostępność, ciągłość oraz cena, przed tymi oferentami którzy zostali ocenieni gorzej – aż do wyczerpania całej puli środków przeznaczonych na dane postępowanie.
Kolejny ważny wniosek jaki płynie z tego wyroku jest taki, że przy podziale środków fundusz nie może odwoływać się do kryteriów innych, aniżeli ustalone w rozporządzeniu.

Pomijając fakt, że przy porównywaniu populacji, fundusz przedstawił w tym przypadku do porównania dane odnoszące się do różnych jednostek podziału terytorialnego (w przypadku wygranego oferenta przedstawiał do porównania liczbę ludności w miejscowości, zaś w przypadku pozostałych oferentów, którym przyznał więcej pieniędzy, liczbę ludności zamieszkująca obszar całej gminy, w której miejscowość się znajduje), zastrzeżenia sądu budziło również to, że przy podziale środków odwołano się do nieznanego przepisom kryterium gęstości zaludnienia i odległości pomiędzy poszczególnymi ośrodkami.

Dlaczego ten wyrok jest taki przełomowy? Otóż do tej pory w orzecznictwie sądów administracyjnych najczęściej można było spotkać tezę, że kwota kontraktu jest wspólnie ustalana przez oferenta i komisję konkursową w drodze negocjacji i dlatego późniejsze jej kwestionowanie w trybie sądowo-administracyjnym, w sytuacji gdy oferent podpisał protokół zbieżności, jest niemożliwe. Strona mogła jedynie próbować podważać ustalenia z funduszem w postępowaniu przed sądem cywilnym, poprzez uchylenie się od skutków oświadczenia woli, co jest znacznie trudniejsze i wymaga wykazania określonych przesłanek, takich jak np. działanie w sytuacji przymusu.

Mimo, iż dotychczasowe wyroki zapadały na gruncie nieco innych stanów faktycznych, to jednak utrwalały w świadomości wszystkich przekonanie, że ustalone zgodnie w toku negocjacji kwoty, w żadnym wypadku nie mogą być podstawą do wniesienia odwołania od rozstrzygnięcia konkursu i skargi administracyjnej. Ten wyrok natomiast pokazuje, że strona, która mimo przedstawienia lepszej oferty uzyskała mniejszy kontrakt niż ten, o który się starała, tylko po to, aby słabsi od niej oferenci dostali więcej, ma pełne prawo domagać się równego traktowania i walczyć o swoje w sądzie. Jest też wyraźnym wskazaniem dla wszystkich oddziałów wojewódzkich NFZ, aby w przyszłości powstrzymywały się od swobodnego, oderwanego od rankingu rozdawnictwa publicznych pieniędzy.

Marta Bogusiak
Autorka jest ekspertem kancelarii Fortak & Karasiński Radcowie Prawni Sp. p. w Łodzi


Wyrok oczekuje na pisemne uzasadnienie, które powinno najbliższym czasie ukazać się na portalu orzeczeń (sygn. akt III SA/Łd 162/18; Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych - http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/ED0D9F19C5). Orzeczenie jeszcze nie jest prawomocne.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.