Krakowscy lekarze rękoma i nogami bronią się przed zesłaniem na "śmieciówkę"

Udostępnij:
Lekarze Szpitala im. J. Babińskiego w Krakowie nie godzą się na nowe formy zatrudnienia, które proponuje dyrekcja. Dyrekcja szpitala chce, by lekarze pełnili dyżury w ramach tzw. kontraktów, nie zaś - jak jest obecnie i jak chcą lekarze -w ramach etatu.
Stanisław Kracik, dyrektor Szpitala im. J. Babińskiego, nie ukrywa, że zmiana zasad pełnienia n e dyżurów przyniesie oszczędności placówce, która ma kłopoty finansowe. Teraz za dyżury płaci ona lekarzom ok.1,5 mln zł rocznie; od tej kwoty tylko do ZUS odprowadza aż 300 tys. zł. Jeśli plan się powiedzie, tę sumę można przeznaczyć na cele ważne dla pacjentów.

-Dyrektor zakłada, że lekarze zatrudnieni w szpitalu założą własną działalność gospodarczą i wygrają konkurs na świadczenia zdrowotne w zakresie pełnienia dyżurów lekarskich. Jednak na ogłoszone już dwukrotnie konkursy nie zgłosił się nikt. Z jednej strony psychiatrów brakuje, z drugiej nie bez echa pozostało stanowisko Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w którym apeluje on o solidarność z kolegami z krakowskiego szpitala i nie przystępowanie do konkursu - pisze "Dziennik Polski".

Dr Jacek Kwieciński, przewodniczący OZZL w szpitalu podkreśla, że lekarze obawiają się zmian, bo oznaczają one spadek ich dochodów. Co jednak bardziej istotne, wiążą się z wzięciem odpowiedzialności za zdarzenia, na które, w ich ocenie, nie mogą mieć wpływu. Chodzi o to, że na ok.
700 pacjentów szpitala, ulokowanych w oddziałach rozmieszczonych na rozległym terenie, dyżuruje tylko dwóch lekarzy psychiatrów.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.