Kuchnie z piekła rodem

Udostępnij:
Niektórzy pacjenci zrobiliby lepiej, zjadając hamburgera z McDonalda niż to, co zaserwowano im w szpitalu – do takich szokujących wniosków doszli angielscy badacze. Brzmi znajomo? Okazuje się, że nie tylko w polskich szpitalach chorzy są źle żywieni. Jak radzą sobie z tym problemem inni?
Kilka miesięcy temu rekordy popularności w sieci bił filmik nagrany przez pacjenta poznańskiego szpitala. Czekający na przeszczep serca mężczyzna sfilmował obiad, który przyniesiono mu do łóżka: trzy racuchy i kawałek białego pieczywa. Uderzając o talerz twardymi jak kamień plackami, zastanawiał się, jak na taki posiłek zareagowaliby więźniowie zakładu karnego…

Produkty niskiej jakości
Filmik wzbudził zainteresowanie nie tylko internautów. Tygodniowy jadłospis poznańskiego szpitala przeanalizowali eksperci Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Zwrócili uwagę, że w diecie pacjentów dominuje białe pieczywo, niskiej jakości produkty mięsne i mięsopodobne (parówki, pasztety) oraz pełnotłuste produkty mleczne (sery topione, sery żółte). W efekcie posiłki dostarczają zbyt dużo nasyconych kwasów tłuszczowych i ich izomerów trans oraz cukru – składników, które znajdują się na czarnej liście żywieniowców. Ponadto diety specjalistyczne nie różnią się znacznie od podstawowej, co sprawia, że posiłki nie są dostosowane do charakteru danego schorzenia.

Tanie zamienniki i zła technologia
Żywienie w „standardzie poznańskim” to norma w polskich szpitalach. Wie o tym każdy, kto choć raz był hospitalizowany lub odwiedzał chorego w porze posiłku. Serwowana żywność nie zachęca do konsumpcji: często jest zimna, rozgotowana, przypalona lub po prostu źle przyprawiona. Zamiast pełnowartościowych produktów stosowane są tanie zamienniki: niskiej jakości parówki, sery topione, dżemy i jasne pieczywo. A nieliczne zdrowe składniki skutecznie psuje szpitalna kuchnia i czasochłonna dystrybucja.
Teoretycznie wyżywienie w szpitalu powinno pokrywać zapotrzebowanie na składniki odżywcze pacjenta oraz uwzględniać jego schorzenia. Mówią o tym m.in. zalecenia Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie opublikowane w 2001 r. w opracowaniu „Podstawy naukowe żywienia w szpitalach”. Obowiązujące w Polsce przepisy nie określają jednak norm żywieniowych w szpitalach, lecznice mogą więc, ale nie muszą stosować się do zaleceń ekspertów. W sytuacji permanentnego deficytu pieniędzy w szpitalnym budżecie wartościowe posiłki nie są priorytetem dla dyrekcji. Dietetycy są jednymi z najgorzej opłacanych specjalistów. Często zamiast dbać o prawidłową jakość żywienia pacjentów, wykonują czynności administracyjne bądź pomocnicze. A posiłki są dostarczane przez firmę cateringową, która zaoferuje najniższą cenę w przetargu.

Jak lek ląduje w koszu
Okazuje się, że na wyżywienie w szpitalach narzekają nie tylko Polacy. Z podobnym problemem borykają się także kraje bogatsze: Wielka Brytania, Australia, Irlandia i Stany Zjednoczone. Brytyjczycy policzyli, że w ich kraju codziennie wyrzuca się do kosza ponad 82 tys. niezjedzonych posiłków szpitalnych. To prawie 30 mln posiłków rocznie, które kosztują – jak wynika z szacunków National Health Service – ok. 22 mln funtów. Dwie trzecie personelu szpitalnego negatywnie ocenia jedzenie, które podawane jest chorym.
Na fali społecznego niezadowolenia ze szpitalnego żywienia brytyjska organizacja Sustain zainicjowała w ubiegłym roku kampanię „Better Hospital Food”. Z przeprowadzonych badań wynika, że 3/4 szpitalnych posiłków zawiera więcej nasyconych kwasów tłuszczowych niż Big Mac, a 60 proc. przekracza bezpieczny poziom zawartości soli. Co ciekawe, Sustain porównał wyżywienie szpitalne w Anglii z posiłkami szpitalnymi serwowanymi w Szkocji i Walii, gdzie kilka lat temu wprowadzono odgórne normy żywieniowe dla lecznic. Okazało się, że aż 27 z 35 posiłków podawanych angielskim pacjentom zdyskwalifikowano by w Szkocji i Walii ze względu na zbyt niską wartość odżywczą.

Kampania
Organizatorzy kampanii „Better Hospital Food” domagają się od rządu wprowadzenia obowiązkowych norm żywieniowych, do których musiałyby się stosować wszystkie szpitale. Podobne regulacje wprowadzono w szkołach i więzieniach. Poprawa jakości posiłków się po prostu opłaca. Żywność zawierająca zbyt dużo kwasów nasyconych i soli przyczynia się do występowania chorób serca i udaru mózgu, których koszty leczenia wynoszą ok. 14,4 mld funtów rocznie.
Alex Jackson, koordynator kampanii „Better Hospital Food”, podkreśla, że szpitalne posiłki powinny być postrzegane jako najprostsza forma leczenia. Podobny sposób myślenia promuje „Food in Hospital” – opracowanie przygotowane przez rząd szkocki. Mowa w nim o takich „luksusach”, jak świeży sok na śniadanie, pełnoziarniste pieczywo czy owoce. Szkoccy urzędnicy zobowiązali szpitale do uwzględniania szczególnych potrzeb żywieniowych m.in. matek karmiących, osób na dietach specjalistycznych, a także bezglutenowej, koszernej czy nawet wegańskiej!

Dobre praktyki nie tylko na Zachodzie
I w Polsce, i w Anglii można jednak znaleźć przykłady, że choć brakuje standardów, dyrekcji zależy, aby dobrze żywić pacjentów. Publiczna placówka Royal Brompton w Londynie chwalona jest za to, że pomimo napiętego budżetu włącza do menu świeże produkty sezonowe, dobrej jakości mięso i ryby – żywność, która wspiera powrót do zdrowia. Centrum Onkologii w Bydgoszczy zerwało z tradycyjną dystrybucją posiłków do łóżek. W ubiegłym roku powstała tam pierwsza w Polsce szpitalna restauracja serwująca posiłki chorym w jednej, wspólnej sali konsumpcyjnej. Posiłki do łóżka podawane są tylko tym pacjentom, którzy mają kłopoty z poruszaniem się. Zmiana sytemu dystrybucji kosztowała ok. 7,4 mln zł, ale ma przynieść oszczędności w postaci obniżenia kosztów logistycznych. Pacjenci twierdzą, że wraz ze zmianami organizacyjnymi zdecydowanie poprawiła się jakość wyżywienia. Chwalą sobie również możliwość wyboru dania.

Pełny tekst Natalii Adamskiej - Golińskiej ukaże się w najbliższym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.