Minister internetowy

Udostępnij:
W zeszłym roku, gdy pisaliśmy o wydatkach MZ na reklamę, minister zdrowia poinformował, że nowa strona internetowa jest już w drodze. I słowo ciałem się staje, bo oto mamy już jej wersję beta. Kosztowała 159 990 zł, a nowe logo resortowe 22 140 zł.
– Portal internetowy resortu jest ważnym narzędziem komunikacji MZ. Powinien być dostosowany do obowiązujących standardów pod względem funkcjonalności i sposobów prezentowania informacji – mówi Krzysztof Bąk, rzecznik MZ. - Dotychczasowy serwis urzędu funkcjonował od 2002 r. Architektura jego informacji i struktura funkcjonalna uniemożliwiały użytkownikom szybkie dotarcie do poszukiwanych treści. Dodatkowo nie spełniał standardów dostępności dla osób niepełnosprawnych. Nowo utworzony serwis ma być nowoczesnym narzędziem informacyjnym, które umożliwi prezentację działalności urzędu w sposób przejrzysty dla użytkownika. – dodał.
Strona jest przejrzysta, ma nowoczesny design, poruszanie się po niej jest intuicyjne i nie sprawia problemów. Portal zdaje się być narzędziem, które spełnia oczekiwania zarówno użytkownika specjalistycznego, jak i zwykłego petenta, który będzie chciał być na bieżąco informowany o pracach ministerstwa. Poprawia również medialny wizerunek resortu, zwłaszcza że dotychczasowe źródło informacji było, delikatnie mówiąc, narzędziem nadającym się do muzeum informatycznego – działało od 2002 r. i nie było modernizowane. W zeszłym roku dowiedzieliśmy się, że propozycji nowej strony było kilka.
- Wykonawca strony internetowej MZ został wyłoniony w trybie przetargu nieograniczonego. Za wykonanie zamówienia otrzyma wynagrodzenie w wysokości 159 990 zł – wyjaśnia Krzysztof Bąk.
Czy 160 tys. zł to dużo, czy mało – można się spierać, ale nie o to chodzi. Istotne jest, co będzie stanowiło treść serwisu, bo tego najbardziej oczekuje pacjent, którego nie interesują słitfocie ministra, ale rzetelna informacja o procedowanych zmianach ustaw, o lekach, możliwościach ich tańszego zakupu i wreszcie o tym, że jest ten najbardziej oczekiwany lek, nazwijmy go… minimalizatorem kolejek do specjalistów.
No bo chyba nie chodzi o zmierzanie w kierunku ministerstwa społecznościowego, bo wtedy proponuję rozbudować www, nazwać je MZbook – czekając w kolejce do specjalisty trzeba będzie mieć ze sobą tablet, aby dowiedzieć się, kiedy minister zdrowia doda pacjentów do znajomych, by cieszyć się z nimi wspólnie… skradzionym czasem. I oby tak nie było, z serca życzę pacjentom, lekarzom, politykom i ministrom, a także statystycznej babci Gieni, która ma małocyfrową emeryturę, a serwisu u specjalisty może się nie doczekać.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.