NIK: NFZ nie poprawia dostępności do świadczeń, a wręcz ją pogarsza

Udostępnij:
Realizacja planu finansowego na 2013 rok przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie doprowadziła do poprawy dostępności do świadczeń zdrowotnych. Stało się wręcz przeciwnie. W niektórych zakresach dostępność się pogorszyła. Dostępowi do świadczeń nie sprzyjało również nierównomierne rozmieszczenie placówek medycznych, sprzętu i kadr medycznych i znaczne różnice regionalne.
NIK zarzuca również NFZ, że wydatkowanie środków Funduszu odbywało się bez ustalonych, zgodnie z wewnętrznymi procedurami Funduszu, ogólnopolskich priorytetów zdrowotnych. Nieskuteczne okazały się działania zmierzające do zmniejszenia liczby pacjentów i czasu ich oczekiwania na hospitalizacje w przypadkach schorzeń możliwych do diagnozowania i leczenia w warunkach ambulatoryjnych.
Konsekwencją nierzetelnych i nieaktualnych danych, zawartych w systemach ewidencyjnych NFZ, były natomiast przypadki opłacania przez Fundusz świadczeń na rzecz osób nieuprawnionych, a nawet zmarłych.

- Nie zgadzam się z tezami raportu. Uważam, że NFZ zapewnia dostęp do świadczeń i efektywnie wydaje publiczne pieniądze – mówi nam Krzysztof Tuczapski, wiceprezes ds. medycznych NFZ.

Ale sam NFZ w poszczególnych województwach przyznaje, że w niektórych zakresach może być problem z zapewnieniem dostępności do świadczeń, ponieważ w czasie kontraktowania żadna placówka nie była zainteresowana ich wykonywaniem. Tak było z okulistyką planową w Świętokrzyskiem i Opolskiem.

- Rzeczywiście żadna placówka u nas nie była zainteresowana zakontraktowaniem takich produktów jak okulistyka planowa – mówi Beata Szczepanek, rzecznik świętokrzyskiego NFZ.

Także Małgorzata Doros, rzecznik śląskiego NFZ mówi, że dopiero zmiany wprowadzane od stycznia 2015 roku pozwolą m.in. na skrócenie czasu oczekiwania na wizytę w poradniach pacjenta, który trafia do lekarza specjalisty po raz pierwszy i wymaga określonej diagnostyki.

Krzysztof Łanda, prezes Fundacji WHC podkreśla, że Najwyższa Izba Kontroli podając czasy oczekiwania pacjentów na świadczenia zdrowotne opiera się na danych z NFZ, a te dane są zafałszowane i obraz jest w bardziej optymistyczny niż w rzeczywistości.

- To co robi Fundusz to fałszowanie danych o czasie oczekiwania na świadczenie. NFZ nie otrzymuje informacji od wielu świadczeniodawców i wtedy wpisuje na stronie internetowej czas oczekiwania równy zero, co jest oczywistą nieprawdą. Jeśli dostępność się pogarsza dane są zamieszczane z 6 miesięcznym opóźnieniem, jeśli poprawia – natychmiast. Fundusz więc celowo manipuluje danymi o czasie oczekiwania na świadczenie medyczne – dodaje Krzysztof Łanda.

Ale co zrobić jeśli dane świadczenia w ogóle nie zostały zakontraktowane? W województwie dolnośląskim nie zakontraktowano m.in. badań echokardiograficznych płodu, świadczeń w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, w zakresie rehabilitacji wzroku, co wynikało także z braku oferentów zainteresowanych udzielaniem tych świadczeń. W województwie warmińsko-mazurskim nie zapewniono m.in. dostępu do świadczeń udzielanych w ramach profilaktycznych programów zdrowotnych finansowanych ze środków własnych Funduszu w 10 spośród 218 powiatów; poradnictwa endokrynologicznego (dla dorosłych i dla dzieci) w 6 powiatach; rehabilitacji ogólnoustrojowej – w 5 powiatach; rehabilitacji pulmonologicznej oraz rehabilitacji wzroku – w 19 powiatach.

- Obowiązkiem NFZ jest zapewnienie dobrego dostępu do świadczeń zdrowotnych – mówi Krzysztof Łanda, prezes Fundacji WHC. – Jeśli na wykonywanie jakiegoś świadczenia nie ma chętnych, wtedy Fundusz powinien proponować wyższą wycenę danej usługi i chętni by się znaleźli, ale NFZ tego nie robi. A to na Funduszu spoczywa obowiązek zapewnienia dostępu do świadczeń zdrowotnych odpowiednią polityką cenową nie na świadczeniodawcach.

Krzysztof Łanda zwraca również uwagę na to, że wycena świadczeń w NFZ jest archaiczna, czyli odpowiada wpływom politycznym i lobbingowym a nie polega na regulowaniu podaży świadczeń gwarantowanych. NIK przypomina, że Fundusz kontynuował w 2013 roku prace nad wyceną procedur medycznych, dokonując m.in. weryfikacji 465 świadczeń rozliczanych w 49 Jednorodnych Grupach Pacjentów (JGP).

- W wyniku przeprowadzonych analiz, wycena części świadczeń uległa zwiększeniu, a części obniżeniu. Działania te były utrudnione z uwagi na brak jednolitych standardów wewnętrznej ewidencji i sprawozdawczości kosztów w podmiotach leczniczych. Zróżnicowanie ich struktur i zakresów prowadzonej działalności, praktycznie uniemożliwiało pozyskanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia wiarygodnych i porównywalnych danych o kosztach świadczeń zdrowotnych – pisze NIK w raporcie.

Najwyższa Izba Kontroli przypomniała ponownie, iż nieadekwatność ceny kontraktowanych przez NFZ świadczeń do rzeczywistych kosztów ich udzielania przez świadczeniodawców może skutkować tym, iż cześć z nich staje się nierentowna dla świadczeniodawców, co może ograniczać dostęp pacjentów do takich świadczeń. Z kolei ich przeszacowanie może skutkować ich nadmiernym udzielaniem, nawet wbrew potrzebom medycznym, co z kolei oznacza nieefektywne wydatkowanie środków publicznych.

NIK stwierdza dalej, że wprowadzone w 2013 roku zmiany charakterystyki niektórych świadczeń AOS (zachowawczych oraz wybranych zabiegowych), tak aby były możliwe do wykonania także w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, nie spowodowały przesunięcia ich realizacji z lecznictwa szpitalnego. Nie nastąpiło również przyspieszenie procesu diagnostyczno-terapeutycznego, wraz z przekazaniem pacjenta do dalszej opieki w POZ.

Wskazuje to na to, że działania Funduszu pozostały bez odzewu w jednostkach leczniczych i w dalszym ciągu większość świadczeń udzielanych jest w szpitalach.

- Wyciąganie wniosków w zakresie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej jest przedwczesne – mówi Marek Wójcik, ekspert ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich i nowy wiceminister w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji /O nominacji M. Wójcika kliknij tutaj/. – W systemie ochrony zdrowia jest inaczej niż w gospodarce. Tutaj podaż generuje popyt i trudno oczekiwać, aby zaraz za przeniesieniem części procedur do AOS ze szpitali w szpitalach było ich wykonywanych mniej, ponieważ natychmiast pojawiają się nowe. Jeśli chodzi o dostępność do świadczeń to należałoby określić czym jest mierzona, czy kolejkami, czy odległością podmiotu medycznego od świadczeniobiorcy. Oczywiście z dostępnością nie jest najlepiej, bo nie udało się rozładować kolejek, ale jeśli chodzi o odległość to warto zastanowić się nad tym, czy lepiej jest udzielać dobrej jakości usług w ośrodkach nieco oddalonych, czy słabej jakości blisko.

- Dzieje się tak dlatego, że żaden polityk nie ma odwagi zamknąć szpitala, choć przesunięć można dokonać instrumentami kontraktowymi, ale nie wierzę w to, żeby ktoś był tym zainteresowany – wyjaśnia Krzysztof Łanda. – W Polsce wycena szpitalnictwa bazuje na danych historycznych i chodzi o utrzymanie takiej bazy jaka jest, a nie jej skurczenie i doprowadzenia do bankructwa szpitali.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.