Nieubezpieczeni, czyli jak resort wkręca w długi szpitale

Udostępnij:
Nieubezpieczeni pacjenci rozsadzili amerykański system ochrony zdrowia. Czy rozsadzą Polski? Możliwe, bo rząd podejmuje jedynie połowiczne środki zapobiegawcze. Ciężar leczenia ponoszą szpitale, najczęściej gratis.
Resort zdrowia przewiduje, że leczenie nieubezpieczonych będzie kosztować rocznie 320 mln zł. I obiecuje zwrot tych pieniędzy. Jednocześnie samo przyznaje, że nie ma danych dotyczących faktycznej liczby osób bez ubezpieczenia w Polsce. Skąd te liczby? Była prezes NFZ, Agnieszka Pachciarz, szacowała, że potrzebne przynajmniej trzy razy więcej. A i jej zarzucano, że kwoty nie doszacowała.

Kto zapłaci brakującą kwotę? Oczywiście szpitale. Nie mogą odmówić udzielenia świadczenia, a NFZ czy resort zdrowia odmówi zapłaty. Kwota niebagatelna: może spowodować wzrost zadłużenia i tak zadłużonych szpitali o kolejne 5 proc.

Co na to eksperci?

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, wykładowca i ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku
-Nie wiadomo na jakiej podstawie resort zdrowia wyliczył dotację dla NFZ na poziomie 320 mln zł z tytułu pokrycia kosztów leczenia osób nieubezpieczonych, skoro ministerstwo nie wie ile takich osób jest w Polsce. Oczywiście większość obywateli posiada ubezpieczenie zdrowotne, ponieważ pracuje, prowadzi działalność gospodarczą, czy jest członkiem rodziny ubezpieczonego. Bezrobotni ubezpieczenie zdrowotne także mają. Najtrudniejsza jest sytuacja bezdomnych, ponieważ oni nie figurują w rejestrze NFZ, choć dane na ich temat powinny mieć organizacje pozarządowe lub opieka społeczna i z ich wiedzy mogłoby skorzystać ministerstwo. Zadziwiające jest to, że resort twierdzi, że nie ma takich danych. Nie wiadomo skąd aż taka rozbieżność między szacunkami obecnymi, a szacunkami byłej prezes NFZ Agnieszki Pachciarz, która wyliczała kwotę dotacji na około 900 mln zł. Skąd aż trzykrotna rozbieżność?

Porównanie tych liczb daje do myślenia i nasuwa podejrzenie, że część kosztów leczenia nieubezpieczonych zostanie przeniesiona na szpitale, bo to one głównie zajmują się tymi osobami a nie podstawowa opieka zdrowotna. Odmowa leczenia nie do pomyślenia jest w Stanach Zjednoczonych. Choć tam dopiero prezydent Obama stworzył podwaliny powszechnego systemu opieki zdrowotnej, to jednak i wcześniej, jeśli ktoś nie ma polisy zdrowotnej, szpital nie mógł odmówić pomocy potrzebującemu. Amerykańskie szpitale, których oczywiście budżety są o wiele wyższe niż placówek polskich, mają wkalkulowane w koszty leczenie nieubezpieczonych. Tworzą po prostu na ten cel rezerwy finansowe, co podwyższa koszty ich funkcjonowania. I na ten mechanizm musimy zwrócić uwagę także w Polsce.

Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia

Według mnie, jeśli okazałoby się, że liczba interwencji byłaby większa i w związku z tym zakładane 320 mln zł dotacji na pokrycie leczenia osób nieubezpieczonych niewystarczające, to budżet państwa powinien te koszty w kolejnym okresie pokryć. Narodowy Fundusz Zdrowia powinien zarejestrować wszystkie świadczenia na rzecz nieubezpieczonych, zapłacić za nie i domagać się refundacji z budżetu. Każde szacunki dotyczące przyszłości mogą być nietrafione, ale istotne jest to, czy resort zdrowia weźmie całe ryzyko leczenia nieubezpieczonych na siebie, czy przełoży je na innych partnerów, co byłoby nieprawne. Szpitale są zobowiązane do interwencji szczególnie w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia, choć tu definicja jest pojemna, ale też nie są zobowiązane do tego, aby wykonywać je bezpłatnie. Mają więc prawo domagać się opłacenia tych wydatków z jakichś źródeł publicznych, pytanie, czy z NFZ, czy z budżetów gmin to już inna sprawa.

Konstanty Radziwiłł, sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej
W zasadzie nikt poza NFZ nie wie ilu mamy nieubezpieczonych w Polsce. Świadczeniodawcy wystawiają przecież faktury i z całą pewność to wyliczenie nie powinno sprawiać problemu. Mamy jednak ogromny bałagan w zakresie pojęć nieubezpieczony i nieuprawniony do świadczeń medycznych.
Warto przy okazji zadać sobie pytanie, czy dokładne sprawdzanie kto jest uprawniony, kto nie - kosztuje nas więcej niż objęcie wszystkich uprawnieniem do świadczeń. W innych krajach Europy Zachodniej już zamknięto dyskusję, czy nie bardziej opłaca się oferowanie dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej wszystkim niż skrupulatne sprawdzanie kto jest doń uprawniony. Nieuprawnienie do świadczeń jest groźne, bo są ludzie biedni, których nie stać na zapłatę za opiekę medyczną, a w związku z tym unikają jej. Do lekarza trafiają późno, co w praktyce czyni tą opiekę jeszcze droższą. NFZ na pewno powinien otrzymywać kwotę, która jest wystarczają na pokrycie kosztów leczenia. Parę lat temu była już prezes NFZ wyliczyła kwotę koniecznej dotacji na około 900 mln zł i nie ma powodu podejrzewać, że to wyliczenie było nieprawidłowe tym bardziej, że zapłaciła za to głową, straciła stanowisko. Zaniżanie kwoty z tytułu leczenia nieubezpieczonych w praktyce oznacza to, że leczenie odbywać się będzie na koszt świadczeniodawców. Mają oni prawo domagania się ich refundacji.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.