Pakiet onkologiczny - wprowadzić i testować, czy odwrotnie

Udostępnij:
Pakiet jest krytykowany przez środowiska lekarskie i pacjenckie. MZ za wszelką cenę chce go wprowadzić, jak lek, który jeszcze nie przeszedł badań klinicznych. Co zrobić, by wprowadzanie pakietów nie było ze szkodą ani dla pacjentów, ani dla lekarzy?
Zapytaliśmy o to, co należy zrobić, by pakiet zadziałał, wiceministra Sławomira Neumanna, prezesa NRL Macieja Hamankiewicza, przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia Tomasza Latosa i pierwszego ministra zdrowia odrodzonej RP, Andrzeja Kosiniaka-Kamysza.

- Spotkaliśmy się z szefami towarzystw onkologicznych, naukowych i nikt z nich nie krytykował pakietu onkologicznego - tłumaczy wiceminister Neumann, mówili o jakichś wadach, błędach do poprawy, ale nikt z tych autorytetów onkologicznych nie krytykował. To że iluś dyrektorów szpitali ma obawy, ja to rozumiem, bo każda zmiana budzi obawy, ale jeżeli dzisiaj ktoś mi chce powiedzieć, że system jaki jest dzisiaj, działa świetnie, to my nic nie zmieniajmy, to ja mu życzę powodzenia, bo jeżeli zapytamy pacjentów, czy jest świetnie, to powiedzą, że nie jest. Więc podejmujemy próbę zmiany i mówimy też uczciwie, że będziemy przez pierwszy kwartał, być może przez pierwsze pół roku sprawdzali, monitorowali, badali, gdzie są jakieś wady i błędy i natychmiast poprawiali. I taka też była rozmowa z tymi szefami towarzystw, ze wszyscy widzimy konieczność wprowadzenia tych zmian i też potrzebę takiego ciągłego monitorowania, czy te rozwiązania się sprawdzają, czy trzeba zrobić jakieś korekty. To nie jest tak, ze wszyscy są przeciwni, bo tak to jest medialnie, że najgłośniej krzyczą co, którzy są przeciw. Ci, którym to pasuje albo nie mają zdania, siedzą cicho. Już idzie informacja do pacjentów w postaci tych naszych spotów i takich materiałów informacyjnych, pójdzie informacja do lekarzy i wszystkich zarządzających szpitalami, jak ten pakiet będzie chodził i myślę, że to w dużej mierze też uspokoi środowisko. Bo dzisiaj wiele obaw wynika z braku wiedzy.

Ale spoty są już krytykowane i PPOZ twierdzi, że zamiast informować, to dezorientują pacjenta.
- Tak, i jeżeli przekaz będzie nieczytelny, to będziemy to starali się poprawiać - wyjaśnia dalej Neumann. - Gdyby jednak naprawdę głównym problemem pakietu onkologicznego i kolejkowego była forma spotu, to ja byłbym zadowolony - konstatuje.

Powstaje więc problem, co z tym fantem zrobić, aby nie aplikować go ludziom zanim produkt nie przejdzie "badań klinicznych".

- Rozwiązanie jest jedno - mówi Maciej Hamankiewicz. - W tym pakiecie onkologicznym wiele szczegółów kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, nawet lekarskim. Dzisiaj chorzy są leczeni, lekarze od pierwszego roku studiów mają wpajaną tzw. czujność onkologiczną. Tak naprawdę nic się nie dzieje takiego, żeby koniecznie 1 stycznia to wprowadzać. Warto chyba jednak zaczekać, wysłuchać środowisk lekarskich i przedstawić lekarzom dokładnie, co i jak. Nas pytają o szczegóły, a my też ich nie znamy. Dzisiaj nie zna tego pakietu dokładnie nikt, ani lekarze, ani pacjenci, a nasze pytania do ministra nie znajdujemy precyzyjnych odpowiedzi. Tak więc zatrzymajmy się chwilę, dajmy sobie kilka miesięcy, a najlepiej wykonajmy, zróbmy jakiś pilotaż w ograniczonym obszarze, zobaczmy, czy to może dobrze funkcjonować. Pierwszy kwartał dać na dopracowanie, drugi na pilotaż i wprowadzić dopiero wtedy, bo my bardzo chcemy zmian w opiece nad chorym onkologicznie.

- To jest jedna wielka niedoróbka z dużą liczbą niewiadomych- twierdzi Tomas Latos. - Program pilotażowy byłby tutaj tym właściwym rozwiązaniem, co dałoby szansę w sposób realny i pod kontrolą przetestować jak to wszystko funkcjonuje. A w sytuacji kiedy brakuje pieniędzy, nie jest domówiona sprawa z lekarzami rodzinnymi, kiedy są braki lekarzy w ogóle, nie wyobrażam sobie, aby to wszystko w sposób właściwy zafunkcjonowało. Rząd i ministerstwo podchodzą do tego z lekkomyślnością i w sposób w najwyższym stopniu nieodpowiedzialny. Ażeby to miało sens, to trzeba w sposób odpowiedzialny porozmawiać ze wszystkim zainteresowanymi środowiskami, dopracować kwestie tego, co lekarze rodzinni będą mieli robić i za jakie pieniądze. Po przygotowaniu tego wszystkiego należałoby wybrać jedno z województw jako takie reprezentatywne i wtedy ten program przetestować.

- Gdybym ja był dzisiaj ministrem, to ja bym zaczął od pilotażu - mówi Andrzej Kosiniak-Kamysz. - Zrobiłbym to na pewnej grupie, żeby nie doszło do zamieszania. Bo ja rozumiem, że intencje obecnego ministra są bardzo dobre, że wczesne wykrycie nowotworu to jest życie dla wielu pacjentów, ale ja byłbym ostrożny w pewności zafunkcjonowania od ręki tego systemu bez spowodowania skutków ubocznych na reszcie systemu. Chciałbym, żeby ten system, gdy zafunkcjonuje nie miał negatywnego wpływu na funkcjonowanie tych już sprawdzonych systemów. Bo przecież tych innych chorych nam nie ubędzie. Na pewno więc byłbym za tym, żeby przynajmniej kwartał na wybranej grupie przetestować, a później wprowadzić.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.