Roman Bosiacki/Agencja Gazeta
Po pandemii będzie jeszcze gorzej
Tagi: | Bartosz Fiałek, Marcin Pakulski |
– Na naszych oczach rozgrywa się dramat, którego nigdy w życiu się nie spodziewaliśmy. Jeszcze większą tragedię będziemy przeżywać po pandemii. Dojdzie nam kolejna jednostka chorobowa, która będzie dotyczyła bardzo dużej części Polek i Polaków – to znaczy „long COVID” – zapowiedział dr Bartosz Fiałek, reumatolog i przewodniczący regionu kujawsko-pomorskiego OZZL.
„Gazeta Wyborcza” spytała dr. Fiałka o to, czy po zakończeniu pandemii COVID-19 lekarze w Polsce będą rezygnowali z zawodu i czy jest tak, jak informuje Naczelna Rada Lekarska, że wyjadą za granicę albo przejdą do prywatnego sektora ochrony zdrowia.
Reumatolog przyznaje, że „zdecydowanie tak”. Stwierdził, że „to bardzo smutne i o tym się nie mówi, jakby nie było problemu”.
– Żyjemy w sytuacji, która jest tragiczna. Mamy bardzo dużą liczbę zgonów z powodu COVID-19, już prawie doszliśmy do tysiąca osób dziennie. Na naszych oczach rozgrywa się dramat, którego nigdy w życiu się nie spodziewaliśmy – stwierdził Bartosz Fiałek.
Zwrócił też uwagę na to, że „jeszcze większą tragedię będziemy przeżywać po pandemii”.
– Dojdzie nam kolejna jednostka chorobowa, która będzie dotyczyła bardzo dużej części Polek i Polaków – to znaczy „long COVID”, czyli syndrom, zespół, który jest konsekwencją przechorowania COVID-19. Wiemy, że 80 proc. osób, które przechorowały COVID-19, ciągle odczuwa skutki uboczne i powikłania, pomimo że wyzdrowiały. Mają ujemny wynik testu, ale cierpią na ból głowy, nawracające przewlekłe zmęczenie z powodu zaburzeń rytmu serca, dysfunkcje psychologiczne. A to oznacza, że będziemy mieli dodatkową jednostkę chorobową i – jestem przekonany – zdecydowanie mniejszą liczbę personelu – powiedział Fiałek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, podkreślając, że „lekarze otrzymują od rządu bardzo małą pomoc”.
– Porozumienie Rezydentów, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy protestują, a minister zdrowia nie chce się z nimi spotkać. To pokazuje, jak bardzo jesteśmy lekceważeni i ignorowani przez rządzących – opisał. Dodał, że „medycy żyją i pracują w ogromnym napięciu – jeden na trzech pracowników ochrony zdrowia może cierpieć z powodu PTSD, czyli syndromu związanego ze stresem pourazowym”.
Mówił też o tym dr Marcin Pakulski
8 kwietnia – w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznał, że Pracownicy medyczni nie dadzą rady „fali pokoronawirusowej”. – Siły pracowników ochrony zdrowia wyczerpują się lub już się wyczerpały. To nie tylko kwestia wydolności fizycznej, ale i odporności psychicznej – stwierdził dr Marcin Pakulski, były prezes NFZ, pracujący jako lekarz w jednym z częstochowskich szpitali.
– Ciągła praca w narastającym stresie, codzienne obcowanie ze śmiercią, wypisywanie kart zgonów powodują, że pracownicy szpitali odczuwają skrajne zmęczenie – i boją się kolejnych miesięcy. A mają czego – będzie gorzej. To oczywiste, że dla systemu opieki zdrowotnej i personelu pandemia nie skończy się w momencie, kiedy nie będziemy odnotowywać nowych zakażeń. Dopiero wtedy personel medyczny zostanie poddany presji pacjentów niekorzystających w ostatnich miesiącach z pomocy lekarskiej z obawy na COVID-19. Chorzy zaczną wówczas oczekiwać natychmiastowej pomocy, a stan zdrowia części z nich – ze względu na negatywne następstwa koronawirusa związane z układem oddechowym, układem krążenia i układem nerwowym oraz wielomiesięczne zaniedbania spowodowane tym, że system w ograniczony sposób pomagał pacjentom niecovidowym – będzie zdecydowanie gorszy. Krótko mówiąc – będziemy potrzebować zmobilizowanych i przygotowanych do pracy kadr medycznych – mówił Marcin Pakulski, zapowiadając, że system ochrony zdrowia nie poradzi sobie z „falą pokoronawirusową”. – Tym bardziej konieczne jest zintensyfikowanie działań mających na celu skrócenie czasu pandemii – dodał.
Przeczytaj także: „Pracownicy medyczni nie dadzą rady fali pokoronawirusowej” i „Ilu jest hospitalizowanych z koronawirusem?”.
Reumatolog przyznaje, że „zdecydowanie tak”. Stwierdził, że „to bardzo smutne i o tym się nie mówi, jakby nie było problemu”.
– Żyjemy w sytuacji, która jest tragiczna. Mamy bardzo dużą liczbę zgonów z powodu COVID-19, już prawie doszliśmy do tysiąca osób dziennie. Na naszych oczach rozgrywa się dramat, którego nigdy w życiu się nie spodziewaliśmy – stwierdził Bartosz Fiałek.
Zwrócił też uwagę na to, że „jeszcze większą tragedię będziemy przeżywać po pandemii”.
– Dojdzie nam kolejna jednostka chorobowa, która będzie dotyczyła bardzo dużej części Polek i Polaków – to znaczy „long COVID”, czyli syndrom, zespół, który jest konsekwencją przechorowania COVID-19. Wiemy, że 80 proc. osób, które przechorowały COVID-19, ciągle odczuwa skutki uboczne i powikłania, pomimo że wyzdrowiały. Mają ujemny wynik testu, ale cierpią na ból głowy, nawracające przewlekłe zmęczenie z powodu zaburzeń rytmu serca, dysfunkcje psychologiczne. A to oznacza, że będziemy mieli dodatkową jednostkę chorobową i – jestem przekonany – zdecydowanie mniejszą liczbę personelu – powiedział Fiałek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, podkreślając, że „lekarze otrzymują od rządu bardzo małą pomoc”.
– Porozumienie Rezydentów, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy protestują, a minister zdrowia nie chce się z nimi spotkać. To pokazuje, jak bardzo jesteśmy lekceważeni i ignorowani przez rządzących – opisał. Dodał, że „medycy żyją i pracują w ogromnym napięciu – jeden na trzech pracowników ochrony zdrowia może cierpieć z powodu PTSD, czyli syndromu związanego ze stresem pourazowym”.
Mówił też o tym dr Marcin Pakulski
8 kwietnia – w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznał, że Pracownicy medyczni nie dadzą rady „fali pokoronawirusowej”. – Siły pracowników ochrony zdrowia wyczerpują się lub już się wyczerpały. To nie tylko kwestia wydolności fizycznej, ale i odporności psychicznej – stwierdził dr Marcin Pakulski, były prezes NFZ, pracujący jako lekarz w jednym z częstochowskich szpitali.
– Ciągła praca w narastającym stresie, codzienne obcowanie ze śmiercią, wypisywanie kart zgonów powodują, że pracownicy szpitali odczuwają skrajne zmęczenie – i boją się kolejnych miesięcy. A mają czego – będzie gorzej. To oczywiste, że dla systemu opieki zdrowotnej i personelu pandemia nie skończy się w momencie, kiedy nie będziemy odnotowywać nowych zakażeń. Dopiero wtedy personel medyczny zostanie poddany presji pacjentów niekorzystających w ostatnich miesiącach z pomocy lekarskiej z obawy na COVID-19. Chorzy zaczną wówczas oczekiwać natychmiastowej pomocy, a stan zdrowia części z nich – ze względu na negatywne następstwa koronawirusa związane z układem oddechowym, układem krążenia i układem nerwowym oraz wielomiesięczne zaniedbania spowodowane tym, że system w ograniczony sposób pomagał pacjentom niecovidowym – będzie zdecydowanie gorszy. Krótko mówiąc – będziemy potrzebować zmobilizowanych i przygotowanych do pracy kadr medycznych – mówił Marcin Pakulski, zapowiadając, że system ochrony zdrowia nie poradzi sobie z „falą pokoronawirusową”. – Tym bardziej konieczne jest zintensyfikowanie działań mających na celu skrócenie czasu pandemii – dodał.
Przeczytaj także: „Pracownicy medyczni nie dadzą rady fali pokoronawirusowej” i „Ilu jest hospitalizowanych z koronawirusem?”.