Polacy leczą się sami. I szkodzą tym swojemu zdrowiu

Udostępnij:
Pora bić na alarm: ponad 90 proc. naszych gospodarstw domowych kupowało leki z własnej inicjatywy, bez kontaktu z lekarzem – podał GUS. Czy można się temu dziwić? Zważywszy na długość kolejek do medyków, nie.
– Ale podejmując decyzję na własną rękę często szkodzą sobie – alarmują eksperci. Skutki uboczne to między innymi powikłania natury krwotocznej.
Polska bije rekordy na skalę Europy w kolejkach do lekarzy. By dostać się do specjalisty w niektórych rejonach trzeba czekać sześć lat i dłużej. Mamy jedne z najmniejszych w UE współczynnik lekarzy na 100 tys. mieszkańców. Nie mogąc przebić się przez kolejki - leczymy się na własną rękę. Ponad 90 proc. gospodarstw domowych kupowało leki z własnej inicjatywy – dane GUS, a 1,5 mln polskich internautów szuka w sieci informacji o chorobach – badanie firmy Gemius. Zdaniem ekspertów samoleczenie może zagrażać zdrowiu i życiu.

W pierwszym kwartale 2014 r. GUS przeprowadził po raz siódmy cykliczne badanie ankietowe „Ochrona zdrowia w gospodarstwach domowych”. Dotyczyło problematyki zrealizowanego przez gospodarstwa domowe popytu na usługi opieki zdrowotnej w 2013 r., m.in. członkowie 98,5 proc. gospodarstw domowych kupili przynajmniej raz w 2013 r. leki lub suplementy diety, 92,3 proc. nabyło leki na receptę, 48,1 proc. leki zalecane przez lekarza, ale nie przepisane, a 90,4 proc. gospodarstw kupowało leki z własnej inicjatywy.

Skoro aż ponad 90 proc. kupiło leki z własnej inicjatywy, to dowodzi, że Polacy leczą się sami. To w dużej mierze pokłosie tego, że trudno dostać się do lekarzy, a dyżurnym medykiem jest dr google. Jednocześnie jesteśmy jednymi z największych lekomanów w Europie. Najwięcej kupujemy leków przeciwgrypowych oraz przeciwbólowych. A więc zajadamy ból nie mogąc dostać się do lekarza? Zjawisko tak chętnego kupowania leków z własnej inicjatywy dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego tłumaczy m.in. dużym marketingiem leków, ale i utrudnionym dostępem do lekarzy.

– Jeżeli prześledzimy reklamy w mediach, to prawie 1/3 dotyczy wyłącznie leków. A w sezonach jesiennych widać ogromne natężenie reklam leków przeciwbólowych, przeciwzapalnych. Co przekłada się na chętne ich kupowanie. Istotnym problemem są też kolejki do lekarzy specjalistów. Świadomość, że czas oczekiwania jest długi czasem powoduje, że pacjenci sami próbują rozwiązać swoje problemy zdrowotne – mówi dr Jerzy Gryglewicz.

A jakie mogą być konsekwencje tego, że dostęp do lekarzy jest utrudniony, przez co wielu pacjentów nie podejmuje próby wizyty u specjalisty i leczy się na własną rękę lub też robi to w trakcie oczekiwania na kontakt z lekarzem? Zdaniem dr Gryglewicza konsekwencjami jest niewłaściwe stosowanie leków i możliwość wystąpienia problemów zdrowotnych.

– Do najczęstszych należą powikłania związane z przedawkowaniem leków. Grupa leków niesteroidowych przeciwzapalnych jest grupą powodującą m.in. powikłania natury krwotocznej, które często są powodem hospitalizacji. Według danych około 10 tys. hospitalizacji rocznie jest spowodowanych przedawkowaniem leków przeciwbólowych – informuje.

Fakt, że Polacy są w czołówce europejskich państw, które kupują rocznie najwięcej leków i są społeczeństwem, które chętnie leczy się na własną rękę, nie dziwi dr Krzysztofa Łandy, eksperta ds. systemu ochrony zdrowia BCC i prezesa Fundacji Watch Health Care. Więcej tabletek od nas łykają chyba tylko Francuzi. Najchętniej kupujemy leki „przeciwgrypowe” i przeciwbólowe. Zapytany, dlaczego tak chętnie stawiamy na samoleczenie, odpowiada, iż w dużej mierze świadczy to o naszym charakterze.

– Lubimy stosować leki. Trzeba jednak pamiętać, że dostęp do lekarzy w Polsce jest ograniczony, są kolejki. Dodatkowo spada zaufanie społeczeństwa do lekarzy, co wydaje się być indukowane działaniami Ministerstwa Zdrowia i co pokazuje wiele statystyk. Poza tym wprowadza się bariery w dostępie do leków refundowanych – lekarze niechętnie przepisują recepty z refundacją. Dlatego nie ma się czemu dziwić, że Polacy sięgają do leków OTC (over-the-counter). Ludzie leczą się tak, jak mogą – akcentuje.

Jak to zmienić? Zdaniem Krzysztofa Łandy m.in. trzeba poprawić relacje pacjent-lekarz oraz dostępność do lekarzy. Wówczas Polacy zaczną chętniej stosować farmakoterapię pod kontrolą lekarza. Jeśli się to nie zmieni trzeba liczyć się ze wzrostem samoleczenia. Ekspert zwraca także uwagę na kwestię bezpiecznego stosowania leków OTC w samoleczeniu. Podkreśla, że o ile wiemy jak stosować leki i choćby ze zrozumieniem czytamy dołączone do nich ulotki, to nie ma problemu.

– Jednak, jeżeli pacjenci łączą kilka leków jednocześnie np. niesteroidowych leków przeciwzapalnych, to mogą zrobić sobie krzywdę. Może dojść np. do marskości wątroby, a nawet zgonów. W Polsce nie ma efektywnego systemu monitorowania interakcji leków na receptę, a w przypadku leków OTC nie ma żadnej kontroli – podkreśla.

Wygląda na to, iż trudny dostęp do lekarzy przekłada się nie tylko na samoleczenie, ale i wzrost popularności stron WWW o tematyce zdrowotnej i medycznej, celem np. postawienia samodiagnozy czy leczenia. Firma Gemius przeanalizowała ich popularność i okazało się, że odwiedza je czterech na dziesięciu polskich internautów (8,8 mln). Prawie 7,5 mln z nich przegląda w sieci strony promujące zdrowy styl życia, przedstawiające ogólne zalecenia czy chce dowiedzieć się jak unikać różnorodnych przypadłości. A 1,5 mln polskich internautów szuka w sieci informacji poświęconych konkretnym dolegliwościom i chorobom. Najczęściej dotyczą one problemów kardiologicznych (3,4 proc.), ginekologicznych (3,3 proc.) i neurologicznych (1 proc.).

Rafał Zyśk, ekspert ekonomiki zdrowia podkreśla, że Polacy mają trudności w rozgraniczeniu czy kupili suplement diety, czy lek – bo często nie rozróżniają ich – i być może dlatego ponad 90 proc. gospodarstw w badaniu GUS zadeklarowało, że kupowało leki z własnej inicjatywy. Zwraca także uwagę na to, iż wiele reklam suplementów diety sugeruje, że leczą. A fakt, że coraz więcej naszego społeczeństwa leczy się na własną rękę szukając porad w sieci tłumaczy znakiem czasu.

– Nie dotyczy to tylko polskich internautów, ale wszystkich w całej Europie. Warto podkreślić, że część internautów nie szuka informacji, by się samemu leczyć, lecz by zweryfikować, co powiedział lekarz podczas wizyty – mówi Rafał Zyśk.

Ale najpierw taki internauta musiał dostać się do lekarza, co w Polsce nie jest łatwe.

– Z pewnością osoby, które mają problem z dostępnością do lekarza, a nie stać ich by pójść prywatnie, będą poszukiwać metod samoleczenia lub diagnostyki. W przypadku poważnych schorzeń, które mogą progresować, a chory sam podejmuje się leczenia, zagrożeń jest dużo. Konsultacje z personelem medycznym są potrzebne i nieodzowne - dodaje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.