Politycy PiS twierdzą, że reforma zdrowia może skutkować przegraną w wyborach. Mają kontrpropozycję
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 07.02.2017
Źródło: KL, Dziennik Gazeta Prawna
Część polityków związanych z obozem rządzącym obawia się, że za reformę zapłacą przegraną w wyborach. Są wśród nich między innymi Jarosław Gowin i Andrzej Sośnierz. Ten drugi przyznaje, że program PiS nie określał szczegółów, a Konstanty Radziwiłł wybrał zbyt radykalne i często wręcz szkodliwe rozwiązania.
Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki w czasie spotkań z ekspertami i politykami nie szczędzi ostrych słów Konstantemu Radziwiłłowi. - Chciałby złagodzenia zdrowotnych planów rządu, by uniknąć niepotrzebnych perturbacji, i ma już gotowe postulaty. Opracował je Andrzej Sośnierz, wiceszef sejmowej komisji zdrowia z PiS - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Sośnierz w rozmowie z "DGP" podkreśla, że program PiS nie określał szczegółów, a Radziwiłł wybrał zbyt radykalne i często wręcz szkodliwe rozwiązania.
- W programie nie było mowy o likwidacji systemu ubezpieczeniowego, przywróceniu budżetowania szpitali czy wyeliminowaniu placówek prywatnych – podkreśla Sośnierz. Jego zdaniem program PiS można zrealizować zupełnie inaczej, nie zmieniając zapisu programu i usprawniając system z korzyścią dla pacjentów. - Niestety, działania podjęte przez Ministerstwo Zdrowia to często nie naprawa, lecz przywrócenie wielu rozwiązań sprzed reformy z roku 1999. Co gorsza, odbywa się to chaotycznie, punktowo, w oparciu o niespójny zestaw rozwiązań z różnych parafii – stwierdza w dokumencie przygotowanym dla Gowina, o czym informuje "DGP".
Według Sośnierza, spośród 18 punktów zdrowotnego programu PiS zrealizowano tylko dwa. To pożyteczne i niekontrowersyjne przywrócenie staży lekarskich oraz likwidację przymusu przekształcania w spółkę szpitali generujących długi. Zdaniem Sośnierza konieczne jest odstąpienie przede wszystkim od planów likwidacji systemu ubezpieczeniowego.
- Teraz i tak właściwie wszyscy mają z tego lub innego tytułu prawo do opieki zdrowotnej. A likwidacja składki grozi tym, że potrzeby zdrowotne będą musiały ulec innym planom rządu – wyjaśnia. I przypomina, że tak było przed 1999 r., gdy część planowanych na zdrowie pieniędzy z budżetu szła na inne cele. Jak mówi, po obiecanej przez PiS likwidacji NFZ powinno się oddać kompetencje oddziałów w ręce niezależnych kas chorych.
Andrzej Sośnierz za szkodliwą uznał wprowadzenie sieci szpitali. Proponuje porzucenie obecnego projektu i budowę sieci szpitali wojewódzkich i wysoko- oraz wąskospecjalistycznych, co byłoby prostsze i mniej kontrowersyjne. Poza pieniędzmi ze składek dostawać mogłyby one dodatkowe z budżetu.
- Sośnierz jest też przeciwny eliminacji prywatnych placówek z rynku, co może być efektem sieci proponowanej przez resort - donosi "DGP".
W dokumencie oceniającym resort zdrowia czytamy, że w większości postulatów wybrał gorsze lub złe metody. - Ideologicznie wybrany sposób realizacji lokuje go na lewicy z elementami populizmu – stwierdza Sośnierz.
Przeczytaj także: ""Kasy chorych" powrócą?! Polityk z PiS mówi "tak".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- W programie nie było mowy o likwidacji systemu ubezpieczeniowego, przywróceniu budżetowania szpitali czy wyeliminowaniu placówek prywatnych – podkreśla Sośnierz. Jego zdaniem program PiS można zrealizować zupełnie inaczej, nie zmieniając zapisu programu i usprawniając system z korzyścią dla pacjentów. - Niestety, działania podjęte przez Ministerstwo Zdrowia to często nie naprawa, lecz przywrócenie wielu rozwiązań sprzed reformy z roku 1999. Co gorsza, odbywa się to chaotycznie, punktowo, w oparciu o niespójny zestaw rozwiązań z różnych parafii – stwierdza w dokumencie przygotowanym dla Gowina, o czym informuje "DGP".
Według Sośnierza, spośród 18 punktów zdrowotnego programu PiS zrealizowano tylko dwa. To pożyteczne i niekontrowersyjne przywrócenie staży lekarskich oraz likwidację przymusu przekształcania w spółkę szpitali generujących długi. Zdaniem Sośnierza konieczne jest odstąpienie przede wszystkim od planów likwidacji systemu ubezpieczeniowego.
- Teraz i tak właściwie wszyscy mają z tego lub innego tytułu prawo do opieki zdrowotnej. A likwidacja składki grozi tym, że potrzeby zdrowotne będą musiały ulec innym planom rządu – wyjaśnia. I przypomina, że tak było przed 1999 r., gdy część planowanych na zdrowie pieniędzy z budżetu szła na inne cele. Jak mówi, po obiecanej przez PiS likwidacji NFZ powinno się oddać kompetencje oddziałów w ręce niezależnych kas chorych.
Andrzej Sośnierz za szkodliwą uznał wprowadzenie sieci szpitali. Proponuje porzucenie obecnego projektu i budowę sieci szpitali wojewódzkich i wysoko- oraz wąskospecjalistycznych, co byłoby prostsze i mniej kontrowersyjne. Poza pieniędzmi ze składek dostawać mogłyby one dodatkowe z budżetu.
- Sośnierz jest też przeciwny eliminacji prywatnych placówek z rynku, co może być efektem sieci proponowanej przez resort - donosi "DGP".
W dokumencie oceniającym resort zdrowia czytamy, że w większości postulatów wybrał gorsze lub złe metody. - Ideologicznie wybrany sposób realizacji lokuje go na lewicy z elementami populizmu – stwierdza Sośnierz.
Przeczytaj także: ""Kasy chorych" powrócą?! Polityk z PiS mówi "tak".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.