Polska krainą amputacji

Udostępnij:
W Polsce wykonuje się ponad 15 tys. amputacji rocznie – aż ośmiokrotnie więcej niż w Hiszpanii, a ich liczba rośnie z roku na rok. Jesteśmy w czołówce krajów UE pod względem amputacji kończyn z powodu chorób miażdżycowych. Polskie Towarzystwo Chirurgii Naczyniowej jest inicjatorem i organizatorem ogólnopolskiej akcji „Ocal nogę”. Akcja rozpoczyna się 14 grudnia 2013 r. tzw. białą sobotą w poradniach naczyniowych.
Polacy prowadzą niezdrowy tryb życia, rząd niewiele robi, by leczyć. To nie są statystyki, to tragiczny stan naszej świadomości społecznej i brak perspektywicznego myślenia oraz działania rządzących.
W naszym kraju wykonuje się 389 amputacji rocznie na milion mieszkańców, w Danii 320, we Włoszech 130, w Wielkiej Brytanii 119, w Hiszpanii 50, a w pozostałych krajach UE od 100 do 150. Przy czym w innych krajach ich liczba zmniejsza się co roku, w Polsce zaś wzrasta. Z jakiego powodu współczynnik amputacji jest taki wysoki, czy to tylko wina pacjentów, czy też ułomnego systemu?

Miażdżyca
– W przeliczeniu na milion mieszkańców jesteśmy na końcu państw UE – mówi dr hab. n. med. Wacław Kuczmik, prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Naczyniowej. – Nie ma innego kraju w Europie, w którym liczba amputacji wzrasta. Wynika to z wielorakich zaniedbań zarówno jeśli chodzi o styl życia obywateli, jak i system kontraktowania lekarzy. Słabym punktem są także lekarze rodzinni, nie zawsze potrafiący szybko wychwycić zmiany miażdżycowe u pacjentów. Okazuje się, że wina jest po obu stronach. Nie chodzi jednak o to, by szukać winnego; należy szukać rozwiązań.
Mogłoby się wydawać, że w czasie ogromnego rozwoju nauki wzrasta zarówno świadomość społeczna, jak i rozsądek odpowiedzialnych za system. Niestety, czasami zimna kalkulacja i szukanie oszczędności biorą górę. Nie jest więc mitem, że w Polsce bardziej opłaca się ucinać nogi, stopy i palce niż leczyć pacjentów, by do amputacji dochodziło jak najrzadziej. Zdrowy rozsądek podpowiada, że pacjenci po amputacji stają się bardziej uciążliwi i kosztowni dla systemu. W grupie tej notuje się również wysoki współczynnik śmiertelności, ponieważ ludzie ci doświadczają wykluczenia społecznego, zamykają się w domach, są prawie niezauważalni. Ponadto z chwilą amputacji nie kończy się choroba. Kalkulacja wydaje się brutalna, ale prosta – po co leczyć, skoro śmiertelność pacjentów powoduje, że problem „sam znika”.

Po stronie pacjenta
Ludzie w Polsce nie żyją zdrowo – uprawiamy mało sportu, mamy złe nawyki żywieniowe, nie przyjęła się też moda na niepalenie. Do tego, choć coraz rzadziej, nadużywamy alkoholu, który w dużych ilościach zamyka tętnice. Badania wykazują, że wzrostu zachorowań na choroby miażdżycowe w ciągu najbliższych 20 lat nie da się powstrzymać.

Jesteśmy w impasie, ale to nie znaczy, że musimy się poddać. Musimy robić wszystko, by zwiększyć świadomość społeczną, prowadzić szkolenia dla lekarzy pierwszego kontaktu, a przede wszystkim szukać rozwiązań finansowych, bo co z tego, że stworzymy możliwości, skoro ludzi nie będzie stać na leczenie.

Po stronie płatnika
– W rozmowach z NFZ odbijamy się od ściany, bo słyszymy, że w systemie nie ma pieniędzy. Nikt nie proponuje, jak ten problem rozwiązać. W niewielkim stopniu pomocne są założenia Narodowego Programu Wyrównywania Dostępności do Profilaktyki i Leczenia Chorób Układu Sercowo-Naczyniowego Polkard. Powinna zmniejszyć się także wycena zabiegu amputacji i wtedy dołożenie zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy do kontraktów naczyniowych byłoby pewnym rozwiązaniem, bo wzrosłaby liczba leczonych. Bez dofinansowania wskaźniki, niestety, się nie zmniejszą – komentuje dr Kuczmik.

Biała sobota
Polskie Towarzystwo Chirurgii Naczyniowej jest inicjatorem i organizatorem ogólnopolskiej akcji „Ocal nogę”. Akcja rozpoczyna się 14 grudnia 2013 r. tzw. białą sobotą w poradniach naczyniowych. Będzie to dzień bezpłatnych konsultacji dla pacjentów z problemami naczyniowymi.

Pełny tekst Janusza Maciejowskiego ukaże się w najnowszym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.