Archiwum
Prof. Krzysztof J. Filipiak o „ofiarach pośrednich” koronawirusa
| Tagi: | Krzysztof Filipiak |
– Skoro w 2020 r. zmarło ponad 70 tys. osób więcej niż w 2019, a oficjalnie zgony z powodu COVID-19 lub COVID-19 i chorób współistniejących dotyczyły 31 tys., musimy odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną śmierci pozostałych 40 tys. Wydaje się, że ministerialne dane potwierdzają, że połowa tej liczby to „ofiary pośrednie” – twierdzi prof. Krzysztof J. Filipiak, analizując raport „Informacja o zgonach w Polsce w 2020 roku”.
Komentarz prof. dr. hab. n. med. Krzysztofa J. Filipiaka, kardiologa, specjalisty chorób wewnętrznych, hipertensjologa i farmakologa klinicznego:
– Na stronie Ministerstwa Zdrowia opublikowano wreszcie omówienie rekordowej nadwyżki zgonów w Polsce w 2020 roku – reklamuje go na okładce uśmiechający się spod wąsa „pan doktor” z przewieszonym przez szyję stetoskopem i bez maseczki, niespecjalnie rozumiem to przesłanie.
Dobrze, że taki raport się ukazał, nie można bowiem pozostawić bez ustosunkowania się największej liczby zgonów w Polsce od II wojny światowej, a to właśnie wydarzyło się w 2020 r. za sprawą pandemii COVID-19. Szkoda, że tak ważny dokument Ministerstwo Zdrowia publikuje całkowicie „anonimowo”, jedynie z logo resortu i jego Departamentu Analiz i Strategii. Nie znam autorów, a przede wszystkim konsultantów naukowych, doradców. Nie wiem, dlaczego tego nie ujawniono. Nie dopuszczam myśli, że takowych nie było, byłby to bowiem ewenement na skalę światową.
Ministerstwo Zdrowia przytacza liczbę 485,2 tys. zgonów w 2020 r. w porównaniu z 418,1 tys. zgonów rok wcześniej. Anonimowi autorzy raportu zastrzegają przy tym, dane te opierają się na rejestrze PESEL, obejmującym również zgony Polaków posiadających numer PESEL, a przebywających za granicą. Na podstawie tego wyliczono nadwyżkę zgonów – 67,1 tys.
Mam nieodparte wrażenie, że przyjęta metodologia zaniża tę liczbę. Moim zdaniem różnica ta wynosi nawet 70-75 tys.
Przyjmijmy zatem, że jest to 70 tys. dodatkowych zgonów w 2020 r. – o czym wielokrotnie mówiono, zanim resort opublikował swój raport. Tak wielu Polaków nie umarło od 75 lat – to pokazuje rozmiar pandemii.
Dane pośrednio potwierdzają to, że druga – śmiertelna fala – pandemii przetoczyła się przez Polskę w listopadzie i grudniu 2020 r. i dotknęła przede wszystkim seniorów. Dla mnie, najważniejsze dane z raportu to potwierdzenie tego, o czym mówiliśmy.
Skoro w 2020 r. zmarło ponad 70 tys. osób – opisywana „nadwyżka zgonów” – w 2020 r. w stosunku do tego, czego można się było spodziewać na podstawie analiz epidemiologicznych, a oficjalnie zgony z powodu COVID-19 lub COVID-19 i chorób współistniejących dotyczyły w Polsce 31 tys. osób, musimy odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną śmierci pozostałych 40 tys. Dane raportu Ministerstwa Zdrowia potwierdzają opinie tych ekspertów, którzy ostrożnie szacują, że połowa tej liczby to zgony z niezdiagnozowanym i przebytym zakażeniem SARS-CoV-2, a pozostałe 50 proc. to „ofiary pośrednie”, a więc zmarli z powodu paraliżu ochrony zdrowia. To wśród tych 20 tys. można szukać przyczyn odnotowanego w 2020 r. zmniejszenia liczby leczonych zawałów serca i udarów mózgu. Być może część z nich to ofiary opóźnionej lub wstrzymanej diagnostyki onkologicznej, zabiegów operacyjnych, które się nie odbyły. Osoby, które mogłyby żyć, gdyby system ochrony zdrowia nie załamał się w czwartym kwartale 2020 r.
Niestety, to nie koniec złych wiadomości.
Z raportu wynika, że w 2020 r., zmarło z powodu COVID-19 31 tys. osób – a, podkreślę, że tylko do początku lutego 2021 r. oficjalnych zgonów z tego powodu odnotowano już ponad 10 tys. Codziennie na COVID-19 umiera średnio 300 osób, oznacza to, że jest to aktualnie druga przyczyna zgonów. Przypomnę, że średnio do czasu epidemii umierało dziennie 470 osób z powodu chorób układu krążenia, 260 z powodu nowotworów i około 60 z powodu wypadków, urazów, kontuzji, samobójstw – to były trzy najważniejsze przyczyny zgonów Polaków.
Jeśli chcesz ściągnąć raport, kliknij w: „Informacja o zgonach w Polsce w 2020 r.”.
Przeczytaj także: „Ministerialne dane o zgonach w 2020 r.”, „Współczynnik nadmiernej śmiertelności na wykresie”, „Dziesiątki tysięcy dodatkowych zgonów” i „The day after”.
– Na stronie Ministerstwa Zdrowia opublikowano wreszcie omówienie rekordowej nadwyżki zgonów w Polsce w 2020 roku – reklamuje go na okładce uśmiechający się spod wąsa „pan doktor” z przewieszonym przez szyję stetoskopem i bez maseczki, niespecjalnie rozumiem to przesłanie.
Dobrze, że taki raport się ukazał, nie można bowiem pozostawić bez ustosunkowania się największej liczby zgonów w Polsce od II wojny światowej, a to właśnie wydarzyło się w 2020 r. za sprawą pandemii COVID-19. Szkoda, że tak ważny dokument Ministerstwo Zdrowia publikuje całkowicie „anonimowo”, jedynie z logo resortu i jego Departamentu Analiz i Strategii. Nie znam autorów, a przede wszystkim konsultantów naukowych, doradców. Nie wiem, dlaczego tego nie ujawniono. Nie dopuszczam myśli, że takowych nie było, byłby to bowiem ewenement na skalę światową.
Ministerstwo Zdrowia przytacza liczbę 485,2 tys. zgonów w 2020 r. w porównaniu z 418,1 tys. zgonów rok wcześniej. Anonimowi autorzy raportu zastrzegają przy tym, dane te opierają się na rejestrze PESEL, obejmującym również zgony Polaków posiadających numer PESEL, a przebywających za granicą. Na podstawie tego wyliczono nadwyżkę zgonów – 67,1 tys.
Mam nieodparte wrażenie, że przyjęta metodologia zaniża tę liczbę. Moim zdaniem różnica ta wynosi nawet 70-75 tys.
Przyjmijmy zatem, że jest to 70 tys. dodatkowych zgonów w 2020 r. – o czym wielokrotnie mówiono, zanim resort opublikował swój raport. Tak wielu Polaków nie umarło od 75 lat – to pokazuje rozmiar pandemii.
Dane pośrednio potwierdzają to, że druga – śmiertelna fala – pandemii przetoczyła się przez Polskę w listopadzie i grudniu 2020 r. i dotknęła przede wszystkim seniorów. Dla mnie, najważniejsze dane z raportu to potwierdzenie tego, o czym mówiliśmy.
Skoro w 2020 r. zmarło ponad 70 tys. osób – opisywana „nadwyżka zgonów” – w 2020 r. w stosunku do tego, czego można się było spodziewać na podstawie analiz epidemiologicznych, a oficjalnie zgony z powodu COVID-19 lub COVID-19 i chorób współistniejących dotyczyły w Polsce 31 tys. osób, musimy odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną śmierci pozostałych 40 tys. Dane raportu Ministerstwa Zdrowia potwierdzają opinie tych ekspertów, którzy ostrożnie szacują, że połowa tej liczby to zgony z niezdiagnozowanym i przebytym zakażeniem SARS-CoV-2, a pozostałe 50 proc. to „ofiary pośrednie”, a więc zmarli z powodu paraliżu ochrony zdrowia. To wśród tych 20 tys. można szukać przyczyn odnotowanego w 2020 r. zmniejszenia liczby leczonych zawałów serca i udarów mózgu. Być może część z nich to ofiary opóźnionej lub wstrzymanej diagnostyki onkologicznej, zabiegów operacyjnych, które się nie odbyły. Osoby, które mogłyby żyć, gdyby system ochrony zdrowia nie załamał się w czwartym kwartale 2020 r.
Niestety, to nie koniec złych wiadomości.
Z raportu wynika, że w 2020 r., zmarło z powodu COVID-19 31 tys. osób – a, podkreślę, że tylko do początku lutego 2021 r. oficjalnych zgonów z tego powodu odnotowano już ponad 10 tys. Codziennie na COVID-19 umiera średnio 300 osób, oznacza to, że jest to aktualnie druga przyczyna zgonów. Przypomnę, że średnio do czasu epidemii umierało dziennie 470 osób z powodu chorób układu krążenia, 260 z powodu nowotworów i około 60 z powodu wypadków, urazów, kontuzji, samobójstw – to były trzy najważniejsze przyczyny zgonów Polaków.
Jeśli chcesz ściągnąć raport, kliknij w: „Informacja o zgonach w Polsce w 2020 r.”.
Przeczytaj także: „Ministerialne dane o zgonach w 2020 r.”, „Współczynnik nadmiernej śmiertelności na wykresie”, „Dziesiątki tysięcy dodatkowych zgonów” i „The day after”.
