Spór o karetki pogotowia ratunkowego: z lekarzem czy bez

Udostępnij:
Karetki praktycznie przestały pełnić funkcję przychodni na kółkach, w której potrzebny był lekarz uprawniony do pełnego diagnozowania stanu pacjentów w domu oraz zlecaniu odpowiedniego leczenia, w tym wypisywania recept. Czy to dobrze? Dyskusja na temat wraca.
W Ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym z 8 września 2006 roku określono kwalifikacje personelu uprawnionego do wykonywania medycznych czynności ratunkowych. Wśród uprawnionego personelu wymieniono lekarzy, pielęgniarki i ratowników medycznych. Zespoły ratownictwa medycznego podzielono na dwie kategorie: specjalistyczne oraz podstawowe. Wymagania dotyczące składu osobowego zespołów specjalistycznych obligują aby posiadały one w składzie co najmniej trzy osoby, w tym lekarza.

W przypadku zespołów podstawowych, wymaga się co najmniej dwóch osób uprawnionych, bez konieczności posiadania lekarza w zespole. Ratownikowi medycznemu, w podstawowym rozporządzeniu Minister Zdrowia nadał liczne uprawnienia pozwalające na skuteczne działanie. Wprowadzenie Ustawy poprzedziła burzliwa dyskusja, media podsycały atmosferę niepokoju publikując artykuły sugerujące, że karektki nie będą miały profesjonalnej obasady, a pacjenci będą odnosić szkody, ba - nawet umierać.

Strach przed ratownikami medycznymi wyrażali też lekarze, pielęgniarki, a nawet towarzystwa medyczne. W stanowisku z dnia 17 marca 2006 roku, Polskie Towarzystwo Medycyny Ratunkowej, w którego władzach po dziś dzień trudno znaleźć ratowników medycznych, pielęgniarki, czy menedżerów ochrony zdrowia - nazwało nieporozumieniem eliminowanie lekarzy z zespołów ratownictwa medycznego, w których do tej pory powszechnie występowali. Nieporozumieniem merytorycznym nazwano także propozycję obwieszczenia Ministra Zdrowia o procedurach postępowania ratunkowego, argumentując, że umiejętności postępowania specjalistów funkcjonujących w jednostkach systemu wynikać mają z ich studiów, z dobrego przygotowania zawodowego i specjalistycznego oraz umiejętności pracy zespołowej a nie z posługiwania się instrukcjami (obecnie nazywanymi standardami medycznymi).

Szczególnie podkreślono brak uzasadnienia dla szerokich zapisów w Ustawie kwestii dotyczących osoby ratownika, jak to napisano – „przedstawiciela zawodu nie medycznego funkcjonującego w innym systemie”. Poczas różnych konferencji i spotkań ostrzegano przed zgubnymi skutkami funkcjonowania karetek bez lekarzy. Należy przy tym podkreślić, że ratownikowi medycznemu, w poustawowym rozporządzeniu Minister Zdrowia nadał liczne uprawnienia pozwalające na skuteczne działanie na „polu walki”.

Od tamtych lat wiele się zmieniło. Karetki praktycznie przestały pełnić funkcję przychodni na kółkach, w której potrzebny był lekarz uprawniony do pełnego diagnozowania stanu pacjentów w domu oraz zlecaniu odpowiedniego leczenia, w tym wypisywania recept. Stosowanie procedur stało się powszechne, większość uczestników systemu zrozumiała, że medycyna nie jest dyscypliną sztuki ale nauki. Do głosu doszli menedżerowie, pojawiły się badania nad kosztową-efektywnością. Wykształcili się i nabrali doświadczenia ratownicy medyczni, powstały nieznane wcześniej szpitalne oddziały ratunkowe, a niedawno centra urazowe.

Poprawiło się wyposażenie karetek oraz same karetki, wielokrotnie dzięki środkom europejskim. Niedawno znowu ożyła dyskusja na temat karetek pogotowia. W jednej z poczytnych gazet codziennych ukazał się alarmujący artykuł, już w podtytule sugerujący, że pacjenci będą pozbawieni pomocy wykwalifikowanych lekarzy w karetkach, a tytuł główny sugerował, że karetki pojadą do wypadku bez ratownika, choć w tekście chodziło o kwestie braku specjalistów z zakresu medycyny ratunkowej. Cytowano wypowiedzi utytułowanych lekarzy specjalistów z zakresu medycyny ratunkowej, z których emanowało zaniepokojenie obniżaniem standardów pomocy dla pacjentów. Oczywiście w takiej sytuacji, tak jak i w przypadku wielu innych specjalizacji lekarskich stwierdzono, że lekarzy mających specjalizację z zakresu medycyny ratunkowej brakuje i konieczne są zachęty finansowe. Mamy zatem do czynienia ze swoistym „de ja vu” sprzed ponad 6 lat. Bardzo racjonalne były natomiast wypowiedzi menedżerów dostrzegających szerszy aspekt problemu, w tym preferencję samych „szeregowych” lekarzy specjalistów do pracy na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Menedżerowe podkreślają, że właśnie tam czas lekarza specjalisty jest najbardziej efektywnie wykorzystywany, a niewielka liczba wyjazdów karetek z obsadą lekarską na dobę jest dodatkowym argumentem. Dodatkowo, ratownik jest często jednocześnie kierowcą karetki, a lekarz wręcz przeciwnie.

Pełny tekst Jarosława J. Fedorowskiego ukaże się w najnowszym wydaniu "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.