Szpitale powiatowe w sieci: niektóre pod ścianą, inne przed wielką szansą
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 26.04.2017
Źródło: BL, Janusz Atłachowicz
Tagi: | Janusz Atłachowicz, sieć szpitali |
Klamka zapadła – sieć podpisana. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, pora rozważyć i zauważyć szanse, które daje taka sytuacja.
O szansach dla szpitali powiatowych pisze w swojej analizie Janusz Atłachowicz. Prezentujemy jej obszerne fragmenty:
[...] Trzeba przyznać, że ZOZ był zwykle dużym, zintegrowanym zakładem, który realizował bardzo szeroki zakres opieki zdrowotnej dla ludności zamieszkałej na terenie powiatu (powiaty powstały po 1999 r.). Ten zintegrowany ZOZ pełnił funkcję obecnego lekarza rodzinnego, prowadził profilaktykę, stomatologię, w tym szkolną, oraz higienę szkolną, a także zajmował się refundacją leków dla aptek. Zwykle w swojej strukturze miał punkty felczerskie lub lekarskie, wiejskie ośrodki zdrowia, poradnie specjalistyczne oraz szpital. Całość stanowiła tzw. pierwszy stopień zabezpieczenia medycznego ludności. Tu można się dopatrzyć pewnej analogii z tym, co zaproponowano w nowej ustawie: integracji poradni specjalistycznych z lecznictwem szpitalnym. W mojej ocenie to uregulowanie jest ze wszech miar logiczne. Dla organizatora, ale głównie dla pacjenta, najważniejszy jest przebieg procesu leczenia. Pacjent, wchodząc do systemu ochrony zdrowia ze swoim problemem zdrowotnym, chciałby być kompleksowo obsłużony, bez konieczności poznawania meandrów struktury organizacyjnej systemu ochrony zdrowia. Po zakończeniu leczenia szpitalnego powinien być skierowany nie ogólnie do poradni specjalistycznej, ale do konkretnej poradni, na określony z góry termin, zależny od procesu leczenia, a nie od długości kolejki oczekujących.
Powrót do tych rozwiązań to dla szpitali nie tylko opisane już w mediach zagrożenia, ale również szanse.
Szansa I: AOS
W integracji ambulatoryjnych poradni specjalistycznych z odpowiednimi oddziałami szpitalnymi upatrywałbym szansy na rozwój szpitala powiatowego. Dla pacjenta możliwość udania się do poradni specjalistycznej szpitala i w zależności od potrzeby leczenia w tej poradni lub w szpitalu, a potem rekonwalescencji prowadzonej również przez poradnię szpitalną – jest znaczącą poprawą w stosunku do obecnej organizacji. Jeżeli stan zdrowia pacjenta będzie tego wymagał, szpital w ramach leczenia ma zapewnić rehabilitację szpitalną lub ambulatoryjną. Taka zmiana będzie jednak wymagać od szpitali dostosowania bazy lokalowej i sprzętowej, a szczególnie potencjału ludzkiego do nowej organizacji procesu leczenia. Dostosowanie oznacza, że mogą być konieczne nakłady finansowe, aby spełnić nowe warunki. Nie znając ryczałtu dla oddziału i poradni, którego wartość zaproponuje obecny płatnik, trudno to będzie zaplanować pod względem finansowym. Jeżeli nawet szpital ma stosowne poradnie i wyposażenie, może się okazać, że problemem będzie zapewnienie odpowiedniej liczby lekarzy do obsługi poradni.
Szpitale powiatowe już teraz mają olbrzymi problem z zapewnieniem obsady lekarskiej zarówno w zakresie podstawowym, jak i dyżurów. Nie do końca wiadomo, jak zachowają się lekarze, którzy do tej pory realizowali świadczenia nazywane ambulatoryjną opieką specjalistyczną (AOS). Czy zmiany spowodują, że będą chcieli wrócić do szpitali, z których w większości wyszli, czy też system będzie na tyle niesprawny, że nadal bardziej będzie im się opłacało prowadzić praktyki prywatne, gdyż na te usługi będzie takie samo, a może nawet większe zapotrzebowanie?
Szansa II: ratownictwo
Ratownictwo medyczne ma być służbą publiczną, więc tego zakresu usług medycznych nie będą mogły oferować firmy prywatne. Publiczne szpitale mają zatem do wzięcia kolejny kawałek tortu – w tych miejscach, gdzie obecnie zajmuje się tym podmiot prywatny. Jeśli do tej pory takich usług nie świadczył, może zacząć to robić. A jeśli już je świadczył, ale tylko na swoim terenie, może objąć zespołami wyjazdowymi sąsiednie rejony, obsługiwane dotąd przez podmioty prywatne.
Rentowność ratownictwa medycznego jest ponoć znaczna, acz na pewno będzie to wymagać szczegółowej analizy zależności koszt – przychód, choćby ze względu na konieczność zatrudniania pracowników tylko na podstawie umów o pracę. Aby z tej szansy skorzystać, trzeba jednak poczynić znaczne inwestycje. Zakup choćby ambulansów sanitarnych to konieczność zaangażowania dużych środków finansowych. Można skorzystać z leasingu, dzierżawy lub zapłaty w ratach, jednak szpital nie ma pewności, że wygra konkurs na ratownictwo w nowym rejonie. Ryzyko podjęcia tej działalności jest więc niemałe.
Z uwagi na to, że kondycja finansowa znacznej części szpitali nie jest najlepsza, niewygranie konkursu, zamiast poprawić finansowanie szpitala, może przysporzyć dodatkowych problemów z utrzymaniem płynności finansowej.
Szansa III: nowe technologie
Informatyzacja to szansa, z której mogą skorzystać głównie te szpitale, które już obecnie w swojej strukturze organizacyjnej mają poradnie specjalistyczne co najmniej tych specjalności, których oddziały funkcjonują w szpitalu. Po pierwsze dane pacjenta, wyniki jego badań i historia leczenia w poradni będą mogły być wykorzystane do efektywnego leczenia na oddziale szpitalnym. Zapewne obniżą się koszty badań, których nie będzie trzeba powtarzać, a wgląd w znacznie dłuższą historię leczenia pacjenta powinien pomóc lekarzowi w diagnozowaniu i ustaleniu optymalnego leczenia. Tak jak każda zmiana organizacyjna, będzie to wymagało dostosowania i zapewne poniesienia dodatkowych kosztów.
Firmy informatyczne na pewno nie dostosują oprogramowania bez zapłaty. I tu znów pojawia się ryzyko dla zarządzających szpitalami: nie do końca znane są zasady, według których ma być organizowany zintegrowany proces leczenia pacjenta w poradniach specjalistycznych i szpitalu. A przedstawienie prawidłowego przebiegu procesu leczenia pacjenta umożliwia firmom informatycznym dobre jego zinformatyzowanie.
Szansa IV: mniej konkurentów
Konkurencja zwykle jest czynnikiem mobilizującym organizacje, również takie jak szpitale, i wyzwalającym inicjatywy poprawiające funkcjonowanie (w tym przypadku jakość leczenia), by przyciągnąć większą liczbę klientów (pacjentów). Większa liczba pacjentów umożliwia zwiększenie przychodów. Pozornie szpitale publiczne powinny mieć powody do zadowolenia. Ustawodawca spowoduje, że część konkurencyjnych dla nich podmiotów zniknie.
Czy jednak nie jest to bardziej zagrożenie niż szansa? Wprawdzie istnieje możliwość zwiększenia przychodów, czyli otrzymania większego kawałka tortu, który obecnie dzieli NFZ, jeżeli ubędzie część świadczeniodawców, którzy nie otrzymają ryczałtu i nie wygrają w konkursie ofert. Ale dla podmiotów publicznych oznacza to konieczność przyjęcia większej liczby pacjentów – tych, którymi zajęłaby się konkurencja. Przynajmniej część z nich zgłosi się do tych jednostek. Czy przyznany ryczał będzie powiększony o środki na ich leczenie, czy też będzie obejmował tylko wartość odpowiadającą dotychczas realizowanej liczbie świadczeń? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.
Szansa V: POZ
Ustawodawca rozważa wprowadzenie ograniczeń dotyczących specjalizacji lekarzy, którzy będą mogli praktykować w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Generalnie mają to być lekarze ze specjalnością z medycyny rodzinnej.
Gdzie tu szansa dla szpitali powiatowych? Dotychczas podmioty prowadzące praktyki lekarzy rodzinnych dość skutecznie, głównie poprzez odpowiednio wysokie wynagrodzenie, przyciągały do siebie lekarzy ze szpitali. Szpitale traciły pediatrów, neonatologów czy internistów, którzy odchodzili ze względu na znaczne obciążenie pracą, ryzyko związane z odpowiedzialnością oraz szansę na wyższe wynagrodzenie. Możliwe, że trend odchodzenia lekarzy ze szpitali i przechodzenia do pracy w POZ zostanie powstrzymany. Wówczas byłaby szansa na odtworzenie przy szpitalu tak typowej i niezbędnej poradni, jaką jest poradnia internistyczna. Bardzo wiele poradni internistycznych przestało istnieć właśnie z powodu braku lekarzy specjalistów internistów.
W każdym systemie funkcjonowały szpitale, które radziły sobie lepiej lub gorzej, i tak samo zapewne będzie po wprowadzeniu obecnej reformy. To kolejna szansa – poradzić sobie lepiej niż inni konkurenci funkcjonujący w sieci, to możliwość rozwoju i odgrywania w tej sieci większej roli, miejmy nadzieję – z adekwatnym wynagrodzeniem.
Janusz Atłachowicz
Tekst pochodzi z "Menedżera Zdrowia" numer 3/2017.
[...] Trzeba przyznać, że ZOZ był zwykle dużym, zintegrowanym zakładem, który realizował bardzo szeroki zakres opieki zdrowotnej dla ludności zamieszkałej na terenie powiatu (powiaty powstały po 1999 r.). Ten zintegrowany ZOZ pełnił funkcję obecnego lekarza rodzinnego, prowadził profilaktykę, stomatologię, w tym szkolną, oraz higienę szkolną, a także zajmował się refundacją leków dla aptek. Zwykle w swojej strukturze miał punkty felczerskie lub lekarskie, wiejskie ośrodki zdrowia, poradnie specjalistyczne oraz szpital. Całość stanowiła tzw. pierwszy stopień zabezpieczenia medycznego ludności. Tu można się dopatrzyć pewnej analogii z tym, co zaproponowano w nowej ustawie: integracji poradni specjalistycznych z lecznictwem szpitalnym. W mojej ocenie to uregulowanie jest ze wszech miar logiczne. Dla organizatora, ale głównie dla pacjenta, najważniejszy jest przebieg procesu leczenia. Pacjent, wchodząc do systemu ochrony zdrowia ze swoim problemem zdrowotnym, chciałby być kompleksowo obsłużony, bez konieczności poznawania meandrów struktury organizacyjnej systemu ochrony zdrowia. Po zakończeniu leczenia szpitalnego powinien być skierowany nie ogólnie do poradni specjalistycznej, ale do konkretnej poradni, na określony z góry termin, zależny od procesu leczenia, a nie od długości kolejki oczekujących.
Powrót do tych rozwiązań to dla szpitali nie tylko opisane już w mediach zagrożenia, ale również szanse.
Szansa I: AOS
W integracji ambulatoryjnych poradni specjalistycznych z odpowiednimi oddziałami szpitalnymi upatrywałbym szansy na rozwój szpitala powiatowego. Dla pacjenta możliwość udania się do poradni specjalistycznej szpitala i w zależności od potrzeby leczenia w tej poradni lub w szpitalu, a potem rekonwalescencji prowadzonej również przez poradnię szpitalną – jest znaczącą poprawą w stosunku do obecnej organizacji. Jeżeli stan zdrowia pacjenta będzie tego wymagał, szpital w ramach leczenia ma zapewnić rehabilitację szpitalną lub ambulatoryjną. Taka zmiana będzie jednak wymagać od szpitali dostosowania bazy lokalowej i sprzętowej, a szczególnie potencjału ludzkiego do nowej organizacji procesu leczenia. Dostosowanie oznacza, że mogą być konieczne nakłady finansowe, aby spełnić nowe warunki. Nie znając ryczałtu dla oddziału i poradni, którego wartość zaproponuje obecny płatnik, trudno to będzie zaplanować pod względem finansowym. Jeżeli nawet szpital ma stosowne poradnie i wyposażenie, może się okazać, że problemem będzie zapewnienie odpowiedniej liczby lekarzy do obsługi poradni.
Szpitale powiatowe już teraz mają olbrzymi problem z zapewnieniem obsady lekarskiej zarówno w zakresie podstawowym, jak i dyżurów. Nie do końca wiadomo, jak zachowają się lekarze, którzy do tej pory realizowali świadczenia nazywane ambulatoryjną opieką specjalistyczną (AOS). Czy zmiany spowodują, że będą chcieli wrócić do szpitali, z których w większości wyszli, czy też system będzie na tyle niesprawny, że nadal bardziej będzie im się opłacało prowadzić praktyki prywatne, gdyż na te usługi będzie takie samo, a może nawet większe zapotrzebowanie?
Szansa II: ratownictwo
Ratownictwo medyczne ma być służbą publiczną, więc tego zakresu usług medycznych nie będą mogły oferować firmy prywatne. Publiczne szpitale mają zatem do wzięcia kolejny kawałek tortu – w tych miejscach, gdzie obecnie zajmuje się tym podmiot prywatny. Jeśli do tej pory takich usług nie świadczył, może zacząć to robić. A jeśli już je świadczył, ale tylko na swoim terenie, może objąć zespołami wyjazdowymi sąsiednie rejony, obsługiwane dotąd przez podmioty prywatne.
Rentowność ratownictwa medycznego jest ponoć znaczna, acz na pewno będzie to wymagać szczegółowej analizy zależności koszt – przychód, choćby ze względu na konieczność zatrudniania pracowników tylko na podstawie umów o pracę. Aby z tej szansy skorzystać, trzeba jednak poczynić znaczne inwestycje. Zakup choćby ambulansów sanitarnych to konieczność zaangażowania dużych środków finansowych. Można skorzystać z leasingu, dzierżawy lub zapłaty w ratach, jednak szpital nie ma pewności, że wygra konkurs na ratownictwo w nowym rejonie. Ryzyko podjęcia tej działalności jest więc niemałe.
Z uwagi na to, że kondycja finansowa znacznej części szpitali nie jest najlepsza, niewygranie konkursu, zamiast poprawić finansowanie szpitala, może przysporzyć dodatkowych problemów z utrzymaniem płynności finansowej.
Szansa III: nowe technologie
Informatyzacja to szansa, z której mogą skorzystać głównie te szpitale, które już obecnie w swojej strukturze organizacyjnej mają poradnie specjalistyczne co najmniej tych specjalności, których oddziały funkcjonują w szpitalu. Po pierwsze dane pacjenta, wyniki jego badań i historia leczenia w poradni będą mogły być wykorzystane do efektywnego leczenia na oddziale szpitalnym. Zapewne obniżą się koszty badań, których nie będzie trzeba powtarzać, a wgląd w znacznie dłuższą historię leczenia pacjenta powinien pomóc lekarzowi w diagnozowaniu i ustaleniu optymalnego leczenia. Tak jak każda zmiana organizacyjna, będzie to wymagało dostosowania i zapewne poniesienia dodatkowych kosztów.
Firmy informatyczne na pewno nie dostosują oprogramowania bez zapłaty. I tu znów pojawia się ryzyko dla zarządzających szpitalami: nie do końca znane są zasady, według których ma być organizowany zintegrowany proces leczenia pacjenta w poradniach specjalistycznych i szpitalu. A przedstawienie prawidłowego przebiegu procesu leczenia pacjenta umożliwia firmom informatycznym dobre jego zinformatyzowanie.
Szansa IV: mniej konkurentów
Konkurencja zwykle jest czynnikiem mobilizującym organizacje, również takie jak szpitale, i wyzwalającym inicjatywy poprawiające funkcjonowanie (w tym przypadku jakość leczenia), by przyciągnąć większą liczbę klientów (pacjentów). Większa liczba pacjentów umożliwia zwiększenie przychodów. Pozornie szpitale publiczne powinny mieć powody do zadowolenia. Ustawodawca spowoduje, że część konkurencyjnych dla nich podmiotów zniknie.
Czy jednak nie jest to bardziej zagrożenie niż szansa? Wprawdzie istnieje możliwość zwiększenia przychodów, czyli otrzymania większego kawałka tortu, który obecnie dzieli NFZ, jeżeli ubędzie część świadczeniodawców, którzy nie otrzymają ryczałtu i nie wygrają w konkursie ofert. Ale dla podmiotów publicznych oznacza to konieczność przyjęcia większej liczby pacjentów – tych, którymi zajęłaby się konkurencja. Przynajmniej część z nich zgłosi się do tych jednostek. Czy przyznany ryczał będzie powiększony o środki na ich leczenie, czy też będzie obejmował tylko wartość odpowiadającą dotychczas realizowanej liczbie świadczeń? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.
Szansa V: POZ
Ustawodawca rozważa wprowadzenie ograniczeń dotyczących specjalizacji lekarzy, którzy będą mogli praktykować w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Generalnie mają to być lekarze ze specjalnością z medycyny rodzinnej.
Gdzie tu szansa dla szpitali powiatowych? Dotychczas podmioty prowadzące praktyki lekarzy rodzinnych dość skutecznie, głównie poprzez odpowiednio wysokie wynagrodzenie, przyciągały do siebie lekarzy ze szpitali. Szpitale traciły pediatrów, neonatologów czy internistów, którzy odchodzili ze względu na znaczne obciążenie pracą, ryzyko związane z odpowiedzialnością oraz szansę na wyższe wynagrodzenie. Możliwe, że trend odchodzenia lekarzy ze szpitali i przechodzenia do pracy w POZ zostanie powstrzymany. Wówczas byłaby szansa na odtworzenie przy szpitalu tak typowej i niezbędnej poradni, jaką jest poradnia internistyczna. Bardzo wiele poradni internistycznych przestało istnieć właśnie z powodu braku lekarzy specjalistów internistów.
W każdym systemie funkcjonowały szpitale, które radziły sobie lepiej lub gorzej, i tak samo zapewne będzie po wprowadzeniu obecnej reformy. To kolejna szansa – poradzić sobie lepiej niż inni konkurenci funkcjonujący w sieci, to możliwość rozwoju i odgrywania w tej sieci większej roli, miejmy nadzieję – z adekwatnym wynagrodzeniem.
Janusz Atłachowicz
Tekst pochodzi z "Menedżera Zdrowia" numer 3/2017.