iStock
Tajny przepis w ustawie refundacyjnej
Tagi: | ustawa refundacyjna, lek, leki, refundacja |
Refundacja z urzędu oraz najtańsze leki na listach ministerialnych – to dwie fundamentalne zmiany, jakie resort zdrowia wprowadził na ostatniej prostej w pracach nad ustawą refundacyjną.
Prace nad projektem, który reguluje wart 20 mld zł rynek leków, są bardzo skomplikowane i trwają od niemal dwóch lat.
– Wydawało się, że w tej kadencji nie wejdzie w życie, ale po tym, jak został przyjęty przez rząd, wygląda na to, że jednak wrócił do gry. Jednak w dokumencie zmiana goni zmianę – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, dodając, że „w ostatniej z wersji pojawił się zapis mówiący o tym, że resort zdrowia mógłby objąć z urzędu refundacją leki OTC”. Chodzi o preparaty wydawane bez recepty.
To ważna zmiana.
– Po pierwsze, z tego powodu, że do tej pory refundacji podlegały tylko leki, które muszą być poprzedzone konsultacją medyczną i zalecone przez lekarza. A po drugie, to firmy same się zgłaszają do refundacji. Najnowszy pomysł wywraca tę zasadę – komentuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Czy słusznie?
– Teoretycznie to rozwiązanie, które mogłoby być propacjenckie. Leki, które nawet są relatywnie tanie, ale pacjent musi je przyjmować regularnie, mogą obciążać jego kieszeń. Nowy mechanizm może jednak mieć dość niespodziewane skutki uboczne. Na przykład wpływa na konkurencję – jeśli jeden produkt zostanie objęty dopłatami ze strony resortu zdrowia i dla pacjenta będzie stanowił koszt rzędu kilku złotych, reszta firm, które mają w swoim portfolio preparaty o podobnym działaniu, albo będzie musiała rynkowo – bez dopłaty płatnika – zejść do podobnej ceny, albo przegra konkurencję i wypadnie z rynku. Co z kolei może zaburzyć dostępność – ocenia „Dziennik Gazeta Prawna”.
Losy projektu wciąż nie są przesądzone – jest szansa, że Sejm zajmie się projektem już podczas lipcowego posiedzenia.
Przeczytaj także: „Ustawa refundacyjna – opinia przedstawiciela branży farmaceutycznej” i „Czym zajęła się Rada Ministrów”.
– Wydawało się, że w tej kadencji nie wejdzie w życie, ale po tym, jak został przyjęty przez rząd, wygląda na to, że jednak wrócił do gry. Jednak w dokumencie zmiana goni zmianę – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, dodając, że „w ostatniej z wersji pojawił się zapis mówiący o tym, że resort zdrowia mógłby objąć z urzędu refundacją leki OTC”. Chodzi o preparaty wydawane bez recepty.
To ważna zmiana.
– Po pierwsze, z tego powodu, że do tej pory refundacji podlegały tylko leki, które muszą być poprzedzone konsultacją medyczną i zalecone przez lekarza. A po drugie, to firmy same się zgłaszają do refundacji. Najnowszy pomysł wywraca tę zasadę – komentuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Czy słusznie?
– Teoretycznie to rozwiązanie, które mogłoby być propacjenckie. Leki, które nawet są relatywnie tanie, ale pacjent musi je przyjmować regularnie, mogą obciążać jego kieszeń. Nowy mechanizm może jednak mieć dość niespodziewane skutki uboczne. Na przykład wpływa na konkurencję – jeśli jeden produkt zostanie objęty dopłatami ze strony resortu zdrowia i dla pacjenta będzie stanowił koszt rzędu kilku złotych, reszta firm, które mają w swoim portfolio preparaty o podobnym działaniu, albo będzie musiała rynkowo – bez dopłaty płatnika – zejść do podobnej ceny, albo przegra konkurencję i wypadnie z rynku. Co z kolei może zaburzyć dostępność – ocenia „Dziennik Gazeta Prawna”.
Losy projektu wciąż nie są przesądzone – jest szansa, że Sejm zajmie się projektem już podczas lipcowego posiedzenia.
Przeczytaj także: „Ustawa refundacyjna – opinia przedstawiciela branży farmaceutycznej” i „Czym zajęła się Rada Ministrów”.