Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu
Transplantacja serca nie ma równej sobie metody leczenia ►
Redaktor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 24.10.2023
Źródło: Bieg po Nowe Życie
Tagi: | Piotr Przybyłowski, Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, transplantacja, przeszczep, serce, serca |
O zawiłościach transplantologii, pozyskiwaniu dawców, przekazywaniu niekorzystnych informacji rodzinom dawcy, a także o tym, dlaczego jeszcze nie mamy w pełni implantowalnego sztucznego serca, mówi dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu prof. Piotr Przybyłowski.
Ekspert wskazuje, że o sukcesie przeszczepienia serca w największym stopniu decyduje ścisła współpraca chorego, a w przypadku dziecka – rodzica, z transplantologiem w kwestii przestrzegania zaleceń, a także, że w pierwszym roku po zabiegu mamy do czynienia z największym odsetkiem odrzuceń organu.
Długie życie po przeszczepie
Kardiochirurg podkreśla, że z przeszczepionym sercem można żyć już nawet dwadzieścia lat. Co więcej, długość życia po transplantacji stale się zwiększa.
– W skrajnych przypadkach możliwe jest wykonywanie retransplantacji serca. Główny powód ponownej transplantacji to waskulopatia przeszczepionego serca. Jest to choroba przypominająca w swoim obrazie miażdżycę, chociaż nią nie jest. Polega ona na immunologicznej, długotrwałej reakcji odrzucania, z zarastaniem drobnych naczyń w kierunku większych pni, co w efekcie doprowadza do niewydolności przeszczepionego organu. Jak na razie nie potrafimy tego opanować, a jedynie możemy spowolnić narastający proces. Dlatego u osób ze schyłkową waskulopatią jedyną metodą leczenia jest ponowny przeszczep serca – tłumaczy prof. Przybyłowski.
Ekspert wyjaśnia również, że każdy pacjent po transplantacji serca przebywa pod stałą opieką specjalistów, a najtrudniejszym okresem dla chorego są pierwsze tygodnie, miesiące po transplantacji. – Do największej liczby odrzuceń dochodzi w pierwszym roku po przeszczepie. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych – gdzie pacjenci po transplantacji są przejmowani przez specjalistów z podspecjalizacją z zakresu transplantologii niewydolności serca – w Polsce chorzy pozostają całe swoje życie pod opieką ośrodków, które ich przeszczepiały. Moim zdaniem to dobry system, ponieważ lekarze transplantolodzy mają niewspółmiernie lepszą kontrolę nad tymi pacjentami w porównaniu z lekarzami z ośrodków, w których pacjenci byli kwalifikowani do przeszczepów.
Serce dziecka
Prof. Przybyłowski wskazuje także, że chociaż szpital, który reprezentuje, wykonuje zarówno transplantacje serca u dorosłych, jak i u dzieci, to jednak przeszczepy serca u dzieci stanowią ogromną mniejszość zabiegów przeszczepowych. – Jest to zaledwie kilka–kilkanaście przeszczepów rocznie. Procentowo nigdy nie przekroczyliśmy 15 proc. wszystkich przeszczepień w Śląskim Centrum Chorób Serca. Trzeba jednak pamiętać, że jest to daleko niewystarczające – zauważa.
Jako powód wskazuje m.in. możliwość pobrania serca do przeszczepu od dziecka. – To szczególnie ciężki temat. Śmierć jest zawsze tragedią, natomiast śmierć dziecka, która ma miejsce najczęściej w nagłych okolicznościach, jest szczególnie traumatyczna. Jest to ogromnie trudne dla osób, które muszą taką informację przekazać rodzinie. Mam tu na myśli lekarzy, którzy prowadzą intensywną terapię – wyjaśnia.
– Na szczęście organizowane są specjalne szkolenia, jak rozmawiać z rodzicami w takiej sytuacji. Nie podlega bowiem dyskusji, że w takim wypadku zgoda rodziców jest absolutnie konieczna. Taki proces należy rozłożyć w czasie, korzystając przy tym ze wsparcia chociażby psychologa klinicznego. Bardzo często pomocny bywa kapelan szpitalny. Cały nacisk kładziony jest na to, żeby uzmysłowić rodzicom, że doszliśmy do momentu, kiedy to małe dziecko odchodzi, i właściwie nie możemy nic innego zrobić, jak poprosić o dar życia dla innego oczekującego na narządy dziecka – zaznacza.
Dar życia
Ekspert podkreśla również, że należy pamiętać, iż po drugiej stronie znajduje się rodzina dziecka oczekującego na narząd. Jak wyjaśnia profesor, rozmowa z rodziną biorcy jest niewspółmiernie łatwiejsza – prowadzi ją zespół, który będzie przeszczepiał serce.
– Zawsze uprzedzamy, że wszystko może się zdarzyć, może być jakieś biologiczne niedopasowanie czy np. odkryta wada przeszczepianego organu. Dlatego zawsze podkreślamy, że do momentu, kiedy ten narząd nie przybędzie na salę operacyjną, zawsze trzeba wziąć pod uwagę – i to jest bardzo trudny moment – że zgłaszamy jedynie potencjalną możliwość przeszczepu serca. Niestety bywa i tak, że taką akcję trzeba odwołać, najczęściej z powodów czysto medycznych – zaznacza.
Współpraca transgraniczna
Dyrektor śląskiego centrum wskazuje również na możliwość wymiany organów pomiędzy współpracującymi ze sobą krajami. – Zacieśniliśmy taką współpracę z zakresu dawstwa organów z Czechami. To jest pewna ekonomizacja i usprawnienie procesu transplantacji. Taką wymianę zapoczątkował swego czasu Poltransplant. To nie jest kwestia tylko Czech, ale całej wymiany transgranicznej. Dla nas ten kraj jest po prostu bliski geograficznie – mówi.
Prof. Przybyłowski wskazuje również, że na tym opiera się współpraca wszystkich organizacji międzynarodowych, jak chociażby Eurotransplantu, którego Polska niestety nie jest członkiem. – Chodzi o to, żeby maksymalnie zapewnić możliwość przeszczepienia organu w każdej sytuacji, kiedy do takiego pobrania dochodzi. Niestety, jedno serce nie pasuje do wszystkich biorców. I nie chodzi tylko o zgodność tkankową, ale to jest też kwestia anatomiczna, kwestia określonej zgodności w rzadkich przypadkach chorych uczulonych, o których wiemy, że mają duże ryzyko wczesnego odrzucania. I zdarza się, że przy pobraniu serca nie mamy odpowiedniego biorcy w kraju, np. z powodu małych rozmiarów tego serca. W związku z tym, jeśli nie ma biorcy na krajowej liście, wówczas szukamy takiej możliwości w pobliżu, w innym kraju – po to, żeby to serce mogło być wykorzystane. Tak samo dzieje się w Czechach, Niemczech i w jakimkolwiek innym kraju, z którym współpracujemy – wyjaśnia.
Rozmowa z ekspertem do obejrzenia poniżej.
Długie życie po przeszczepie
Kardiochirurg podkreśla, że z przeszczepionym sercem można żyć już nawet dwadzieścia lat. Co więcej, długość życia po transplantacji stale się zwiększa.
– W skrajnych przypadkach możliwe jest wykonywanie retransplantacji serca. Główny powód ponownej transplantacji to waskulopatia przeszczepionego serca. Jest to choroba przypominająca w swoim obrazie miażdżycę, chociaż nią nie jest. Polega ona na immunologicznej, długotrwałej reakcji odrzucania, z zarastaniem drobnych naczyń w kierunku większych pni, co w efekcie doprowadza do niewydolności przeszczepionego organu. Jak na razie nie potrafimy tego opanować, a jedynie możemy spowolnić narastający proces. Dlatego u osób ze schyłkową waskulopatią jedyną metodą leczenia jest ponowny przeszczep serca – tłumaczy prof. Przybyłowski.
Ekspert wyjaśnia również, że każdy pacjent po transplantacji serca przebywa pod stałą opieką specjalistów, a najtrudniejszym okresem dla chorego są pierwsze tygodnie, miesiące po transplantacji. – Do największej liczby odrzuceń dochodzi w pierwszym roku po przeszczepie. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych – gdzie pacjenci po transplantacji są przejmowani przez specjalistów z podspecjalizacją z zakresu transplantologii niewydolności serca – w Polsce chorzy pozostają całe swoje życie pod opieką ośrodków, które ich przeszczepiały. Moim zdaniem to dobry system, ponieważ lekarze transplantolodzy mają niewspółmiernie lepszą kontrolę nad tymi pacjentami w porównaniu z lekarzami z ośrodków, w których pacjenci byli kwalifikowani do przeszczepów.
Serce dziecka
Prof. Przybyłowski wskazuje także, że chociaż szpital, który reprezentuje, wykonuje zarówno transplantacje serca u dorosłych, jak i u dzieci, to jednak przeszczepy serca u dzieci stanowią ogromną mniejszość zabiegów przeszczepowych. – Jest to zaledwie kilka–kilkanaście przeszczepów rocznie. Procentowo nigdy nie przekroczyliśmy 15 proc. wszystkich przeszczepień w Śląskim Centrum Chorób Serca. Trzeba jednak pamiętać, że jest to daleko niewystarczające – zauważa.
Jako powód wskazuje m.in. możliwość pobrania serca do przeszczepu od dziecka. – To szczególnie ciężki temat. Śmierć jest zawsze tragedią, natomiast śmierć dziecka, która ma miejsce najczęściej w nagłych okolicznościach, jest szczególnie traumatyczna. Jest to ogromnie trudne dla osób, które muszą taką informację przekazać rodzinie. Mam tu na myśli lekarzy, którzy prowadzą intensywną terapię – wyjaśnia.
– Na szczęście organizowane są specjalne szkolenia, jak rozmawiać z rodzicami w takiej sytuacji. Nie podlega bowiem dyskusji, że w takim wypadku zgoda rodziców jest absolutnie konieczna. Taki proces należy rozłożyć w czasie, korzystając przy tym ze wsparcia chociażby psychologa klinicznego. Bardzo często pomocny bywa kapelan szpitalny. Cały nacisk kładziony jest na to, żeby uzmysłowić rodzicom, że doszliśmy do momentu, kiedy to małe dziecko odchodzi, i właściwie nie możemy nic innego zrobić, jak poprosić o dar życia dla innego oczekującego na narządy dziecka – zaznacza.
Dar życia
Ekspert podkreśla również, że należy pamiętać, iż po drugiej stronie znajduje się rodzina dziecka oczekującego na narząd. Jak wyjaśnia profesor, rozmowa z rodziną biorcy jest niewspółmiernie łatwiejsza – prowadzi ją zespół, który będzie przeszczepiał serce.
– Zawsze uprzedzamy, że wszystko może się zdarzyć, może być jakieś biologiczne niedopasowanie czy np. odkryta wada przeszczepianego organu. Dlatego zawsze podkreślamy, że do momentu, kiedy ten narząd nie przybędzie na salę operacyjną, zawsze trzeba wziąć pod uwagę – i to jest bardzo trudny moment – że zgłaszamy jedynie potencjalną możliwość przeszczepu serca. Niestety bywa i tak, że taką akcję trzeba odwołać, najczęściej z powodów czysto medycznych – zaznacza.
Współpraca transgraniczna
Dyrektor śląskiego centrum wskazuje również na możliwość wymiany organów pomiędzy współpracującymi ze sobą krajami. – Zacieśniliśmy taką współpracę z zakresu dawstwa organów z Czechami. To jest pewna ekonomizacja i usprawnienie procesu transplantacji. Taką wymianę zapoczątkował swego czasu Poltransplant. To nie jest kwestia tylko Czech, ale całej wymiany transgranicznej. Dla nas ten kraj jest po prostu bliski geograficznie – mówi.
Prof. Przybyłowski wskazuje również, że na tym opiera się współpraca wszystkich organizacji międzynarodowych, jak chociażby Eurotransplantu, którego Polska niestety nie jest członkiem. – Chodzi o to, żeby maksymalnie zapewnić możliwość przeszczepienia organu w każdej sytuacji, kiedy do takiego pobrania dochodzi. Niestety, jedno serce nie pasuje do wszystkich biorców. I nie chodzi tylko o zgodność tkankową, ale to jest też kwestia anatomiczna, kwestia określonej zgodności w rzadkich przypadkach chorych uczulonych, o których wiemy, że mają duże ryzyko wczesnego odrzucania. I zdarza się, że przy pobraniu serca nie mamy odpowiedniego biorcy w kraju, np. z powodu małych rozmiarów tego serca. W związku z tym, jeśli nie ma biorcy na krajowej liście, wówczas szukamy takiej możliwości w pobliżu, w innym kraju – po to, żeby to serce mogło być wykorzystane. Tak samo dzieje się w Czechach, Niemczech i w jakimkolwiek innym kraju, z którym współpracujemy – wyjaśnia.
Rozmowa z ekspertem do obejrzenia poniżej.