USK we Wrocławiu powinien przyjąć rannego chłopca

Udostępnij:
Są wyniki kontroli resortu zdrowia dotyczące śmierci rannego w wypadku chłopca z Oleśnicy, którego po transporcie LPR nie przyjął Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. Chłopiec powinien był zostać przetransportowany do innej placówki z oddziałem chirurgii dziecięcej, ale skoro trafił do USK powinien być tam przyjęty.
"Ministerialna komisja przez kilka miesięcy analizowała dokumentację medyczną, rozmawiała z lekarzami którzy tego dnia mieli dyżur, odsłuchała także nagrania rozmów prowadzonych przez załogę śmigłowca z koordynatorem. Wniosków jest kilka. Konsultant krajowy w dziedzinie medycyny ratunkowej Robert Ładny pisze w swoim raporcie, że leczenie chirurgiczne dzieci powinno odbywać się wyłącznie w oddziałach chirurgii dziecięcej i dyspozytor słusznie sugerował, że dziecko powinno być transportowane do szpitala imienia Marciniaka, ale tak się nie stało. Jeśli jednak - pisze ekspert - śmigłowiec już wylądował przy Borowskiej, mały pacjent powinien być tam bezwzględnie przyjęty, tym bardziej że szpital ma oddział intensywnej terapii dziecięcej. SOR i Centrum Urazowe nie ma prawa odmówić przyjęcia pacjenta w stanie zagrożenia życia - tym samym złamana została ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Ministerstwo Zdrowia wysłało do szpitala zalecenia pokontrolne, teraz dyrekcja ma 30 dni na odpowiedź. Na razie nie wiadomo, czy za zakończoną kontrola pójdą jakieś decyzje personalne czy konsekwencje finansowe.", podaje Radio Wrocław.

W poniedziałek 22 września 2014 roku Lotnicze Pogotowie Ratunkowe przetransportowało rannego chłopca do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Tam odmówiono mu pomocy i skierowano do placówki wojskowej. Awantura między lekarzami LPR a USK trwała kilkanaście minut. W szpitalu wojskowym podjęto walkę o życie dziecka, ale chłopiec mimo to zmarł.

Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu twierdzi jednak, że nie odmówił pomocy dziecku w stanie ciężkim, a jedynie kierował pacjenta do placówki, w której może być przeprowadzony zabieg neurochirurgiczny ratowania życia, ponieważ sam nie miał takiej możliwości. Zdaniem NFZ jednak to właśnie USK było najbardziej odpowiednim miejscem dla ratowania życia chłopca. Dla Funduszu tłumaczenia placówki były zbyt zagmatwane i NFZ nałożył na szpital 65 tys. zł kary.

Cały czas trwa prokuratorskie śledztwo ws śmierci dziecka, dwaj lekarze, którzy 22 września 2014 roku pełnili dyżur zostali już oskarżeni o narażenie dziecka na utratę życia. Obaj już nie pracują przy Borowskiej.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.