Sejm

Uczelnie w Tarnowie i Bydgoszczy będą rekrutować ►

Udostępnij:

Na wspólnym posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Zdrowia przedstawiono informację dotycząca limitów przyjęć na kierunki lekarskie. Jak poinformowała wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Maria Mrówczyńska, 10 lipca minister zdrowia Izabela Leszczyna podpisała rozporządzenie dotyczące limitów na uczelniach w Bydgoszczy i Tarnowie.

  • Opozycja oskarża rządzących i Porozumienie Rezydentów OZZL o blokowanie nowych kierunków lekarskich i problemy z niedoborem lekarzy w Polsce
  • Wiceminister Uruszla Demkow przekazała, że w Polsce mamy już 4,2 lekarza na tysiąc mieszkańców
  • W 2010 r. było w Polsce dziewięć uczelni medycznych, dzisiaj aż 36 wyższych szkół kształci kadry medyczne
  • Prof. Marcin Pałys stwierdził, że ani mało lekarzy, bardzo dobrze wykształconych, ani bardzo wielu lekarzy, słabo wykształconych, nie rozwiąże problemów, przed którymi stoi system ochrony zdrowia
  • Dzisiejszy problem z nowymi kierunkami lekarskimi jest efektem zmian przepisów, umożliwiających, przy negatywnej opinii PKA, ich uruchamianie

Zestaw pytań wykraczający poza temat posiedzenia komisji
Wspólne posiedzenie sejmowych komisji zostało zwołane na wniosek grupy posłów, w których imieniu poseł Łukasz Schreiber przedstawił argumenty, jakie stały za zwołaniem posiedzenia komisji i zadał wiele pytań pod adresem Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Państwowej Komisji Akredytacyjnej.

– Pierwsza konkluzja – która pewnie może, zwłaszcza na papierze, cieszyć – pokazuje że osiągnęliśmy przyzwoity wskaźnik praktykujących lekarzy 3,4 na tysiąc mieszkańców. Biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka lat temu to było 2,4 przy średnim wskaźniku krajów OECD – 3,7,  wygląda to już nie najgorzej, ale ciągle to dużo mniej lekarzy, niż mają nasi sąsiedzi – mówił 10 lipca, podkreślając, że utworzenie nowych kierunków lekarskich i działania poprzedniego rządu w tej sprawie to likwidacja „wąskiego gardła” w kształceniu lekarzy.

– Mamy wrażenie, że potężne lobby usiłuje storpedować te wysiłki, wykorzystując zmianę władzy i krótkowzroczność ministerstwa, a wszystko to jest opakowane w fałszywą troskę o dobro pacjenta. Najgłośniej padają zarzuty ze strony rezydentów, ale wypowiedzi ministra zdrowia o neouczelniach, neolekarzach szkodzą podmiotom, za które odpowiedzialny jest pan minister. Właśnie ta retoryka, brak alternatywnego planu, przeciągające się decyzje i zerowe limity dla uczelni, które miały rozpocząć kształcenie, były powodem naszego wniosku o zwołanie komisji – mówił przedstawiciel wnioskodawców.

Poseł Schreiber zadał też kilkanaście pytań, na których odpowiedź oczekiwał ze strony Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Państwowej Komisji Akredytacyjnej.

Jest decyzja w sprawie uczelni w Tarnowie i Bydgoszczy
Wiceminister Maria Mrówczyńska, przedstawiając informację dotyczącą limitów przyjęć na kierunki lekarskie oraz sytuacje uczelni, które prowadziły kształcenie w roku akademickim 2023/2024, a które jeszcze nie uzyskały zgody na kształcenie w roku 2024/2025 i podlegają ocenie Polskiej Komisji Akredytacyjnej, przekazała: – Na prośbę ministra, na uczelniach, na kierunkach lekarskich, które wcześniej uzyskały negatywną ocenę Polskiej Komisji Akredytacyjnej, i pomimo tego uruchomiły kształcenie, ponownie została przeprowadzona ewaluacja. Obecnie PKA jest w trakcie weryfikacji tych ocen i oczywiście odpowiednie decyzje po podjęciu przez prezydium PKA zostaną przekazane ministrowi.

– W odniesieniu do dwóch uczelni – w Bydgoszczy i w Tarnowie – dzisiaj minister zdrowia Izabela Leszczyna podpisała stosowne rozporządzenie w sprawie limitów przyjęć. Trafiło ono do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i niezwłocznie po przeanalizowaniu przez Departament Nauki zostanie podpisane przez ministra – dodała wiceminister Mrówczyńska.

Odpowiadając na pytanie dotyczące terminu przeprowadzenia przez PKA oceny programowej na kierunkach, na których już zostało uruchomione kształcenie, wiceminister przekazała, że zlecenie takiej oceny wydano w lutym bieżącego roku, a jej wyniki będą znane pod koniec sierpnia, tak aby można było podjąć rekrutację studentów na tych kierunkach.

Prostowanie faktów
Zabierając głos i odpowiadając na pytania posła Schreibera, wiceminister zdrowia Urszula Demkow, zaznaczyła, że na początek chciałaby sprostować kilka faktów, którymi posługiwał się w swojej argumentacji i pytaniach.

– Aby dobrze odnieść się do limitów przyjęć na studia lekarskie i całej ścieżki kształcenia, powinniśmy mieć dużo głębszą wiedzę niż tylko bardzo powierzchowne opinie, niepoparte dokładnymi analizami. Dla nas, w Ministerstwie Zdrowia, jest to jeden z ważniejszych tematów – liczba i wykształcenie kadr medycznych. Dział analiz i strategii stworzył model podażowo-popytowy, który szacuje zapotrzebowanie na kadry z podziałem na specjalizacje i regiony kraju. Jutro, na zaproszenie poseł Szczurek-Żelazko, tę analizę państwu zaprezentuję – powiedziała wiceminister Demkow.

– Warto, żebyśmy dyskutując, znali fakty, a nie opierali się na pojedynczych wyrwanych z kontekstu informacjach. Przede wszystkim nieprawdziwy jest przekaz, że mamy 3,6 lekarza na tysiąc mieszkańców. To są dane z 2022 roku. Z danych z czerwca 2024 roku wynika, że mamy 4,2 lekarza na tysiąc mieszkańców. Jesteśmy więc już powyżej średniej europejskiej. Powyżej takich krajów, jak np. Francja, gdzie system ochrony zdrowia jest jednym z najlepszych w Europie – stwierdziła.

Przekazała także, że zdecydowanie zwiększyła się liczba kształconych studentów medycyny. Ten limit, który jeszcze kilka lat temu wynosił ok. 2 tys. nowych studentów, obecnie zwiększył się pięciokrotnie i wynosi 11 244.

– Oczywiście musimy poczekać, zanim kształcący się studenci na kierunkach lekarskich znajdą się w systemie ochrony zdrowia. Dla nas jednak ważniejsze są trendy, przewidywania i to, jak system ochrony zdrowia, mówiąc kolokwialnie, zostanie wyposażony w przyszłości w kadry – dodała wiceminister.

Przekazała, że od 2010 roku, kiedy w Polsce było dziewięć uczelni medycznych, ich liczba wzrosła obecnie do 36.

– Odnosząc się do rezydentów, bardzo jest ważne dla nas nie tyle to, żeby lekarzy było więcej, ale żeby było ich więcej w konkretnych specjalnościach, w których indentyfikujemy braki. Są takie specjalizacje, w których lekarzy mamy nadmiar. Konkretne dane przekażę na czwartkowym spotkaniu (11 lipca – przyp. red.) – mówiła Urszula Demkow.

Polityczna awantura o to, kto jest winien, że nie ma lekarzy
Dyskusja posłów, po wystąpieniach przedstawicielek obu ministerstw, sprowadziła się do atakowania posłów byłego rządu i rzucania oskarżeń pod adresem obecnego o to, że dzisiaj sprawujący władzę są winni brakom lekarzy, ponieważ torpedują otwieranie nowych kierunków i uczelni medycznych.

Zbigniew Dolata (poseł PiS) wystąpił z wnioskiem formalnym, aby przerwać obrady komisji i przełożyć je na dzień następny, zarzucając wiceminister Demkow nieprzygotowanie i brak możliwości odpowiedzi na szczegółowe pytania posła Schreibera. Z kolei wniosek przeciwny złożył poseł Grzegorz Napieralski.

W odpowiedzi na wnioski formalne, prowadząca posiedzenie komisji posłanka Krystyna Szumilas przypomniała, że tematem posiedzenia komisji jest informacja w sprawie limitów przyjęć na studia lekarskie oraz sytuacji uczelni, które prowadziły kształcenie w roku akademickim 2023/2024, a które jeszcze nie uzyskały zgody na kształcenie w roku 2024.2025 i podlegają ocenie PKA.

– Taki temat komisji państwo zgłosili. I skupmy się na nim – mówiła przewodnicząca.

W wyniku głosowania obrady posiedzenia zostały kontynuowane. Za jej prowadzeniem dalej opowiedziało się 29 posłów, za przełożeniem posiedzenia – 18.

Obrzucanie się inwektywami, oskarżeniami pod adresem rezydentów, rządzących czy radami – „pan weźmie jakieś leki, bo pan nie potrafi wytrzymać ciśnienia” (pod adresem posła Napieralskiego – przyp. red) – w pełni oddaje temperaturę i poziom dyskusji.

PKA nie jest bezludną wyspą
W swojej wypowiedzi przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej dr Janusz Uriasz podkreślał, że jakość kosztuje.

– PKA nie jest bezludną wyspą, która realizuje swoje zadania od tak po prostu. Jesteśmy członkiem europejskiego obszaru kształcenia. Mamy uznanie Amerykańskiej Komisji ds. Kierunków Lekarskich. Nie możemy zmienić, ot tak, procedur swoich ocen. Padło pytanie, czy tak długo to musi trwać? Tak, musi. Proszę nie oczekiwać, że dzisiaj przedstawimy państwu informacje na przykład na temat decyzji w sprawie Politechniki Wrocławskiej. Zapewniam, że będzie ona pierwszą jednostką, która takie wyniki uzyska i będzie musiała się do nich ustosunkować. Dopiero później minister i społeczeństwo uzyskają informację na temat podjętej decyzji – stwierdził dr Uriasz.

– W Polsce jest 350 uczelni. Każda z nich jest świetną jednostką, ale to nie znaczy, że każda z nich może prowadzić dowolny kierunek kształcenia. Dlatego każdy z wniosków traktujemy indywidualnie. Bez jakiegokolwiek kontekstu stwierdzamy, czy środki techniczne są odpowiednie, czy są odpowiednie zasoby kadrowe. Także czy jest realizowana misja i strategia uczelni. Wszystko bierzemy pod uwagę. W niektórych przypadkach rzeczywiście może być sytuacja taka, że to jest ocena satysfakcjonująca, a w innych nie – dodał.

NIL nie ma nic przeciwko uczelniom technicznym
Jak przekonywał w czasie dyskusji Filip Pawliczak, wiceprzewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego Naczelnej Rady Lekarskiej, samorząd lekarski nie ma nic przeciwko temu, aby kierunki lekarskie były na przykład na politechnikach.

– Byłem trzykrotnie operowany przez osobę, która jest absolwentem i doktorem honoris causa Politechniki Łódzkiej, ale też jest absolwentem Akademii Medycznej w Łodzi – przez pana profesora Jacka Mola. Dzięki niemu żyję. Jest to osoba o świetnym przygotowaniu medycznym, ale też politechnicznym, inżynieryjnym – zaznaczył.

– Nie będzie złym lekarzem ten kształcący się na uczelni, która zapewni odpowiedni poziom. Cały ambaras, cała dyskusja, o kierunkach lekarskich, zaczęła się od tego, że poprzedni minister nauki i szkolnictwa zezwalał na otwieranie kierunków lekarskich pomimo negatywnej opinii PKA. Na uczelniach, które nie były do tego przygotowane, a dostawały możliwość rekrutacji – dodał.

– Jako Naczelna Rada Lekarska podkreślamy, że jakość kształcenia ma ogromne znaczenie dla polskich pacjentów. Jestem w trakcie specjalizacji z kardiologii i nie wyobrażam sobie, żeby podczas studiów medycznych nie dotknąć ludzkiego serca. Jeżeli na pewnych kierunkach było budowane prosektorium, to jeszcze nie oznacza, że w tym prosektorium będą preparaty. Nie oznacza również, że jest odpowiednia kadra do tego, żeby uczyć anatomii, a bez możliwości dotknięcia serca nie ma możliwości przeprowadzania zabiegów na tym organie. I o tej jakości mówimy wielokrotnie – podkreślił Pawliczak.

Winni cykliści, rządzący i rezydenci
Jak przedstawił się z ironią, odnosząc się do słów jednego z posłów Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, jest przedstawicielem tych strasznych ludzi, którzy rządzą krajem i starają się nie dopuścić innych do zawodu lekarza.

– Mówiąc jednak konkretnie, nasze zarzuty wobec otwieranych kierunków dotyczą przede wszystkim jakości kształcenia. Nikt z nas nie ma żadnego zarzutu do uczelni, która jest w stanie się przed tymi zarzutami obronić. Zadaliśmy, w trybie informacji publicznej, tym uczelniom cztery pytania – dotyczące prosektorium, posiadanej kadry, progu minimalnego z matury do przyjęcia na uczelnię i odległości do niektórych placówek – wskazał.

Przekazał, że w przypadku Politechniki Bydgoskiej, którą broniło wielu posłów, na 25 osób kadry zadeklarowanej przez uczelnię 5 osób nie wiedziało, że ma tam pracować, a jedna osoba nie żyła.

– To oznacza, że jest problem kadrowy i problem z jakością kształcenia na takiej uczelni. Idąc dalej, jest problem dotyczący anatomii. Na przykład uczelnia w Tarnowie, która, o czym dowiedzieliśmy się dzisiaj, otrzymała limity – 60 z 135 godzin zajęć z anatomii praktycznej prowadzi w warunkach symulowanych, na atlasach, modelach plastikowych, wirtualnych. Z wykorzystaniem nowej technologii. Nie zapominajmy, że taka technologia też musi być sprawdzona, bo to, że coś jest nowe, nie znaczy, że jest lepsze. W Stanach Zjednoczonych wykazano, że osoby, które były kształcone na stołach wirtualnych osiągają niższe wyniki na egzaminach z anatomii od tych studentów, którzy mieli zajęcia praktyczne na zwłokach pochodzących z donacji. Później takie osoby miały też niższe wyniki w zajęciach klinicznych, a w konsekwencji, w praktyce popełniają więcej błędów, szczególnie w specjalizacjach zabiegowych – mówił Goncerz.

– Dlatego podjęliśmy stanowisko wspólnie z ekspertami z Polskiego Towarzystwa Anatomicznego, które jasno stwierdza, że nauka anatomii w sposób inny niż na zwłokach pochodzących z donacji nie pozwala spełnić efektów uczenia się. Zwracam się do ministerstwa o to, żeby zweryfikować to w uczelniach, w jaki sposób jest prowadzona anatomia, żeby to nauczanie przynosiło efekty i było wysokiej jakości – dodał.

Więcej lekarzy
Jak mówił prof. Marcin Pałys, przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, nie ulega wątpliwości, że istnieje w Polsce potrzeba większej liczby lekarzy i przedstawicieli innych zawodów medycznych, ale przy zachowaniu wysokiej jakości kształcenia.

– Te dwie rzeczy muszą iść w parze. Ani mało lekarzy, bardzo dobrze wykształconych, ani bardzo wielu lekarzy, słabo wykształconych nie rozwiąże problemów, przed którymi stoi system ochrony zdrowia i – generalnie rzecz biorąc – lecznictwo w naszym kraju – mówił profesor Pałys.

Podkreślał, że problem, wokół którego toczyła się dyskusja w czasie posiedzenia komisji, wziął się z tego, że zmieniano przepis, tak aby umożliwić otwieranie kierunków studiów lekarskich przy negatywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

– Jestem zaskoczony, że mając negatywną opinię, która wskazuje konkrety do poprawy można wydawać zgodę na otwarcie takich kierunków studiów. W związku z tym jedna z propozycji Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest taka, aby powrócić do rozwiązania, w którym najpierw otrzymuje się opinię PKA, a dopiero później wydaje zezwolenie na prowadzenie kierunku lekarskiego. Mam nadzieję, że taka zmiana znajdzie u państwa poparcie, jeżeli trafi do parlamentu, bo ona wyeliminowałaby prawdopodobnie zdecydowaną większość problemów, które tutaj były poruszane, dla których nie ma dobrego rozwiązania w obecnej sytuacji – podsumował profesor Pałys.

Nagranize z posiedzenia do obejrzenia poniżej.


Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/0488519.

Menedzer Zdrowia facebook
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.