Ukrainki uzupełnią braki w szpitalach?
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 15.02.2018
Źródło: KL, Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, Dziennik Gazeta Prawna
Eksperci, szefowie placówek i samorządowcy nie mają wątpliwości. Są zgodni. Twierdzą, że braki w szpitalach mógłby uzupełnić personel medyczny zza wschodniej granicy. A minister zdrowia nie wyklucza, że jego resort zaproponuje im rozwiązania ułatwiające podejmowanie pracy.
- Zmiany w przepisach na pewno są potrzebne, bo choć ukraińskich pracowników jest w Polsce coraz więcej, to w zawodach medycznych raczej ich nie przybywa - informuje "Dziennik Gazeta Prawna", a Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych wyjaśnia, że w Polsce zarejestrowane są zaledwie 174 pielęgniarki i położne spoza kraju, to jest 50 z Unii Europejskiej oraz 124 z innych państw, najwięcej z Ukrainy (90).
- Niewielka liczba dziwi szczególnie w przypadku pielęgniarek. Szukając osoby do opieki nad starszą lub chorą osobą, najłatwiej trafić właśnie na ukraińską pielęgniarkę. Dlaczego nie pracują one w polskich szpitalach, tylko decydują się na zajęcie, które jest poniżej ich umiejętności? Podstawowy problem to uznawanie kwalifikacji, co często jest barierą nie do przejścia - donosi "Dziennika Gazeta Prawna" i cytuje Zofię Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych: - Praca w zawodzie pielęgniarki jest możliwa dopiero po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu, co w przypadku osób pochodzących z Ukrainy wymaga przede wszystkim nostryfikacji dyplomu ukończenia studiów wyższych (pierwszego stopnia). Jest to procedura dość skomplikowana.
- A wiele Ukrainek nie ma ukończonych studiów, ponieważ tam pielęgniarki kształcą się w szkołach średnich – zwraca uwagę Justyna Segeš Frelak, współautorka raportu „Medycyna bez granic” w rozmowie z "DGP".
Z problemu zdaje sobie sprawę nowy minister zdrowia Łukasz Szumowski. Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia nie wykluczył, że jego resort poszuka rozwiązań prawnych, które ułatwią podejmowanie pracy pracownikom medycznym ze Wschodu.
Przeczytaj także: "Małas: Minister wie, że pielęgniarki często wykonują zadania należące do innych grup zawodowych".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- Niewielka liczba dziwi szczególnie w przypadku pielęgniarek. Szukając osoby do opieki nad starszą lub chorą osobą, najłatwiej trafić właśnie na ukraińską pielęgniarkę. Dlaczego nie pracują one w polskich szpitalach, tylko decydują się na zajęcie, które jest poniżej ich umiejętności? Podstawowy problem to uznawanie kwalifikacji, co często jest barierą nie do przejścia - donosi "Dziennika Gazeta Prawna" i cytuje Zofię Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych: - Praca w zawodzie pielęgniarki jest możliwa dopiero po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu, co w przypadku osób pochodzących z Ukrainy wymaga przede wszystkim nostryfikacji dyplomu ukończenia studiów wyższych (pierwszego stopnia). Jest to procedura dość skomplikowana.
- A wiele Ukrainek nie ma ukończonych studiów, ponieważ tam pielęgniarki kształcą się w szkołach średnich – zwraca uwagę Justyna Segeš Frelak, współautorka raportu „Medycyna bez granic” w rozmowie z "DGP".
Z problemu zdaje sobie sprawę nowy minister zdrowia Łukasz Szumowski. Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia nie wykluczył, że jego resort poszuka rozwiązań prawnych, które ułatwią podejmowanie pracy pracownikom medycznym ze Wschodu.
Przeczytaj także: "Małas: Minister wie, że pielęgniarki często wykonują zadania należące do innych grup zawodowych".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.