Uniwersytet to my
Czy początki rektorskiego urzędowania były zaskoczeniem, co ze statusem społecznym zawodu lekarskiego i jak dać odpór kontrowersyjnemu powoływaniu wydziałów lekarskich na uczelniach bez doświadczenia w kształceniu medyków? Między innymi na te pytania odpowiada prof. Zbigniew Krasiński, rektor Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Czy początki rektorskiego urzędowania są jakimś zaskoczeniem dla pana rektora?
Znam uczelnię od lat, więc trudno powiedzieć, że po przekroczeniu progu rektoratu coś wyjątkowo mnie zaskoczyło. Piastowałem zarówno funkcję dziekana, jak i prorektora, więc sprawy codzienne – administracyjne, jak i te strategiczne – są mi znane. Poczułem jednak olbrzymi ciężar odpowiedzialności – i to we wszystkich wymiarach, czyli dydaktycznym, naukowym, organizacyjnym i przede wszystkim klinicznym. Nasze szpitale kliniczne pełnią ważną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa zdrowotnego w regionie. Każda decyzja może rodzić konsekwencje we wszystkich wspomnianych powyżej obszarach.
Czy jest szansa, by przywracać – w świecie korporacyjnym – akademickość, czy też, szerzej określając, uniwersyteckość?
„Uniwersytet to MY” to moje hasło w kampanii wyborczej. Nie chcę go zapominać. Wierzę, że można zbudować sprawnie zarządzaną uczelnię, z komponentą przedsiębiorstwa, zachowując jej uniwersyteckość. Wolność myśli naukowej, partycypacja w podejmowaniu decyzji, współodpowiedzialność kadry kierowniczej są mi bliskie w postrzeganiu zarządzania. Widać to już w podjętych pierwszych decyzjach jak na przykład wdrożony regulamin organizacyjny dający wiele kompetencji szerszej grupie osób. Chcę słuchać społeczności akademickiej, wierząc w mądrość grupy. Bo razem możemy więcej.
Czy uda się obronić status społeczny zawodu lekarskiego? Jak to uczynić?
To trudne pytanie. Przed nami wiele zmian technologicznych, które będą rzutować także na zawód lekarza. Nie boję się, że zastąpi nas sztuczna inteligencja. Boję się, że nie będziemy współdecydowali, jak ją właściwie wykorzystać, by była nam pomocna w codziennej praktyce. Chyba czas rozpocząć dużą dyskusję w naszym środowisku, może nie jak obronić status społeczny zawodu, ale jak zwiększyć poziom zaufania społecznego do nas. Zdaję sobie sprawę, że jest on po części pochodną niedostatków w systemie ochrony zdrowia – choć proszę mi wierzyć, nie jest to na tle krajów europejskich, taki zły system. W badaniu IPSOS poziom zaufania do lekarzy w Polsce jest jednym z najniższych w badanych krajach – taką deklarację wobec zawodu wskazało 45 proc. respondentów. Dla przykładu: w Hiszpanii czy Holandii to 68 proc. Nasze środowisko musi lepiej komunikować się z pacjentami. Potrzebny jest także dialog z decydentami. Musimy aktywnie włączać się w konstruktywne dyskusje dotyczące wizji sektora ochrony zdrowia, nie unikając otwartości na zmiany, zwłaszcza te, które sprawdziły się na świecie.
Wykonywanie zawodu lekarskiego się nieustannie zmienia. Co w opinii pana rektora pozostaje niezmienne?
Niezmienna powinna pozostać prawdziwa relacja lekarza z pacjentem. Relacja, która powinna być wpisana nie tylko w etyczne uwarunkowania naszego zawodu. Także empatia, serdeczność i dobra komunikacja stanowią niezmienną podstawę. Jako uczelnia staramy się od lat także i te wartości oraz umiejętności przekazywać naszym studentom.
W jaki sposób uczelnia, z którą niemalże wszyscy lekarze wielkopolscy są związani, ma szanse dać odpór niezwykle kontrowersyjnym powoływaniom wydziałów lekarskich na uczelniach bez doświadczenia w kształceniu medyków?
Podstawowe zadania w tym przypadku ma Polska Komisja Akredytacyjna, która dokonała ponownych ocen nowo powołanych wydziałów lekarskich. Część z nich nie otrzymała zgody na uruchomienie kolejnego naboru. Nie chcę przesądzać o przyszłości nowych wydziałów. Na pewno muszą spełniać wszystkie standardy i nie powinno być żadnej taryfy ulgowej. Wiele mówiono o zbyt małej liczbie lekarzy w Polsce. Ale też można było podejść do rozwiązania problemu bardziej systemowo. Pamiętajmy, że uczelnie medyczne budowały swoje kompetencje przez dziesięciolecia. Uruchomienie kierunku lekarskiego to merytorycznie i organizacyjnie arcytrudne zadanie. Samo wykształcenie akademickie medyka nie czyni z niego lekarza. Pozostaje choćby problem specjalizacji. Zwiększenie limitów przyjęć z utworzeniem nowych ośrodków to zbyt mało, by mówić o strategii rozwoju kadr lekarskich. Brakuje choćby rozwinięcia zawodów pomocniczych jak asystent lekarza, odciążający go od funkcji administracyjnych. A może także prostych czynności medycznych, wzorem choćby USA? Zawód lekarza wymaga najwyższych kompetencji i umiejętności, a te można nabyć jedynie w toku adekwatnego kształcenia.
Nie zamierza pan rektor, pełniąc funkcję w dużej mierze administracyjną, pozostawić pacjentów, prawda?
Lekarz to mój zawód. Postrzegam go także w wymiarze powinności, misji. Pozostaję zatem czynnym chirurgiem – poza tym jest nas mało w tej specjalizacji, więc każde ręce są w szpitalu na wagę złota. Co oczywiste jednak, zmuszony byłem do pewnego ograniczenia aktywności klinicznej, jednak operuję codziennie, tylko zaczynam wcześniej. Ważne dla mnie jako szefa największej kliniki naczyniowej w Polsce, że udało mi się zbudować fantastyczny team naczyniowy. Z pełnym zaufaniem mogę powiedzieć, że dzięki znakomitemu zespołowi Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Wewnątrznaczyniowej, Angiologii i Flebologii mogę spokojnie kierować uczelnią, mając przekonanie, że w klinice wszystko jest dobrze prowadzone. Piastowanie funkcji rektora to naprawdę bardzo absorbujące czasowo zadanie.
A szpitale kliniczne, które są na pewno ważnym „narzędziem” Uniwersytetu Medycznego, mają szansę sprostać bardzo wymagającym wyzwaniom współczesnej medycyny?
To muszą być flagowe jednostki nie tylko na tle Polski, ale w moich planach Europy. Dlatego też model zarządzania nimi uwzględniał wymiar opieki zdrowotnej, jak i akademickości. Nie wyobrażam sobie, że szpital nie będzie dbał o koszty i wynik finansowy. Jednak podkreślam: wynik finansowy nie jest celem samym w sobie. My nie jesteśmy powołani do tego, by zarabiać pieniądze. To błędne myślenie. Wypracowane środki finansowe muszą służyć celom rozwojowym, rozumianym jako infrastruktura i nowoczesny sprzęt, jak również kapitał ludzki. Nie zbudujemy nowoczesnego szpitala klinicznego bez ludzi – muszą czuć się współgospodarzami oraz mieć możliwość najlepszego rozwoju zawodowego.
Jak podsumować zamiary pana rektora związane z rozpoczynającą się kadencją?
Moje zamierzenia zawarłem syntetycznie w dziesięciu punktach:
- „Uniwersytet to MY” – tradycja i nowoczesność.
- Studenci to przyszłość – bądźmy najlepszym miejscem do studiowania.
- Pewne i stałe zatrudnienie, przewidywalna ścieżka rozwoju zawodowego w każdej jednostce uniwersyteckiej.
- Wybór najlepszej ścieżki kariery zawodowej.
- Wsparcie badań naukowych.
- Centrum wsparcia dydaktyki.
- Sprawna i zadowolona administracja gwarantem dobrostanu uczelni.
- Strategia UMP – wspólnie osiągniemy sukces.
- Kampus miejscem przyjaznym do życia, odpoczynku i nauki.
- Inwestycje.
Za tymi hasłami stoją konkretne plany i zamiary. Ale naprawdę chce je realizować w pełnej współpracy ze środowiskiem akademickim. Ponieważ wierzę w to, że uniwersytet to my!
Wywiad opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 11/2024.