W Łodzi z publicznych pieniędzy wybudowano szpital wart miliard zł. Tylko po to, by go zamknąć na klucz

Udostępnij:
Uniwersytet Medyczny w Łodzi po 38 latach skończył budować szpital. Ale go nie otworzy, aparaty za miliony postoją nieużywane.
W zakładzie diagnostyki obrazowej można już włączać nowoczesny sprzęt: rezonans magnetyczny, tomograf komputerowy, cyfrowy rentgen. W gabinetach radiologów na biurkach stoją komputery. Na siódmym piętrze jest gotowa stacja dializ z kilkudziesięcioma sztucznymi nerkami, a trzy piętra niżej angiograf do badania naczyń - pisze "Gazeta Wyborcza".

– Ale nie będzie żadnego otwarcia – mówi prof. Paweł Górski, rektor Uniwersytetu Medycznego. – Kończymy inwestycję, wartą miliard złotych: i budynek zamykamy na klucz. A co z nowiutkim sprzętem?

– Będzie musiał poczekać na lepsze czasy – odpowiada rektor. I tłumaczy, że uczelni nie stać na otwarcie szpitala. – Choć budynek jest gotowy, zabrakło nam około 50 mln na jego wyposażenie. Dlatego w niektórych salach operacyjnych nie ma stołów i lamp. Szpitalna apteka i laboratorium to puste pomieszczenia. Brakuje też sprzętu na intensywnej terapii.

-W uczelni mówi się o klątwie Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. Bo budowę prześladuje pech. Rozpoczęła się w 1975 r. z typowym dla gierkowskich czasów rozmachem - zauważa dziennik. Po licznych perypetiach budową zakończono dopiero teraz. Tyle, że zupełnie nie wiadomo dlaczego upierano się przy dokończeniu inwestycji, skoro okazuje się niepotrzebna.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.