W tym roku do komercjalizacji szykują się bogaci. Tonący chwytają się brzytwy

Udostępnij:
Komercjalizacja miała być ratunkiem dla szpitali małych i zadłużonych. W takim razie została kompletnie nietrafiona. Znane są pierwsze wyniki ankiet szpitali, które przygotowują się do komercjalizacji. Wśród nich dominują podmioty duże i silne, które ratunku nie potrzebują. Dlaczego tak się dzieje? – zapytaliśmy ekspertów.
Kto szykuje się do komercjalizacji? Wyniki przedstawił Zbigniew Wiatr, dyrektor ds. rozwoju Magellana. Z danych zebranych przez firmę, że wśród szpitali szykujących się do komercjalizacji aż 75 proc. ma dobrą kondycję finansową, a tylko 25 złą. Pośród zgłaszanych do komercjalizacji tylko 20 proc. to szpitale powiatowe. Komercjalizacja nie będzie ratunkiem dla polskiej ochrony zdrowia. W jej efekcie wzbogacą się bogaci i silni, a słabi pozostaną słabi.

W dużej mierze dlatego, że ustawodawca w ostatniej chwili złagodził przepisy, które w oryginalnej wersji projektu miał przymusić najsłabsze szpitale do komercjalizacji. Trick polega na tym, że do przychodów szpitala można doliczyć pieniądze, które placówki dostawały od gminy w ciągu poprzednich lat na inwestycje. W ten sposób zostanie pokryta dziura w budżecie. Ta sztuczka uratuje wiele placówek przed przekształceniami lub likwidacją. Dlaczego jednak tonące szpitale chwytają się tej brzytwy, a silni dobrowolnie poddają się wymyślonej przez ustawodawcę „karze komercjalizacji”?

Powodów jest kilka przekonują eksperci. –Po pierwsze dlatego, że w dobrze prowadzonych szpitalach nie trzeba przeprowadzać restrukturyzacji. Nie ma więc obaw o utratę miejsca pracy, o niezadowolenie społeczne, protesty – mówi Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. W jednostkach słabszych i mniejszych odwrotnie: komercjalizacja będzie musiała wiązać się z ostrymi cięciami.

-Na dodatek jest tak, że pierwsza fala komercjalizacji szpitali w Polsce dotyczyła niemal wyłącznie szpitali powiatowych, w wojewódzkich z decyzją zwlekano – zauważa Adam Kozierkiewicz, ekspert organizacji ochrony zdrowia. Odważniejsze samorządy powiatowe zdecydowały się już dawno, odważniejsze wojewódzkie decydują się dziś. Mniej odważne wojewódzkie i powiatowe: czekać będą nadal. –Bo boją się, że komercjalizacja postawi ich spółki na skraju bankructwa.

Jest jeszcze argument polityczny, na który zwraca uwagę Zbigniew Wiatr. –Jesienią roku 2014 odbędą się wybory samorządowe. I z tego powodu rozpoczęcie komercjalizacji w 2013 roku to posunięcie niefortunne z politycznego punktu widzenia – mówi. Bo jesienią przyszłego roku w pamięci wyborców pozostaną ewentualne cięcia i protesty. A na pierwsze pozytywne efekty komercjalizacji - trzeba będzie jeszcze czekać.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.