iStock
Wiemy, że nic nie wiemy – czekamy
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 06.10.2021
Źródło: Janusz Atłachowicz
Tagi: | Janusz Atłachowicz |
Dyrektorzy starają się powrócić do normalnego funkcjonowania – zakresu świadczeń i ich liczby realizacji przed epidemią. Trzeba wszak oddać „dług zdrowotny” wobec pacjentów i odrobić pobrane zaliczkowo z Narodowego Funduszu Zdrowia pieniądze. Nie wszystkim placówkom to się uda – także w związku z problemami kadrowymi.
Komentarz koordynatora do spraw eksploatacji w Szpitalu Wojewódzkim im. Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Sieradzu Janusza Atłachowicza:
Szpitalnictwo jest obolałe po przejściach związanych z trzecią falą epidemii koronawirusa, a przed nadchodzącą czwartą. Dyrektorzy szpitali starają się powrócić do normalnego funkcjonowania – poprzedniego zakresu świadczeń i ich liczby, jaką realizowano przed epidemią. Trzeba wszak oddać „dług zdrowotny” wobec pacjentów i odrobić pobrane zaliczkowo z NFZ pieniądze. Nie wszystkim jednak placówkom, zwłaszcza powiatowym, uda się ponownie odtworzyć poprzedni zakres i liczbę świadczeń. Część lekarzy już nie wróciła na swoje oddziały. Z kolejnych oddziałów odchodzą następni. Działalność oddziałów jest zawieszana, a część likwidowana. Tym samym już się realizuje wizja ministerstwa zawarta w „Założeniach reformy podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne” – zmniejsza się liczbę oddziałów szpitalnych.
Pieniądze przeznaczone dla pracowników szpitalnictwa miały zmotywować ich do pracy z pacjentami zakażonymi. Podwyżki w ramach ustawy o minimalnym wynagrodzeniu zburzyły i tak już mocno rozchwianą hierarchię płac w szpitalach. Zamiast motywacji i zadowolenia są zawód i rozgoryczenie. Z tego „bigosu”, jaki przygotowało Ministerstwo Zdrowia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu – sam minister zdrowia przyznał publicznie, że mogą być niepokoje na tle płacowym, no i są – próbuje się wybrnąć, prowadząc rozmowy z Ogólnopolskim Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Pracowników Ochrony Zdrowia.
7 października ostatnia szansa na kompromis.
Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg rozmów, trudno mi uwierzyć, że do niego dojdzie. Kolejnej zapowiedzianej reformie szpitalnictwa niezbędny jest spokój.
7 października przekonamy się, czy resort zapewnił sobie czas do wprowadzenia kolejnych reform.
Przeczytaj także: „Twórcza niemoc przedstawicieli resortu zdrowia”.
Szpitalnictwo jest obolałe po przejściach związanych z trzecią falą epidemii koronawirusa, a przed nadchodzącą czwartą. Dyrektorzy szpitali starają się powrócić do normalnego funkcjonowania – poprzedniego zakresu świadczeń i ich liczby, jaką realizowano przed epidemią. Trzeba wszak oddać „dług zdrowotny” wobec pacjentów i odrobić pobrane zaliczkowo z NFZ pieniądze. Nie wszystkim jednak placówkom, zwłaszcza powiatowym, uda się ponownie odtworzyć poprzedni zakres i liczbę świadczeń. Część lekarzy już nie wróciła na swoje oddziały. Z kolejnych oddziałów odchodzą następni. Działalność oddziałów jest zawieszana, a część likwidowana. Tym samym już się realizuje wizja ministerstwa zawarta w „Założeniach reformy podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne” – zmniejsza się liczbę oddziałów szpitalnych.
Pieniądze przeznaczone dla pracowników szpitalnictwa miały zmotywować ich do pracy z pacjentami zakażonymi. Podwyżki w ramach ustawy o minimalnym wynagrodzeniu zburzyły i tak już mocno rozchwianą hierarchię płac w szpitalach. Zamiast motywacji i zadowolenia są zawód i rozgoryczenie. Z tego „bigosu”, jaki przygotowało Ministerstwo Zdrowia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu – sam minister zdrowia przyznał publicznie, że mogą być niepokoje na tle płacowym, no i są – próbuje się wybrnąć, prowadząc rozmowy z Ogólnopolskim Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Pracowników Ochrony Zdrowia.
7 października ostatnia szansa na kompromis.
Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg rozmów, trudno mi uwierzyć, że do niego dojdzie. Kolejnej zapowiedzianej reformie szpitalnictwa niezbędny jest spokój.
7 października przekonamy się, czy resort zapewnił sobie czas do wprowadzenia kolejnych reform.
Przeczytaj także: „Twórcza niemoc przedstawicieli resortu zdrowia”.