Wracamy do czasów Sparty?

Udostępnij:
Parlament Belgii przegłosował prawo zezwalające na eutanazję dzieci bez względu na wiek, gdy cierpią niemożliwy do zniesienia ból i są świadome swego położenia. O opinie poprosiliśmy prof. Jana Hartmana, bioetyka Uniwersytetu Jagiellońskiego, i dr. Krzysztofa Kordela, prezesa Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.
- Tak naprawdę zdolność do czynności prawnych ma rodzic - mówi dr Krzysztof Kordel. - Jestem generalnie przeciwnikiem eutanazji i zwolennikiem obecnego stanu prawnego w Polsce. Nie wiem, czy w Belgii rodziców nie popycha do takich decyzji brak pomocy systemowej, w tym ekonomicznej, bo zajmowanie się tak chorym dzieckiem kosztuje, choć osobiście przemawia do mnie orzeczenie sądu francuskiego, który stwierdza, że nie można wyceniać życia i sam fakt, że dziecko się rodzi, jest darem. Nie wiem, czy każdy ból można uśmierzyć, bo medycyna zna przypadki, kiedy to nie jest możliwe. U dzieci poważnie chorych my, lekarze, obserwujemy zjawisko przyśpieszenia dojrzewania. To jest tragiczne, ale tak się dzieje. Dojrzałość emocjonalną można dziś ocenić i myślę, że Belgowie obwarowali to prawo koniecznością przeprowadzenia rozmowy z dzieckiem. Ale to powoduje, że nie można trzymać się kryterium wiekowego, bo dojrzałość emocjonalna może być różna. Staram się zrozumieć tych Belgów, którzy popierają prawo do eutanazji, ale mam bardzo mieszane uczucia i uważam, że każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie, choć niewątpliwie należy sobie zadać pytanie, czy nie wracamy do czasów Sparty.

-Rozwiązanie przyjęte przez Belgię wydaje mi się za daleko idące - mówi prof. Jan Hartman. - Generalnie w krajach, w których prawo toleruje eutanazję, osoby domagające się uśmiercenia odrzucają niewystarczające dla siebie propozycje dokonania sedacji terminalnej, czyli wprowadzenia w śpiączkę farmakologiczną. Społeczeństwa domagające się prawa wyboru, czy życzą sobie sedacji terminalnej czy aktywnego bezpośredniego uśmiercenia, traktują to jako należny standard autonomii, czyli kontroli własnej cielesności i panowania nad swoim życiem. Ale przyznanie dzieciom prawa do tak szerokiego rozumienia autonomii i zezwalanie im na wybór: czy cierpienie, czy sedacja, czy też eutanazja, jest w wielu wypadkach nieproporcjonalne do ich psychicznych możliwości. Dla dzieci i rodziców zmuszonych do takich wyborów i podjęcia decyzji to czasem ciężar nie do uniesienia, w związku z tym wydaje mi się, że takie prawo to sprawa za daleko idąca i lepiej, żeby zostało jak jest, że rodzice razem z większym dzieckiem mogą zastosować procedurę znieczulenia przedśmiertnego. Włączanie elementu, czy prosić czy nie prosić o eutanazję, jest na granicy okrucieństwa. To bardzo niefortunny pomysł, bo dzieci będą wiedzieć, że jest taka możliwość. Dzieci mogą błagać o śmierć tak samo jak dorośli, ale dziecko, które wie, że istnieje prawo dające możliwość skutecznego domagania się eutanazji, znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Nie pojmuje wystarczająco dobrze, czym jest śmierć i nie potrafi też do końca zrozumieć i rozróżnić procedury śpiączki farmakologicznej, sedacji terminalnej i śmierci. I to powoduje, że sytuacja dziecka i jego rodziców nie jest łatwiejsza, a trudniejsza. Wydaje się, że prawo holenderskie w tym wypadku jest roztropniejsze, ustanawiając cezurę wiekową.

Prawo belgijskie dopuszcza eutanazję, jeśli pacjent jest świadomy swojej decyzji i rozumie znaczenie pojęcia eutanazja, musi kilkakrotnie prosić o śmierć, prośba musi zostać zaaprobowana przez rodziców i komisję lekarską, choroba musi być śmiertelna, dziecko musi odczuwać ogromny ból bez możliwości jego uśmierzenia.

Zdaniem niektórych ekspertów, dzieci śmiertelnie chore mogą prosić śmierć, by zwolnić rodziców z opieki nad nimi. Wielu ekspertów, głównie kobiet ,nie chciało się w ogóle wypowiadać w tej kwestii. Jak podaje BBC, Belgia jest pierwszym krajem, który wprowadził takie prawo bez żadnej cezury wiekowej.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.